* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 12.06.2010 r. (sobota) - godz. 17:00
29. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

NKS START NAMYSŁÓW - SKAŁKA ŻABNICA 2-4 (0-2)

0-1 Planeta 25' głową
0-2 Janik 28'
0-3 Łybyk 78'
0-4 Łybyk 79'
1-4 P.Pabiniak 88' (asysta Szpak)
2-4 P.Pabiniak 90+3' rzut karny

NKS START: Rozmus - P.Gołębiowski, Duraj, Kozan (k), A.Moskal (76.Breuer) - Bonar (76.Maciejewski), Żołnowski (46.Wolny), Szpak - Samborski, M.Raszewski (46.Zalwert), P.Pabiniak.
Rezerwowi: Kuleszka, Z.Pabiniak, Ł.Pabiniak.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.
Stroje: czarne (z czerwonymi wypustkami).

SKAŁKA: Mikler - Pełka, Vesely, Romancik, Janik, Łybyk (90+2.Ł.Gołębiowski), Jaroszek, Mościcki (88.Pyrgies), Korepta (78.Ohagwu), Planeta, Kondzielnik (82.Gdovicin).
Rezerwowi: Nowakowski.
Trener: Adam NOCOŃ.
Stroje: pomarańczowe koszulki - czarne spodenki - pomarańczowe getry.

Sędziowali: Arkadiusz Przystał (jako główny) oraz Artur Kulpa i Jarosław Klecza (wszyscy Nysa).

Żółte kartki: P.Gołębiowski (73.) - Moscicki (74.), Vesely (84.).

Widzów: 100.

Mecz trwał: 95 minut (46+49).

Sobotnie spotkanie namysłowskiego Startu ze Skałką Żabnica miało być meczem prawdy. Aby myśleć o czymś więcej niż nieuchronnym spadku, czerwono-czarni musieli to spotkanie bezwzględnie wygrać. Remis bądź porażka de facto oznaczały powrót do IV ligi opolskiej (klasa nr 5). Garstka widzów, która postanowiła obejrzeć mecz, spodziewała się, że ich pupile od początku postarają się narzucić własne warunki gry. Tymczasem rzeczywistość była nawiązaniem do co najmniej kilku meczów poprzednich. Chęci walki o punkty może i zawodnicy mieli, jednak momentami następowały chwile zastoju, które skwapliwie wykorzystywali rywale. W efekcie zamiast punktów musieliśmy pogodzić się z kolejną porażką w sezonie. Porażką honorową, choć jeszcze kilka minut przed końcem pachniało pogromem.

Od początku spotkania widać było, że rywal do Namysłowa przyjechał realizować nakreślony przez trenera plan wyrachowanej i konsekwentnej gry. Gracze Skałki spokojnie rozgrywali piłkę, czekając na odpowiedni moment do ataku. Na tle mocno usztywnionych zawodników Startu, prezentowali się wyraźnie korzystniej. Namysłowianie przystępowali do meczu z nadzieją przedłużenia walki o utrzymanie. Odnieść można było jednak wrażenie, że niecałe 3% szans na zachowanie III-ligowego bytu, to za mało, aby piłkarze realnie w utrzymanie wierzyli. De facto obraz gry wyglądał w ten sposób, że goście pozwalali namysłowianom pograć piłką. Gdy jednak sami przejmowali grę, widać było różnicę w kulturze gry obu ekip. Żabniczanie na tle Startu prezentowali się bardzo solidnie. Po ich grze widać było, że są jednym z najmocniejszych zespołów, które w tym sezonie zawitały nad Widawę. Pierwszą ciekawszą sytuację obejrzeliśmy w 6'. Dośrodkowanie z kornera trafiło na długi słupek do nieobstawionego rywala, który głową zgrał futbolówkę pod nogi Janika. Temu ostatniemu zabrakło jednak precyzji, gdyż w doskonałej okazji strzelił obok słupka. W 9' z rzutu wolnego (okolice 20 m) swoich sił próbował z kolei Planeta, jednak Rozmus był na posterunku i próbę pewnie wyłapał. W 25' przegrywaliśmy jednak 0-1. Prawą stroną w umiejętny sposób przedarł się Janik, po czym precyzyjnie zacentrował na dłuższy słupek bramki Rozmusa. Tam doszedł do "skóry" Planeta i pewną główką umieścił ją w siatce. Niestety, po upływie kolejnych 3 minut goście prowadzili już 2-0. Tym razem jeden z rywali poradził sobie z namysłowskim defensorem (na granicy linii pola karnego i linii końcowej), po czym umiejętnie wycofał piłkę przed linię szesnastki (nasi obrońcy dali się zwieść podającemu, czekając na podanie w obrębie pola karnego). Na takie rozwiązanie przygotowany był Janik, który precyzyjnym, mocnym uderzeniem wewnętrzną częścią stopy, skierował piłkę w okienko bramki "Bośniaka". W tym momencie było niemal pewnym, że o punkty będzie namysłowianom niezwykle trudno. Goście nadal spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia, od czasu do czasu zapędzając się pod bramkę Startu. Tak było choćby w 40', gdy Planeta minimalnie pomylił się z 18 metrów (ponownie uderzając z wolnego). W 42' Start po raz pierwszy poważnie zagroził bramce Miklera. Uderzenie A.Moskala z rzutu wolnego ( 25 metrów) było precyzyjne, jednak zbyt słabe, aby zaskoczyć golkipera Skałki. Jeszcze w przedłużonym czasie I połowy (45+1') czerwono-czarni zdołali przeprowadzić składną akcję. Do wchodzącego w szesnastkę Samborskiego umiejętnie zagrał Szpak. "Sambor" podciął piłkę wzdłuż 6. metra, w kierunku P.Gołębiowskiego. Niestety, popularnemu "Gołąbkowi" zabrakło dosłownie centymetrów, aby umieścić piłkę w siatce (ta "liznęła" mu but i wyszła poza linię końcową).
Dwubramkowe prowadzenie gości do przerwy było w pełni zasłużone. Rywale umiejętnie rozgrywali piłkę, czym mocno komplikowali życie namysłowskim piłkarzom. Gole dla Skałki były konsekwencją ich wyższej kultury piłkarskiej oraz precyzji pod bramką.

Na drugie 45 minut czerwono-czarni wyszli już rozluźnieni, ale i bardziej... zdeterminowani. Takie nastawienie automatycznie przełożyło się na lepszą grę. Namysłowianie pokazali kibicom, że też potrafią organizować składne akcje, zagrażając przy tym mocniejszemu przeciwnikowi. I tak w 48' Wolny (który wszedł po przerwie) zdecydował się na strzał z ok. 30 metrów, piłka poszybowała jednak tuż obok słupka. Trzy minuty później P.Pabiniak w narożniku boiska oszukał jednego z rywali, podciągnął pod linię szesnastki, po czym wycofał piłkę do Szpaka. Ten z kolei natychmiast odegrał ją do nadbiegającego Zalwerta. Damian strzelił wprawdzie na bramkę z 8 metrów, jednak zbyt słabo, aby zaskoczyć Miklera. Sama akcja mogła się jednak podobać. W 54' P.Pabiniak tym razem urwał się swojemu opiekunowi w środkowej strefie boiska, po czym podał prostopadle do Zalwerta. Damian znalazł się w znakomitej okazji strzeleckiej, za długo jednak zwlekał z uderzeniem, dlatego atakujący rywal zdołał go zablokować.
Żabniczanie odpowiedzieli dopiero w 62'. Po wrzutce Planety z kornera osamotniony Korepta miał świetną okazję do podwyższenia wyniku. Na nasze szczęście jego główka z kilku metrów (przy dłuższym słupku) poszybowała metr nad bramką Rozmusa. Namysłowianie odpowiedzieli w 67', gdy dobrą piłkę z boku boiska zagrał na żabnickie przedpole Szpak. W zamiarach gospodarzy w porę zorientował się jednak Vesely, który główką oddalił niebezpieczeństwo, wybijając "kulę" poza linię końcową. W 78' gracze Skałki wykorzystali namysłowską grę w ofensywie, strzelając trzeciego gola. Łybyk wykorzystał brak komunikacji czerwono-czarnej defensywy. Wychodząc sam na sam z Rozmusem, nie dał mu żadnych szans na skuteczną interwencję. Ku rozpaczy namysłowskich kibiców, po upływie kilkudziesięciu sekund wynik brzmiał już 0-4. Tym razem po płynnym kontrataku, prawą stroną uruchomiony został Kondzielnik, który dobiegł z piłką do linii końcowej, po czym wycofał ją do nadbiegającego Łybyka. Strzelcowi trzeciego gola nie pozostało nic innego, jak powtórzyć wyczyn sprzed chwili, pewnie kierując piłkę do siatki. W tej sytuacji nie popisała się linia obronna Startu, gdyż zamiast asekurować nadbiegającego rywala, w komplecie wbiegła w namysłowską bramkę. W 86' fatalny błąd w bocznym sektorze boiska popełnił Kozan. Wykorzystał to Planeta, który samotnie popędził na bramkę Rozmusa. Tym razem młody golkiper NKS-u nie dał się zaskoczyć, efektownie powstrzymując rywala.
W tym momencie wydawało się, że nikt i nic nie ustrzeże nas przed pogromem. Jednak w 88' nasi ulubieńcy zmniejszyli rozmiary porażki. Po dobrym rozegraniu piłki na przedpolu Skałki Szpak wypatrzył w szesnastce atakującego P.Pabiniaka, sprytnie podając mu futbolówkę. Pabiniak-junior zachował się niczym stary wyjadacz, umiejętnie podcinając "skórę" tuż przed próbującym interweniować Miklerem. Dzięki temu skorygował wynik na 1-4. Gdy co bardziej niecierpliwie kibice zbierali się do wyjścia, czerwono-czarni zdobyli drugiego gola! Autorem ponownie okazał się P.Pabiniak, który tym razem wykorzystał rzut karny - już w doliczonym czasie gry - po odgwizdaniu przez arbitra zagrania ręką jednego z gości (ten zagarnął piłkę górną kończyną, gdy do siatki próbował skierować ją Wolny). W ten sposób zawodnicy Startu pokazali w końcówce "lwi pazur", żegnając się jednocześnie z III ligą przed namysłowską publicznością.

Po I odsłonie, w której oglądaliśmy jakby nie wierzący w sukces (i usztywniony) zespół Startu, rywale z Żywieczcyzyny pokazali kawał wyrachowanego futbolu, zasłużenie prowadząc 2-0. Po zmianie stron gra namysłowian wyglądała już lepiej. Nasi ulubieńcy pokazali, że potrafią grać w piłkę, choć chwila nieuwagi spowodowała, że w niecałą minutę stracili dwa kolejne gole. W końcówce zaświeciło im jednak na chwilę słońce, gdy po trafieniach P.Pabiniaka skorygowali mocno niekorzystny wynik. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości z Podbeskidzia 4-2, na które Ci, z przebiegu 90 minut gry, całkowicie zasłużyli.
Porażka ze Skałką definitywnie pozbawiła nas nawet matematycznych szans na utrzymanie w III lidze. Tym sposobem po roku gry na poziomie ponadwojewódzkim, powracamy do grona IV-ligowców. Mamy nadzieję, że doświadczenie zebrane w śląsko-opolskim towarzystwie zaprocentuje w niedalekiej przyszłości i w czerwcu 2011 roku cieszyć się będziemy z szybkiego powrotu do kuszących, III-ligowych rozgrywek. Ale do tego droga dziś bardzo daleka. [G, KK]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP