Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Namysłów przyjechał na wojnę"

Odsłony: 7910

Ryszard REMIEŃ (trener Chemika Kędzierzyn-Koźle): - Wygraliśmy wprawdzie z Namysłowem 3-0, ale początek meczu był bardzo ciężki. Namysłów, to dobrze zorganizowana drużyna w obronie. Rywale grali pressingiem średnim

i niskim, wychodząc też do kontr. W pierwszej połowie goście mogli nas skarcić, tylko, że strzelający zawodnicy nie trafiali w bramkę. A sytuacje mieli naprawdę dobre. Stały fragment gry zadecydował o tym, że do przerwy to my objęliśmy prowadzenie. W szatni powiedziałem chłopakom, że mecz jest trudny. Sami zauważyli, że jest w nim dużo walki. Powiedziałem zespołowi, że wygra zespół, który przetrwa trudy meczu fizycznie. Mój zespół przetrwał drugą połowę lepiej, a dodatkowo strzeliliśmy następne bramki. Nawet grając w osłabieniu nie widać było różnicy jednego zawodnika na korzyść gości.

StartNamyslow.pl: - Zgodzi się Pan ze mną, że do przerwy wynik dla Chemika był lepszy niż gra? Bo druga połowa była już konsekwencją wyciągnięcia przez Pana drużynę wniosków z problemów, które mieliście właśnie w pierwszej odsłonie.

- Zdecydowanie tak. W pierwszej połowie przegraliśmy środek pola. Nasza druga linia nie potrafiła sobie poradzić z agresywną grą zawodników z Namysłowa. Chcieliśmy grać piłką, tymczasem Namysłów przyjechał tu na wojnę i mieliśmy problem, żeby zaadaptować się do twardych IV-ligowych warunków.

- Pana uwagi w przerwie związane z grą drugiej linii najwyraźniej poskutkowały. Widać bowiem było, że więcej zawodników koncentrowało się na grze w tej strefie i namysłowianie nie byli już tak groźni w ofensywie.

- Chcąc uzyskać korzystny wynik musieliśmy podjąć konkretne działania. Jednego zawodnika wycofałem do środka pola, żeby ten środek jeszcze bardziej zagęścić i z większą skutecznością przechwytywać piłki podawane do silnego napastnika z Namysłowa. I to nam się udawało.

- Ten mecz był zacięty. Zresztą sam Pan przyznał, że było w nim dużo walki. Ale czy według Pana Szafarczyk rzeczywiście w 68 minucie zasłużył na czerwoną kartkę? Bo z mojej perspektywy nie.

- Fakt, faktem, Szafarczyk kopnął zawodnika z Namysłowa bez piłki. Ale był to czysty przypadek, klasyczna sytuacja, która nierzadko zdarza się w ferworze walki. W momencie gdy mój zawodnik robił zamach, żeby piłkę wybić, piłkarz gości ułamek sekundy wcześniej lekko ją trącił. Nie było więc fizycznej możliwości, aby nogę zatrzymał. Trudno, stało się, sędzia pokazał czerwoną kartkę. Ale ja w życiu nie pokazałbym w tej sytuacji czerwieni, bo to normalna boiskowa sytuacja.

- Powrót do Kędzierzyna takiego autorytetu jak Ryszard Remień pozytywnie wpływa na morale i pewność drużyny. Owszem, już w końcówce rundy wiosennej Chemik zanotował piękną serię zwycięstw, ale z Panem na ławce oczekiwania kibiców są chyba nieco większe?

- Chcę, żeby zespół grał widowiskową piłkę, choć akurat w pierwszej połowie tak to nie wyglądało. Chcę, żeby zespół grał dla siebie, dla kibiców i żeby prezentowana piłka cieszyła samych piłkarzy.

- Plany Chemika na obecny sezon?

- Gramy o utrzymanie. Dalekosiężnych planów absolutnie nie mamy, bo sytuacja w klubie jest taka, a nie inna. Nawet nie myślimy o tym, żeby nas później ekonomia nie zabiła. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (grający szkoleniowiec Startu Namysłów): - Dobrze zaczęliśmy mecz. W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie kilka dobrych sytuacji, z czego dwie stuprocentowe. Nie zdołaliśmy jednak umieścić piłki w bramce gospodarzy, a dodatkowo sami straciliśmy gola do szatni o rzucie wolnym, którego w moim mniemaniu nie powinno być. Inna sprawa, że po uderzeniu z prawie 30 metrów nie powinniśmy też stracić bramki. Ale tak się stało. No i po bardzo dobrej połowie w naszym wykonaniu przegrywaliśmy 0-1. W szatni zdecydowanie porozmawialiśmy o tym, co zrobiliśmy i co musimy zrobić po przerwie. Chcieliśmy odrobić wynik, ale drugie 45 minut zagraliśmy już słabiej. Straciliśmy kolejne dwie bramki i w końcowym rozrachunku notujemy wysoką porażkę. Przegrywamy kolejny mecz.

StartNamyslow.pl: - Kibiców Startu obecna sytuacja drużyny mocno niepokoi, szczególnie gdy patrzą na suche wyniki. 0-4 na inaugurację ze Starowicami, a teraz 0-3 z Chemikiem. Jak natomiast cała sytuacja wygląda od środka, czyli w szatni?

- Dobrze powiedziane… Kto był na meczu, to widział, jak graliśmy i mógł sobie wyrobić na temat naszej gry własne zdanie. A kto nie był, ten bazuje na suchych wynikach. Faktem jest, że w piłce liczy się przede wszystkim wynik, bo z niego jesteśmy rozliczani. Nikt w naszej dyscyplinie za wrażenia artystyczne punktów nam nie przyzna. Przeciwnik był bardzo skuteczny, bo z czterech-pięciu dobrych sytuacji wykorzystał aż trzy. My natomiast byliśmy ze skutecznością na bakier. Dlatego punkty zostały w Kędzierzynie.

- Kibice, którzy nie oglądali ostatnich meczów Startu z Chemikiem mogą nie uwierzyć. Ale to czwarty w ostatnich kilkunastu miesiącach mecz, który z kędzierzynianami przegraliśmy, a w którym wcale nie byliśmy zespołem gorszym. Ciąży chyba nad nami jakieś „chemiczne” fatum.

- Osobiście doskonale pamiętam dwa ostatnie mecze z poprzedniego sezonu, oba przegrane po 1-2. Faktycznie mogły się te mecze zakończyć naszymi wygranymi, bo zagraliśmy niezłe zawody. No, ale raz jeszcze przypomnę, że żeby myśleć o sukcesach, trzeba strzelać bramki. My z ich zdobywaniem mamy na razie problem.

- Mimo wysokiej porażki z Chemikiem, liczę, że już w środowym meczu z Olesnem wreszcie się przełamiemy. Uczciwie przyznam, że pierwsza połowa podobała mi się w wykonaniu Startu. Po przerwie można było mieć pewne zastrzeżenia do naszej gry, lecz wiadomym było, że to wynik determinował taktykę obu drużyn. W każdym razie wszyscy z dużą niecierpliwością czekamy na przełamanie.

- Kibice czekają i zawodnicy czekają. W najbliższym czasie zamierzamy usiąść w szatni i poważnie o naszej sytuacji porozmawiać. Musimy sobie pewne sprawy poukładać w głowach. Też mam nadzieję, że w trudnej rywalizacji z Olesnem powtórzymy dobrą grę z pierwszej połowy w Kędzierzynie i kibicom damy wreszcie trochę radości. Liczę, że w końcu coś uda nam się umieścić w siatce, a z tyłu nic nie stracimy. Krótko mówiąc liczymy, że zdołamy wreszcie zapunktować, czyli zrobić to, co w piłce nożnej jest najważniejsze. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy