* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 05.06.2010 r. (sobota) - godz. 17:00
26. kolejka (zaległa) III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

NKS START NAMYSŁÓW - TOR DOBRZEŃ WLK. 2-2 (1-1)

1-0 P.Gołębiowski 37' głową (asysta Bonar)
1-1 Wolański 38'
1-2 Kot 56' rzut karny
2-2 Samborski 88' (asysta A.Moskal)

W 86' P.Gołębiowski (NKS Start) nie wykorzystał rzutu karnego (Balsewicz obronił).

NKS START: Rozmus - P.Gołębiowski, Duraj, Kozan (k), Jankowski - Bonar, Żołnowski (77.Z.Pabiniak), Szpak - M.Raszewski (72.A.Moskal), Samborski, P.Pabiniak.
Rezerwowi: Kuleszka, Breuer, Wolny, Maciejewski, Zalwert.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.
Stroje: czerwone koszulki - czarne spodenki - czerwone getry.

TOR: Balsewicz - Mokrzycki, Malik (k), Kot, Malec (72.Draguć), Rupental (81.Rychlik), Bella, Sieńczewski (81.Kilian, 84.Pyka), Flis, Czajkowski, Wolański.
Rezerwowi: Sadowski.
Trener: Sławomir SIEŃCZEWSKI.
Stroje: błękitne koszulki - czarne spodenki - białe getry.

Sędziowali: Przemysław Pietraszewski (jako główny) oraz Michał Groticki i Sławomir Smaczny (wszyscy Bytom).

Żółte kartki: Duraj (15., 89.), Samborski (32.), Jankowski (32.), Kozan (34.), Żołnowski (45+1.), Kuleszka (72. na ławce rezerwowych) - Flis (45+1.), Mokrzycki (80.), Draguć (87.).

Czerwone kartki: Duraj (89. za dwie żółte) - Czajkowski (53.), Balsewicz (90.).

Widzów: 200.

Mecz trwał: 99 minut (48+51).

Sobotni mecz z TOR-em Dobrzeń Wielki zapowiadaliśmy jako spotkanie o przedłużenie nadziei pozostania czerwono-czarnych w III-ligowych, śląsko-opolskich szeregach. Wygrana była namysłowskim piłkarzom niezbędna, a ewentualna strata punktów w praktyce skutkowała powrotem NKS-u do IV ligi opolskiej.

Pierwsze minuty upłynęły po znakiem spokojnej gry z obu stron. Żadna z drużyn nie rzuciła się do frontalnego ataku. Z jednej strony może to dziwić, bo jednym i drugim niezbędne w tym spotkaniu było zwycięstwo. Z drugiej nikt nie chciał pozwolić sobie (na początku) na stratę bramki po kontrataku. Impas w okazjach bramkowych trwał do 13', gdy z woleja wysoko nad poprzeczką kropnął Sieńczewski. Dużo więcej precyzji grający trener gości wykazał w 15'. Z rzutu wolnego z okolic naszej szesnastki trafił bowiem w słupek! W 19' swojej szansy z narożnika pola karnego poszukał natomiast Czajkowski, lecz jego próba w bezpiecznej odległości minęła poprzeczkę. Namysłowianie w pierwszej półgodzinie gry nie potrafili poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Balsewicza. W 21' zagranie Bonara w uliczkę do Samborskiego przechwycił w ostatniej chwili Malik. 5 minut później, to "Sambor" podawał wzdłuż bramki do P.Pabiniaka, jednak futbolówka ostatecznie do adresata nie dotarła.
Świadkami premierowej szansy na objęcie prowadzenia przez podopiecznych Bogdana Kowalczyka byliśmy w 31'. Znajdujący się na lewej stronie boiska Samborski wypatrzył w polu karnym P.Pabiniaka i do niego też posłał piłkę. Patryk opanował "skórę", po czym z ostrego kąta sprawdził Balsewicza. Golkiper przyjezdnych musiał ratować się wybiciem futbolówki na korner. To właśnie po rzucie rożnym w 37' otworzyliśmy wynik meczu. Bonar zacentrował w pole karne. Tam do dośrodkowania doszedł Gołębiowski i celnym uderzeniem głową wyprowadził czerwono-czarnych na prowadzenie. Radość namysłowskich kibiców nie trwała jednak długo, bo po kolejnych 60 sekundach było już 1-1. Goście zagrali z głębi pola piłkę, tuż za plecy naszych obrońców. Do podania w polu karnym zdołał dojść Wolański, który z pierwszej piłki niezbyt mocno, za to bardzo precyzyjnie, strzelił w stronę bramki Rozmusa. Wyciągnięty jak struna "Bośniak" nie sięgnął futbolówki, a ta odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki.
Przed przerwą gorąco pod bramką rywali zrobiło się jeszcze raz. W 43', po wymianie kilku podań, z piłką tuż przy linii końcowej znalazł się Szpak. Zdecydował się odegrać na tzw. krótki słupek, gdzie na futbolówkę czyhał P.Pabiniak. Podanie przeciął jeszcze jeden z defensorów, co spowodowało, że piłka poszybowała w górę, tuż przed bramkę. Do "kuli" wyskoczyli Balsewicz i Gołębiowski. Golkiper przyjezdnych był jednak o ułamek sekundy szybszy i Piotr tylko zderzył się z nim (arbiter słusznie zakwalifikował to zagranie jako faul naszego obrońcy).

Na początku drugiej części gry, to namysłowscy piłkarze próbowali stworzyć sobie dogodne okazje bramkowe. Niestety, ich próby miały marny skutek. W 51' P.Pabiniak zza pola karnego uderzył obok słupka. Minęły dwie minuty, kiedy po faulu w środkowej strefie boiska na wspomnianym przed chwilą P.Pabiniaku, czerwoną kartką ukarany został Czajkowski. Wydawało się, że w tym wypadku przed zawodnikami z "eSką" na piersi otwiera się realna szansa przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Sprawy mocno się jednak skomplikowały w 56'. W szesnastce Rozmusa nieprzepisowo powstrzymywany był Flis i sędzia główny wskazał na jedenasty metr. Kot z rzutu karnego mocno kropnął między słupki i to goście objęli prowadzenie. Mogliśmy niemal natychmiast odpowiedzieć, bo w 57' P.Pabiniak wypatrzył na lewej stronie niepilnowanego Samborskiego. Do niego też posłał piłkę. Rafał wpadł w pole karne, jednak strzelił minimalnie obok słupka. "Sambor" próbował zrehabilitować się w 60', gdy zdecydował się na szarżę w szesnastce TOR-u. W końcu uderzył na bramkę. Futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców i w nieznacznej odległości minęła poprzeczkę świątyni Balsewicza.
Upływający czas nie był sprzymierzeńcem naszych graczy. Minuty uciekały, a szansa na zwycięstwo zaczynała się oddalać. Namysłowianie nie ustawali jednak w próbach zagrożenia bramkarzowi rywali. W 67' Bonar niecelnie przymierzył z dystansu. Z kolei w 76' aktywny w ofensywie Gołębiowski strzelił zza szesnastki, a Balsewicz z najwyższym trudem odbił uderzenie przed siebie. Niestety, żaden z naszych graczy nie zdążył z ewentualną dobitką. Po raz kolejny zakotłowało się w szesnastce przyjezdnych dopiero w 82'. A.Moskal z boku zacentrował w pole karne, a tam P.Pabiniak doszedł do podania. Nie zdołał jednak głową skierować piłki do siatki.
W 86' podcięty przez Rychlika w polu karnym został Jankowski. Arbiter podyktował więc kolejny rzut karny. Do piłki podszedł Gołębiowski i uderzył zbyt lekko, do tego wprost w ręce interweniującego Balsewicza! To była trzecia niewykorzystana jedenastka w rundzie wiosennej przez nasz zespół. Cień szansy na zwycięstwo powrócił do nas w 88'. Moskal z boku posłał silną centrę w szesnastkę przyjezdnych. Wydawało się, że futbolówka minęła wszystkich zawodników w polu karnym. Akcję zamykał jednak Samborski, który z ostrego kąta (z pierwszej piłki) wolejem kropnął idealnie w okienko bramki TOR-u. Emocje sięgnęły w tym momencie zenitu, a po chwili było jeszcze bardziej nerwowo. W 89', po faulu w środku boiska, za drugą żółtą kartkę z boiska wyrzucony został Duraj. Ale... nie był to koniec czerwonych kartek w tym spotkaniu. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry do zagranej z głębi pola piłki wystartował Samborski. Zdołał wyprzedzić obrońcę. Był również szybszy od interweniującego na przedpolu Balsewicza. Zrobił zwód w prawą stronę, po czym - już za linią szesnastki - podcięty został przez golkipera z Dobrzenia. Decyzja mogła być tylko jedna. Balsewicz dołączył do wcześniej wyrzuconych z boiska graczy, udając się pod przedwczesny prysznic. Między słupkami bramki TOR-u stanąć musiał zawodnik z pola, gdyż goście przyjechali do Namysłowa bez rezerwowego golkipera (poza tym mieli wykorzystany limit zmian). Do rzutu wolnego podyktowanego za wspomniany faul podszedł Jankowski. Niestety, ostatnia szansa naszego zespołu została zaprzepaszczona, bowiem Paweł uderzył wysoko nad bramką.

Piłkarski dreszczowiec, którego świadkiem byliśmy w sobotę przy Pułaskiego 5, nie skończył się dla nas (w pełni) szczęśliwie. Mimo, że jako pierwsi objęliśmy prowadzenie, do tego przez ponad pół godziny grając z przewagą jednego zawodnika, dodatkowo mając rzut karny (niewykorzystany), nie udało nam się pokonać najsłabszego wiosną zespołu III ligi śląsko-opolskiej. Jeśli przed spotkaniem mieliśmy minimalne szanse na utrzymanie, to teraz zredukowaliśmy je do rozmiarów mikroskopijnych (są już nawet nie matematyczne, a teoretyczne, związane z ewentualnym ogłoszeniem upadłości II-ligowego GKS-u jastrzębie). Dopóki jednak istnieją, podopieczni Bogdana Kowalczyka z pewnością broni nie złożą. Jeśli jednak statusu III-ligowca nie uda im się zachować, nikt nie powinien na nich wieszać psów (dalecy jesteśmy od rozgrzeszania w tym momencie piłkarzy, jednak na rzetelną ocenę ich postawy przyjdzie czas po zakończeniu sezonu). Starali się, na ile potrafili. Najwidoczniej w obecnej chwili nie jest (nie będzie) nas stać - tak sportowo jak i finansowo-organizacyjnie - na grę w tej klasie rozgrywkowej. Po prostu przeciwnicy mogą okazać się lepsi. Ktoś w futbolu musi awansować, a ktoś, niestety, zostać zdegradowany. Takie są reguły tej pięknej, aczkolwiek nieprzewidywalnej gry. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP