* AKTUALNOŚCI
 


Prószków, dn. 15.03.2013 r. (piątek) - godz. 18:30
mecz sparingowy nr 12

ORZEŁ ŹLINICE - NKS START NAMYSŁÓW 1-4 (1-1)

1-0 Czajkowski 10'
1-1 Zajączkowski 34' (asysta Jankowski)
1-2 P.Pabiniak 60' (asysta Maryniak)
1-3 Mehlich 72' głową (asysta Szramowski)
1-4 Mehlich 81' (asysta Szramowski)

ORZEŁ: Lokaj - Staniów (77.Steinhof), Majer, Reisig, Piechaczek, Mokrzycki, Sowada, Szpon (46.Schichta), Michałowski (66.Tomasik), Dworak (46.Tuński), Czajkowski.
Rezerwowi: -.
Trener: Krzysztof JOB.

NKS START: Rozmus - Zalwert (46.Wróblewski), Gołębiowski, Żołnowski, Łątka (46.Kamil Błach) - Biliński (46.Wilczyński), Szpak (46.Szramowski), Jankowski (46.Maryniak), M.Raszewski (46.Jordan) - P.Pabiniak (60.Mehlich), Mehlich (28.Zajączkowski).
Rezerwowi: -.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.

Sędziowali: Thomas Suchanek (jako główny) oraz Wojciech Król i Krzysztof Wolański (wszyscy KS Opole).

Widzów: 10.

Mecz trwał: 93 minuty (47+46).

Dla piłkarzy Orła i Startu wczorajszy sparing był generalnym sprawdzianem przed ligą. Wprawdzie obie jedenastki powinny dziś przystąpić do wiosennych rozgrywek, jednak mecze III- i IV-ligowe odwołano ze względu na kiepską aurę. Dodajmy, że piątkowy mecz rozegrano na sztucznej murawie, na terenie kompleksu sportowego Wojewódzkiego Ośrodka Szkolenia Młodzieży w Prószkowie. Z namysłowskiego punktu widzenia istotna była też okoliczność rywalizacji przy sztucznym oświetleniu, przy którym w przyszłym tygodniu gracze Startu zainaugurują III-ligową wiosnę w Wodzisławiu Śląskim.

Wysokie zwycięstwo czerwono-czarnych (4-1) niewątpliwie cieszy. Ale prawdą jest, że gdyby nie znakomita postawa w bramce Lokaja, namysłowianie wygraliby wyżej. Przed meczem zakładano, że wobec zbyt łatwo w ostatnim czasie traconych bramek, nasza defensywa zrobi wszystko, aby zagrać "na zero z tyłu". Niestety, z postanowienia niewiele wynikło, bowiem już w początkowych minutach zespół tradycyjnie stracił gola. O ile początek w wykonaniu NKS-u był niezły, o tyle okoliczności utraty bramki w 10' były już irytujące. Wina w tym przypadku obarczyć można dwóch Damianów. Zaczęło się od Zalwerta, który zamiast wyrzucić piłkę z autu w głąb pola, skierował ją w stronę Rozmusa. Ten z kolei, mocno naciskany przez Czajkowskiego, powinien wybić ją na korner lub aut. Tymczasem zdecydował się kopnąć futbolówkę w pole. Niestety, trafił dokładnie w atakującego go napastnika ze Źlinic i ta wpadła do bramki. Zamiast więc w kolejnych minutach nabierać rozpędu, namysłowianie zmuszeni zostali do odrabiania strat.
Chwilę później boisko nawiedziła intensywna śnieżyca, która sens gry w piłkę wyraźnie wypaczyła. Obu ekipom ciężko było w takich warunkach sklecić sensowną akcję. Nasi chłopcy zadanie mieli nawet nieco utrudnione, bowiem grali pod mocno wiejący im w twarze śnieg. Na szczęście po 10 minutach zadymka ustała i znów można było podejmować realne akcje zaczepne. Szybciej do tych warunków dostosowali się podopieczni Bogdana Kowalczyka, którzy z każdą kolejną minutą wyraźnie się rozkręcali. Dobrze prezentowali się pod względem biegowym, ale też coraz poważniej zagrażali świetnie dysponowanemu Lokajowi (ten już w 3' pokazał swój fach po kąśliwie uderzonym rzucie wolnym przez P.Pabiniaka). Dopięliśmy swego w34', a gola poprzedziła płynna i szybka akcja. Piłka wędrowała od prawej strony, przez środek, do lewej flanki. Tam atakujący Jankowski wyłożył "skórę" na 7. metr, a nadbiegający Zajączkowski dopełnił formalności. 180 sekund później Start powinien wyjść na prowadzenie, po tym, jak dobrą akcję lewym sektorem boiska przeprowadził M.Raszewski. "Super Mario" wstrzelił piłkę w pole karne, a próbujący interweniować stoper wybił ją na 16-ty metr. Doskoczył do niej Biliński, jednak jego strzał ostemplował wewnętrzną część słupka, po czym futbolówka przemknęła wzdłuż bramki i wyszła w pole. Kolejną okazję na gola stworzyliśmy sobie w 42', lecz uderzenie nieskutecznego w piątek Zalwerta (wcześniej zmarnował dwie dobrze zapowiadające się akcje) Lokaj końcówkami palców odbił poza linię końcową.

W przerwie namysłowski coach dokonał aż 6-ciu zmian, co początkowo spowodowało boiskowe niezrozumienie. Próbowali wykorzystać to źliniczanie, ale nasi chłopcy nie pozwolili im ostatecznie stworzyć sobie klarownych sytuacji. Z każdą upływającą minutą gra namysłowian zaczęła się coraz bardziej zazębiać, co owocowało coraz lepszymi, a przede wszystkim groźniejszymi akcjami. W 57' dobre podanie na prawym skrzydle otrzymał Jordan, po czym dynamicznie wbiegł w szesnastkę i bardzo mocno uderzył. W roli głównej znów jednak wystąpił golkiper Orła, który instynktownie podbił "kulę", wybijając ją na rzut rożny. Trzy minuty później mogliśmy się jednak cieszyć z prowadzenia. Gola na 2-1 strzelił P.Pabiniak. Patryk przyjął najpierw piłkę w środku pola, podciągnął z nią kilka metrów, po czym precyzyjnie uderzył z 25 metrów po ziemi, tuż przy słupku. Co ciekawe, chwilę wcześniej namysłowska ławka rezerwowych sygnalizowała zmianę Patryka, więc ten... efektownie podsumował swój występ.
W ostatnich 30-tu minutach czerwono-czarni osiągnęli dosyć znaczącą przewagę w polu. Można było odnieść wrażenie, że golem P.Pabiniaka źliniczanie zostali "złamani", a kolejne są tylko kwestią czasu. I rzeczywiście taki scenariusz nastąpił. W 72' Mehlich precyzyjną główką zamienił na gola dośrodkowanie z rzutu wolnego Szramowskiego. Tenże Mehlich niedługo potem mógł zdobyć kolejną bramkę, jednak w zamieszaniu (i uderzeniu przez niego z bliskiej odległości), Lokaj instynktownie zagrodził piłce drogę do siatki. Dawid nie zniechęcił się jednak niepowodzeniem i w 81' po raz drugi tego wieczora trafił do siatki. Tym razem otrzymał dobre podanie za plecy obrońców od Szramowskiego, podciągnął z "kulą" kilka metrów i lewą nogą skierował obok ją ofiarnie interweniującego bramkarza Źlinic. W końcówce Start mógł jeszcze pokusić się o podwyższenie rezultatu, ale Lokaj nie dał się już pokonać.

Wysokie zwycięstwo w awaryjnie rozegranym sparingu niewątpliwie cieszy. A cieszy tym bardziej, że namysłowianie wypunktowali nie byle jaką ekipę, bo wicelidera IV ligi opolskiej. W przekroju 90 minut gra czerwono-czarnych mogła się podobać. Zespół Startu zrealizował przedmeczowe założenia trenera, a gdyby nie kapitalna postawa bramkarza Orła, mógł strzelić nawet i pół tuzina goli. Skończyło się na wyniku 4-1, co w kontekście czekającej nas premiery wiosny i tak uznać można za optymistyczną zapowiedź. Jeśli drużyna utrzyma taką dyspozycję do soboty, to szansa wywiezienia korzystnego wyniku z Wodzisławia Śląskiego będzie całkiem spora. Tym bardziej, że na prószkowskiej murawie Start wystąpił bez pięciu istotnych ogniw (sprawy prywatne oraz drobne urazy wyeliminowały z gry Bonara, Kozana, Kuleszkę, Samborskiego i Zubrzyckiego). Do niedzieli włącznie zespół otrzymał od trenera wolne, natomiast od poniedziałku wszystkie działania w klubie skoncentrowane już zostaną na odłożonej o tydzień inauguracji III-ligowej wiosny. [KK]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP