Namysłów, dn. 05.06.2010 r. (sobota) - godz. 17:00 NKS START NAMYSŁÓW - TOR DOBRZEŃ WLK. 2-2 (1-1) 1-0 P.Gołębiowski 37' głową (asysta Bonar) W 86' P.Gołębiowski (NKS Start) nie wykorzystał rzutu karnego (Balsewicz obronił). NKS START: Rozmus - P.Gołębiowski, Duraj, Kozan (k), Jankowski - Bonar, Żołnowski (77.Z.Pabiniak), Szpak - M.Raszewski (72.A.Moskal), Samborski, P.Pabiniak. TOR: Balsewicz - Mokrzycki, Malik (k), Kot, Malec (72.Draguć), Rupental (81.Rychlik), Bella, Sieńczewski (81.Kilian, 84.Pyka), Flis, Czajkowski, Wolański. Sędziowali: Przemysław Pietraszewski (jako główny) oraz Michał Groticki i Sławomir Smaczny (wszyscy Bytom). Żółte kartki: Duraj (15., 89.), Samborski (32.), Jankowski (32.), Kozan (34.), Żołnowski (45+1.), Kuleszka (72. na ławce rezerwowych) - Flis (45+1.), Mokrzycki (80.), Draguć (87.). Czerwone kartki: Duraj (89. za dwie żółte) - Czajkowski (53.), Balsewicz (90.). Widzów: 200. Mecz trwał: 99 minut (48+51). Sobotni mecz z TOR-em Dobrzeń Wielki zapowiadaliśmy jako spotkanie o przedłużenie nadziei pozostania czerwono-czarnych w III-ligowych, śląsko-opolskich szeregach. Wygrana była namysłowskim piłkarzom niezbędna, a ewentualna strata punktów w praktyce skutkowała powrotem NKS-u do IV ligi opolskiej. Pierwsze minuty upłynęły po znakiem spokojnej gry z obu stron. Żadna z drużyn nie rzuciła się do frontalnego ataku. Z jednej strony może to dziwić, bo jednym i drugim niezbędne w tym spotkaniu było zwycięstwo. Z drugiej nikt nie chciał pozwolić sobie (na początku) na stratę bramki po kontrataku. Impas w okazjach bramkowych trwał do 13', gdy z woleja wysoko nad poprzeczką kropnął Sieńczewski. Dużo więcej precyzji grający trener gości wykazał w 15'. Z rzutu wolnego z okolic naszej szesnastki trafił bowiem w słupek! W 19' swojej szansy z narożnika pola karnego poszukał natomiast Czajkowski, lecz jego próba w bezpiecznej odległości minęła poprzeczkę. Namysłowianie w pierwszej półgodzinie gry nie potrafili poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Balsewicza. W 21' zagranie Bonara w uliczkę do Samborskiego przechwycił w ostatniej chwili Malik. 5 minut później, to "Sambor" podawał wzdłuż bramki do P.Pabiniaka, jednak futbolówka ostatecznie do adresata nie dotarła. Na początku drugiej części gry, to namysłowscy piłkarze próbowali stworzyć sobie dogodne okazje bramkowe. Niestety, ich próby miały marny skutek. W 51' P.Pabiniak zza pola karnego uderzył obok słupka. Minęły dwie minuty, kiedy po faulu w środkowej strefie boiska na wspomnianym przed chwilą P.Pabiniaku, czerwoną kartką ukarany został Czajkowski. Wydawało się, że w tym wypadku przed zawodnikami z "eSką" na piersi otwiera się realna szansa przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Sprawy mocno się jednak skomplikowały w 56'. W szesnastce Rozmusa nieprzepisowo powstrzymywany był Flis i sędzia główny wskazał na jedenasty metr. Kot z rzutu karnego mocno kropnął między słupki i to goście objęli prowadzenie. Mogliśmy niemal natychmiast odpowiedzieć, bo w 57' P.Pabiniak wypatrzył na lewej stronie niepilnowanego Samborskiego. Do niego też posłał piłkę. Rafał wpadł w pole karne, jednak strzelił minimalnie obok słupka. "Sambor" próbował zrehabilitować się w 60', gdy zdecydował się na szarżę w szesnastce TOR-u. W końcu uderzył na bramkę. Futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców i w nieznacznej odległości minęła poprzeczkę świątyni Balsewicza. Piłkarski dreszczowiec, którego świadkiem byliśmy w sobotę przy Pułaskiego 5, nie skończył się dla nas (w pełni) szczęśliwie. Mimo, że jako pierwsi objęliśmy prowadzenie, do tego przez ponad pół godziny grając z przewagą jednego zawodnika, dodatkowo mając rzut karny (niewykorzystany), nie udało nam się pokonać najsłabszego wiosną zespołu III ligi śląsko-opolskiej. Jeśli przed spotkaniem mieliśmy minimalne szanse na utrzymanie, to teraz zredukowaliśmy je do rozmiarów mikroskopijnych (są już nawet nie matematyczne, a teoretyczne, związane z ewentualnym ogłoszeniem upadłości II-ligowego GKS-u jastrzębie). Dopóki jednak istnieją, podopieczni Bogdana Kowalczyka z pewnością broni nie złożą. Jeśli jednak statusu III-ligowca nie uda im się zachować, nikt nie powinien na nich wieszać psów (dalecy jesteśmy od rozgrzeszania w tym momencie piłkarzy, jednak na rzetelną ocenę ich postawy przyjdzie czas po zakończeniu sezonu). Starali się, na ile potrafili. Najwidoczniej w obecnej chwili nie jest (nie będzie) nas stać - tak sportowo jak i finansowo-organizacyjnie - na grę w tej klasie rozgrywkowej. Po prostu przeciwnicy mogą okazać się lepsi. Ktoś w futbolu musi awansować, a ktoś, niestety, zostać zdegradowany. Takie są reguły tej pięknej, aczkolwiek nieprzewidywalnej gry. [MW] |
|||
* KLUB
|
|||
---|---|---|---|
* SENIORZY |
|||