Namysłów, dn. 12.06.2010 r. (sobota) - godz. 17:00 NKS START NAMYSŁÓW - SKAŁKA ŻABNICA 2-4 (0-2) 0-1 Planeta 25' głową NKS START: Rozmus - P.Gołębiowski, Duraj, Kozan (k), A.Moskal (76.Breuer) - Bonar (76.Maciejewski), Żołnowski (46.Wolny), Szpak - Samborski, M.Raszewski (46.Zalwert), P.Pabiniak. SKAŁKA: Mikler - Pełka, Vesely, Romancik, Janik, Łybyk (90+2.Ł.Gołębiowski), Jaroszek, Mościcki (88.Pyrgies), Korepta (78.Ohagwu), Planeta, Kondzielnik (82.Gdovicin). Sędziowali: Arkadiusz Przystał (jako główny) oraz Artur Kulpa i Jarosław Klecza (wszyscy Nysa). Żółte kartki: P.Gołębiowski (73.) - Moscicki (74.), Vesely (84.). Widzów: 100. Mecz trwał: 95 minut (46+49). Sobotnie spotkanie namysłowskiego Startu ze Skałką Żabnica miało być meczem prawdy. Aby myśleć o czymś więcej niż nieuchronnym spadku, czerwono-czarni musieli to spotkanie bezwzględnie wygrać. Remis bądź porażka de facto oznaczały powrót do IV ligi opolskiej (klasa nr 5). Garstka widzów, która postanowiła obejrzeć mecz, spodziewała się, że ich pupile od początku postarają się narzucić własne warunki gry. Tymczasem rzeczywistość była nawiązaniem do co najmniej kilku meczów poprzednich. Chęci walki o punkty może i zawodnicy mieli, jednak momentami następowały chwile zastoju, które skwapliwie wykorzystywali rywale. W efekcie zamiast punktów musieliśmy pogodzić się z kolejną porażką w sezonie. Porażką honorową, choć jeszcze kilka minut przed końcem pachniało pogromem. Od początku spotkania widać było, że rywal do Namysłowa przyjechał realizować nakreślony przez trenera plan wyrachowanej i konsekwentnej gry. Gracze Skałki spokojnie rozgrywali piłkę, czekając na odpowiedni moment do ataku. Na tle mocno usztywnionych zawodników Startu, prezentowali się wyraźnie korzystniej. Namysłowianie przystępowali do meczu z nadzieją przedłużenia walki o utrzymanie. Odnieść można było jednak wrażenie, że niecałe 3% szans na zachowanie III-ligowego bytu, to za mało, aby piłkarze realnie w utrzymanie wierzyli. De facto obraz gry wyglądał w ten sposób, że goście pozwalali namysłowianom pograć piłką. Gdy jednak sami przejmowali grę, widać było różnicę w kulturze gry obu ekip. Żabniczanie na tle Startu prezentowali się bardzo solidnie. Po ich grze widać było, że są jednym z najmocniejszych zespołów, które w tym sezonie zawitały nad Widawę. Pierwszą ciekawszą sytuację obejrzeliśmy w 6'. Dośrodkowanie z kornera trafiło na długi słupek do nieobstawionego rywala, który głową zgrał futbolówkę pod nogi Janika. Temu ostatniemu zabrakło jednak precyzji, gdyż w doskonałej okazji strzelił obok słupka. W 9' z rzutu wolnego (okolice 20 m) swoich sił próbował z kolei Planeta, jednak Rozmus był na posterunku i próbę pewnie wyłapał. W 25' przegrywaliśmy jednak 0-1. Prawą stroną w umiejętny sposób przedarł się Janik, po czym precyzyjnie zacentrował na dłuższy słupek bramki Rozmusa. Tam doszedł do "skóry" Planeta i pewną główką umieścił ją w siatce. Niestety, po upływie kolejnych 3 minut goście prowadzili już 2-0. Tym razem jeden z rywali poradził sobie z namysłowskim defensorem (na granicy linii pola karnego i linii końcowej), po czym umiejętnie wycofał piłkę przed linię szesnastki (nasi obrońcy dali się zwieść podającemu, czekając na podanie w obrębie pola karnego). Na takie rozwiązanie przygotowany był Janik, który precyzyjnym, mocnym uderzeniem wewnętrzną częścią stopy, skierował piłkę w okienko bramki "Bośniaka". W tym momencie było niemal pewnym, że o punkty będzie namysłowianom niezwykle trudno. Goście nadal spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia, od czasu do czasu zapędzając się pod bramkę Startu. Tak było choćby w 40', gdy Planeta minimalnie pomylił się z 18 metrów (ponownie uderzając z wolnego). W 42' Start po raz pierwszy poważnie zagroził bramce Miklera. Uderzenie A.Moskala z rzutu wolnego ( 25 metrów) było precyzyjne, jednak zbyt słabe, aby zaskoczyć golkipera Skałki. Jeszcze w przedłużonym czasie I połowy (45+1') czerwono-czarni zdołali przeprowadzić składną akcję. Do wchodzącego w szesnastkę Samborskiego umiejętnie zagrał Szpak. "Sambor" podciął piłkę wzdłuż 6. metra, w kierunku P.Gołębiowskiego. Niestety, popularnemu "Gołąbkowi" zabrakło dosłownie centymetrów, aby umieścić piłkę w siatce (ta "liznęła" mu but i wyszła poza linię końcową). Na drugie 45 minut czerwono-czarni wyszli już rozluźnieni, ale i bardziej... zdeterminowani. Takie nastawienie automatycznie przełożyło się na lepszą grę. Namysłowianie pokazali kibicom, że też potrafią organizować składne akcje, zagrażając przy tym mocniejszemu przeciwnikowi. I tak w 48' Wolny (który wszedł po przerwie) zdecydował się na strzał z ok. 30 metrów, piłka poszybowała jednak tuż obok słupka. Trzy minuty później P.Pabiniak w narożniku boiska oszukał jednego z rywali, podciągnął pod linię szesnastki, po czym wycofał piłkę do Szpaka. Ten z kolei natychmiast odegrał ją do nadbiegającego Zalwerta. Damian strzelił wprawdzie na bramkę z 8 metrów, jednak zbyt słabo, aby zaskoczyć Miklera. Sama akcja mogła się jednak podobać. W 54' P.Pabiniak tym razem urwał się swojemu opiekunowi w środkowej strefie boiska, po czym podał prostopadle do Zalwerta. Damian znalazł się w znakomitej okazji strzeleckiej, za długo jednak zwlekał z uderzeniem, dlatego atakujący rywal zdołał go zablokować. Po I odsłonie, w której oglądaliśmy jakby nie wierzący w sukces (i usztywniony) zespół Startu, rywale z Żywieczcyzyny pokazali kawał wyrachowanego futbolu, zasłużenie prowadząc 2-0. Po zmianie stron gra namysłowian wyglądała już lepiej. Nasi ulubieńcy pokazali, że potrafią grać w piłkę, choć chwila nieuwagi spowodowała, że w niecałą minutę stracili dwa kolejne gole. W końcówce zaświeciło im jednak na chwilę słońce, gdy po trafieniach P.Pabiniaka skorygowali mocno niekorzystny wynik. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości z Podbeskidzia 4-2, na które Ci, z przebiegu 90 minut gry, całkowicie zasłużyli. |
|||
* KLUB
|
|||
---|---|---|---|
* SENIORZY |
|||