* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 29.05.2010 r. (sobota) - godz. 17:00
28. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

NKS START NAMYSŁÓW - VICTORIA CZĘSTOCHOWA 0-2 (0-0)

0-1 Piwiński 65' rzut karny
0-2 Kotas 75'

NKS START: Rozmus - P.Gołębiowski, Duraj, Kozan (k), Jankowski (89.Breuer) - Bonar, Maciejewski (76.A.Moskal), Szpak - M.Raszewski (67.Z.Pabiniak), Samborski (85.Zalwert), P.Pabiniak.
Rezerwowi: Kuleszka, Ł.Pabiniak.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.
Stroje: czerwone koszulki - czarne spodenki - czerwone getry.

VICTORIA: Łukiewicz - Ł.Stefański (k), Żebrowski, Załucki, Bolechowski, Tomczyk (60.Kotas), Świerczyński (89.Lenartowski), Ścisłowski, R.Stefański (79.Sieradzki), Sobala (76.Nowak), Piwiński.
Rezerwowi: Strożek, Zgrzebny, Pasieka.
Trenerzy: Artur MINKINA, Sławomir WYPYCH.
Stroje: zielone koszulki - białe spodenki - białe getry.

Sędziowali: Adam Nowak (jako główny) oraz Stanisław Wieczorek i Robert Wala (wszyscy Racibórz).

Żółte kartki: Jankowski (60.), Rozmus (64.) - Ł.Stefański (72.), Sobala (72.).

Widzów: 150.

Mecz trwał: 95 minut (47+48).

Spotkanie z Victorią Częstochowa było meczem o "być albo nie być" namysłowskiego Startu w III lidze śląsko-opolskiej. Na dobrą sprawę urządzało nas tylko zwycięstwo, bowiem do końca rozgrywek pozostawały 4 kolejki, a do odrobienia była niewielka strata do wyprzedzających nas w tabeli drużyn.

Namysłowianie doskonale zdawali sobie sprawę z faktu, o co grają i w początkowych minutach zdecydowanie ruszyli na przeciwników. To jednak rywale jako pierwsi stanęli przed bramkową szansą, gdy w 5' Świerczyński zza pola karnego uderzył wysoko ponad poprzeczką. Podopieczni Bogdana Kowalczyka po raz pierwszy zagrozili bramce Victorii w 7'. Kiks przydarzył się Łukiewiczowi. W rezultacie P.Pabiniak wywalczył rzut rożny dla naszego zespołu. Z kornera wprost na głowę Gołębiowskiego zacentrował Szpak. Boczny obrońca Startu uderzył w światło bramki i trafił w słupek. Nawet gdyby umieścił futbolówkę w siatce, sędzia nie uznałby gola, bo dopatrzył się w tej sytuacji przewinienia jednego z naszych graczy. Po chwili z 25 m, po ziemi, niecelnie przymierzył Samborski. 10' również należała do "Sambora", który po dośrodkowaniu Jankowskiego w pole karne, przeniósł piłkę głową nad poprzeczką. Dobrą okazję stworzyliśmy sobie w 11', po prawej stronie boiska. Defensywie gości urwał się M.Raszewski, pobiegł w szesnastkę, lecz jego próba strzału została zablokowana. Dwie minuty później na tej samej flance znów pokazał się M.Raszewski. Tym razem tuż sprzed linii końcowej wycofał piłkę w pole karne do Bonara, który trafił w jednego z obrońców Victorii. W 16' Szpak podał do M.Raszewskiego, a ten sprytnym, technicznym uderzeniem starał się zaskoczyć Łukiewicza. Golkiper z Częstochowy musiał ratować się wybiciem piłki na korner. W 18' mieliśmy znakomitą szansę na objęcie prowadzenia. W szesnastce przyjezdnych ładnie spod opieki defensora uwolnił się Bonar i z 6 m strzelił na bramkę. Niestety, trafił wprost w Łukiewicza. Ta okazja zakończyła okres gry, w którym zdecydowaną przewagę posiadał namysłowski zespół. Z każdą kolejną minutą powoli rozkręcali się goście. W 20' groźnie z narożnika pola karnego przymierzył Piwiński, a czujny Rozmus sparował futbolówkę nad bramkę. Następnie na kilkudziesięciometrowy rajd, przy biernej postawie naszych zawodników, zdecydował się Tomczyk. Zakończył go bardzo niecelnym strzałem po ziemi. 120 sekund później Tomczyk uderzał już z pola karnego. Tym razem zmusił do wysiłku Rozmusa, który odbił próbę na rzut rożny. Czerwono-czarni przebudzili się w 26', kiedy to bliski sukcesu był Samborski. Jego strzał z szesnastki w niewielkiej odległości minął jednak słupek. Przyjezdni odpowiedzieli w 27'. Z dystansu na bramkę uderzył Ścisłowski, a Rozmus sparował piłkę na korner. Po dośrodkowaniu z narożnika boiska futbolówkę sięgnął głową R.Stefański. Namysłowski bramkarz odbił jednak, oddany z niedużej odległości, strzał przed siebie. Na szczęście żaden z zawodników gości nie zdołał pośpieszyć z dobitką. W 28' z dobrej strony pokazał się P.Pabiniak. Urwał się lewą stroną, po czym wpadł w pole karne i mocno kropnął po ziemi na bramkę Łukiewicza. Ten z trudem wybił piłkę poza linię końcową. W 36' z rzutu rożnego piłkę w szesnastkę wrzucił Szpak. Do zagrania doszedł Samborski, lecz jego główka przeleciała nad poprzeczką. "Sambor" stanął przed szansą również w 38'. Szpak zagrał do P.Pabiniaka, a Patryk podał w tempo do wspomnianego Samborskiego. Rafał zdecydował się na strzał, który po drodze trafił jeszcze w jednego z obrońców i ostatecznie wywalczyliśmy tylko korner. W 40' P.Pabiniak wypatrzył w szesnastce Bonara, lecz ten uderzył ponad bramką. Przyjezdni zagrozili naszej "świątyni" w 41'. Zza pola karnego swojej szansy poszukał Ścisłowski. Rozmus zdołał jednak odbić zagranie. W 44' centrę w pole karne gości posłał z kolei Gołębiowski. Do podania doszedł P.Pabiniak, lecz minimalnie przestrzelił głową. W ostatniej minucie pierwszej części gry błąd popełnił Duraj. Nie sięgnął piłki po dalekim wykopie Łukiewicza. Bliski przejęcia "skóry" był R.Stefański, jednak Kozan skutecznie mu to uniemożliwił i piłka padła łupem Rozmusa.

Druga połowa nie była już tak obfita w dogodne okazje bramkowe. Padły w niej jednak dwie bramki. Ale po kolei. W 46' zza pola karnego wprost w Łukiewicza przymierzył P.Pabiniak. Minutę później egzekwowaliśmy rzut wolny w okolicach narożnika szesnastki gości. Przy futbolówce zostali Szpak i P.Pabiniak. Zaprezentowali zagranie rodem z piłki plażowej (Łukasz podrzucił futbolówkę, a Patryk uderzył na bramkę), a Łukiewicz w tym przypadku ratował się wybiciem "kuli" poza linię końcową. Później do głosu doszli zawodnicy z Częstochowy. W 58' kąśliwie na bramkę zza pola karnego uderzył Sobala. Rozmus popisał się jednak świetną robinsonadą i odbił strzał na korner. Natomiast po centrze z rzutu rożnego Załucki uderzył głową niecelnie. W 60' mieliśmy sporo szczęścia. Ścisłowski z rzutu wolnego (z okolic chorągiewki) nieprzyjemnie huknął na bramkę Rozmusa. Trafił jednak w poprzeczkę. Fartu zabrakło nam w 65'. Łukiewicz dalekim wykopem uruchomił Sobalę, który uciekł namysłowskiej defensywie, w polu karnym starając się opanować futbolówkę. Tam też doszło do jego kontaktu z odważnie interweniującym na przedpolu Rozmusem. Napastnik Victorii upadł na murawę, a arbiter wskazał na 11-ty metr. Z rzutu karnego mocno pod poprzeczkę uderzył Piwiński i przyjezdni objęli prowadzenie. W tym momencie od graczy namysłowskiego Startu zaczęło się oddalać utrzymanie w III lidze. Strata bramki podłamała namysłowskich zawodników, bowiem nie potrafili oni w konstruktywny sposób odpowiedzieć Victorii. W 66' R.Stefański z linii pola karnego przeniósł piłkę ponad poprzeczką. W 72' po kontakcie z Rozmusem po raz drugi tego popołudnia w polu karnym upadł Sobala. Tym razem arbiter, za próbę wymuszenia rzutu karnego, ukarał zawodnika z Częstochowy żółtym kartonikiem. Ta decyzja spotkała się z protestami drużyny gości, jednak arbiter pozostał nieugięty. W 75' prysły nasze marzenia o wygraniu meczu. Na prawym skrzydle, w okolicach namysłowskiej szesnastki, do futbolówki doszedł Kotas. Miał trochę wolnej przestrzeni, stąd zbiegł z nią w kierunku środka boiska i kropnął nie do obrony na bramkę Rozmusa. Po stracie drugiego gola z czerwono-czarnych powietrze zeszło całkowicie i do końca spotkania nie potrafili oni poważnie zagrozić przyjezdnym. Goście zadowoleni dwubramkowym prowadzeniem również nie forsowali szybkiego tempa, dlatego w ostatnim kwadransie klarownych sytuacji nie odnotowaliśmy. Gra toczyła się głównie od jednego do drugiego pola karnego.

Niestety, Victoria Częstochowa nie wcieliła się po raz kolejny w rolę piłkarskiego Robina Hood'a. Pomimo dobrych pierwszych 45 minut i kilku klarownych szans z naszej strony, nie udało się nam pokonać golkipera gości. W drugiej połowie do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni, którzy ostatecznie dwukrotnie umieścili futbolówkę w bramce Rozmusa. Do Częstochowy wracali na pewno zadowoleni, bo z pełną pulą. NKS nie stracił jeszcze szans na utrzymanie, choć trzeba uczciwie przyznać, że w tej chwili są one czysto matematyczne. Po dzisiejszej grze, aby liczyć na zachowanie miejsca w III lidze, musielibyśmy wygrać pozostałe 3 spotkania i liczyć na potknięcia rywali. W kolejnym meczu bezwzględnie należy zdobyć pełną pulę z również walczącym o życie TOR-em Dobrzeń Wielki. Ale to nie wszystko, bo wyższość musimy też wykazać nad Skałką Żabnica i Rozwojem Katowice, które na papierze wydają się być zdecydowanymi faworytami. Jednym słowem, od zaraz powinniśmy osiągnąć wyniki, których nie notowaliśmy przez cały sezon. De facto trzeba już tylko liczyć na piłkarski cud w wykonaniu czerwono-czarnych. W innym wypadku bramy III ligi opolsko-śląskiej zamkną się dla nas ostatecznie. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP