* AKTUALNOŚCI
 


Pawłowice Śl., dn. 01.05.2010 r. (sobota) - godz. 17:00
23. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

PNIÓWEK PAWŁOWICE ŚL. - NKS START NAMYSŁÓW 4-0 (3-0)

1-0 Mazurek 19'
2-0 Mazurek 25' rzut wolny
3-0 Przybyła 29' rzut wolny
4-0 Mazurek 87'

PNIÓWEK: Kuterek - Woniakowski, Goik (k), Gad, Stramski (66.Dudek), Halama, Przybyła, Szczyrba, Manaj (46.Zyzak), Mazurek, Żbikowski (88.Kapaś).
Rezerwowi: Huczała, Łacek.
Trener: Karol MICHALSKI.
Stroje: białe koszulki - czarne spodenki - białe getry.

NKS START: Rozmus - P.Gołębiowski, Kozan (k), A.Moskal, Jankowski - Bonar (82.Z.Pabiniak), Żołnowski, Szpak (73.Breuer) - M.Raszewski (65.Zalwert), P.Pabiniak, Samborski.
Rezerwowi: Kuleszka.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.
Stroje: czerwone koszulki - czarne spodenki - czerwone getry.

Sędziowali: Marcin Szczupak (jako główny) oraz Dariusz Pęczek i Marcin Bator (wszyscy Częstochowa).

Żółte kartki: Gad (17.), Szczyrba (21.+72.), Halama (42.) - Żołnowski (24.), Rozmus (28.).

Czerwone kartki: Szczyrba (72. za drugą żółtą) - A.Moskal (49.).

Widzów: 170.

Mecz trwał: 95 minut (47+48).

Sobotni mecz Pniówka z namysłowskim Startem rozpoczął się dosyć spokojnie. Początkowo Piłkarze obu drużyn badali siły przeciwnika. Gospodarze nie wyglądali na specjalnie zdeterminowanych w walce o piłkę. Wprawdzie operowali nią, wymieniając ze sobą sporo podań, jednak presja ze strony namysłowskich napastników powodowała, że musieli bardzo uważać, aby przypadkowo nie stracić piłki. W pierwszym kwadransie gracze Pniówka bramce Rozmusa w ogóle nie zagrozili. To czerwono-czarni po raz pierwszy groźniej zaatakowali. W 16' Patryk Pabiniak minął czterech (!) rywali, odważnie wszedł z lewej strony w pole karne pawłowiczan, lecz jego strzał padł łupem Kuterka. Minutę później oglądaliśmy najbardziej kontrowersyjną sytuację meczu (kto wie, czy nie zaważyła ona na dalszym przebiegu boiskowych wydarzeń?). Na 20. metrze Samborski odebrał Gadowi futbolówkę, po czym zdecydowanie ruszył do przodu. Defensor Pniówka mając świadomość szybkości "Sambora", zdecydował się powalić go na murawę. Arbiter odgwizdał wprawdzie przewinienie, jednak Gad obejrzał tylko "żółtko", choć okoliczności faulu zdecydowanie kwalifikowały się na kartkę czerwoną. Do rzutu wolnego podszedł Jankowski, uderzył w mur, a piłka ponownie wróciła mu pod nogi. Poprawka (z umiejętnym zwodem) była celna, jednak Kuterek wyciągnął się jak struna i wybił piłkę na korner.
Paradoksalnie w okresie dobrej gry Startu, miejscowi wyprowadzili kontratak, po którym zdobyli gola. W finalnym momencie piłka powędrowała z prawej strony na lewą, gdzie Żbikowski dograł ją do Mazurka. Najlepszy snajper Pniówka plasowanym strzałem z 14-tu metrów pokonał Rozmusa, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Gol obciąża w jakimś stopniu namysłowską defensywę, która nie zdołała w porę przekazać sobie krycia.
Utrata bramki nie podłamała gości, którzy nadal próbowali grać swoją piłkę. Brakowało im jednak dokładności, względnie ostatniego podania. W 25' Żołnowski nieprzepisowo zatrzymał jednego z rywali, więc sędzia spotkania odgwizdał rzut wolny. Do piłki podszedł Mazurek i pięknym uderzeniem z 25 metrów podwyższył prowadzenie Pniówka. Niestety, po upływie kolejnych 4 minut namysłowianie stracili kolejną bramkę i w tym momencie jasnym się stało, że dla nich jest już po meczu. Wybicie piłki z własnego przedpola zmierzało na 15-ty metr. Wybiegł do niej Rozmus, aby przejąć ją w powietrzu. Interweniował jednak na tyle niefortunnie, że nie utrzymał futbolówki w rękawicach i ta wypadła mu z rąk. Próba naprawy błędu skończyła się odgwizdaniem przewinienia na 16-tym metrze, gdyż liniowy zasygnalizował, że "Bośniak" podniósł piłkę już za linią pola karnego. Tym razem swoich szans z wolnego spróbował Przybyła. Uderzył mocno, tuż nad ziemią, w miejsce, gdzie stał Rozmus. W tym czasie nasz golkiper zrobił ruch do środka i zabrakło mu już czasu, aby zareagować na zmierzającą do siatki piłkę. W tym momencie przegrywaliśmy już bardzo wysoko, bo aż 0-3.
W 31' Start stworzył sobie świetną okazję na korektę wysokiego prowadzenia miejscowych. Dobrym dośrodkowaniem na 5. metr popisał się wówczas M.Raszewski. Kuterek wypluł piłkę przed siebie, a doskoczył do niej P.Pabiniak. Namysłowski super-strzelec zdołał oddać strzał, jednak bramkarz na tyle skrócił mu kąt, że dobitka nie znalazła drogi do siatki.
Gracze Pniówka powinni cieszyć się z gola w 40'. Cross z prawej strony w okolice 12. metra trafił do Żbikowskiego, który uderzył tuż przy słupku. Tylko brakowi precyzji zawodnika miejscowych zawdzięczamy, że zamiast w bramce, futbolówka przeleciała obok zewnętrznej strony słupka. Namysłowianie nie rezygnowali z próby zdobycia choćby gola honorowego. W 42' podanie z głębi pola przejął P.Pabiniak, po czym odważnie wszedł w szesnastkę. W dobrej sytuacji uderzył jednak zbyt lekko i nieczysto, dlatego "skóra" minęła długi słupek. Za chwilę oglądaliśmy dośrodkowanie z lewej strony na przedpole Rozmusa. N 6. metrze dopadł do piłki Mazurek i groźnie uderzył głową. Rozmus (który powinien wcześniej zareagować i zdjąć mu piłkę z głowy) intuicyjnie odbił ją ręką, dzięki czemu nadal traciliśmy do gospodarzy 3 gole.
Trudno o jednoznaczne podsumowanie pierwszej odsłony. Namysłowianie zagrali wtedy naprawdę nieźle, a mimo to stracili aż 3 bramki i mecz w praktyce był już rozstrzygnięty. Cóż jednak z tego, że widzieliśmy wreszcie ruch na przedpolu rywala, gdy w decydujących momentach zawsze czegoś brakowało. Pocieszający jest jednak fakt, że wreszcie widoczny był Samborski (szybki, zdecydowany), którego wiosenna postawa wcześniej pozostawiała wiele do życzenia. Miejmy nadzieję, że jego zwyżka formy nie okaże się jednorazowa i zaprocentuje w następnych grach.

Drugie 45 minut zaczęło się niefortunnie dla... Startu. 4 minuty po wznowieniu gry z boiska wyleciał Andrzej Moskal, któremu arbiter zbyt pochopnie pokazał czerwoną kartkę. Walkę bark w bark na 17. metrze, po złym przyjęciu piłki przez atakującego Pniówka, prowadzący zawody zakwalifikował jako rzut wolny dla rywali. Zdecydowanie jednak przesadził z kolorem kartonika. Marne to jednak dla nas pocieszenie, skoro od tego czasu Start radzić sobie musiał w dziesiątkę. Z uderzoną z wolnego piłką "Bośniak" poradził sobie bez większych problemów. W 59' składną akcję przeprowadzili namysłowianie. M.Raszewski wypuścił w tempo Bonara, który z lewej strony dograł piłkę wzdłuż 6. metra. Dopadł do niej wślizgiem Samborski, jednak nie w pełni ją kontrolował i futbolówka poszybowała nad poprzeczką. W 70' groźnie odpowiedział Pniówek. Jeden z rywali zdecydowanie wszedł między dwóch defensorów Startu, po czym już w szesnastce, będąc naprzeciw Rozmusa, próbował go oszukać. Na szczęście jego próba okazała się niecelna (uderzenie obok słupka).
Namysłowianie ocknęli się w 73'. Dobrą piłką obsłużony został Zalwert, lecz zamiast poszukać lepiej ustawionego partnera, zdecydował się strzelać. Niestety, trafił piłką w jednego z obrońców i szansę diabli wzięli. 75', to z kolei niecelna próba z dystansu Halamy. Wreszcie w 87' oglądaliśmy fenomenalne uderzenie Mazurka, który zdobył przepiękną bramkę uderzeniem z 30 metrów w okienko! Doprawdy gol palce lizać, tzw. stadiony świata. Po tej bombie na placu gry nic ciekawego już się więcej nie wydarzyło.

Porażka 0-4 nie oddaje w pełni przebiegu meczu. Jak już wspomnieliśmy, czerwono-czarni na tle rywali zaprezentowali się naprawdę nieźle. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że (mimo pogromu) był to... najlepszy piłkarsko mecz w wykonaniu Startu wiosną. Ale wynik pójdzie w świat. Poza tym po raz kolejny kończymy mecz z zerowym dorobkiem punktowym. Kilka słów trzeba poświęcić Panu Tomaszowi Szczupakowi z Częstochowy. Niestety, arbiter spod Jasnej Góry nie miał najlepszego dnia, podejmując wiele kontrowersyjnych decyzji, tak w jedną, jak i w drugą stronę. Tym samym wprowadził dużo nerwowości w poczynania zawodników obu zespołów.
Za tydzień czeka nas cieżkie spotkanie ze Stalą Bielsko-Biała, wiceliderem III ligi. Jeśli nadal marzymy o podjęciu walki o utrzymanie, bielszczanie do domu nie mogą wrócić z kompletem punktów. To jednak dopiero w sobotę. Natomiast już we wtorek czekają nas emocje związane z meczem w ramach Pucharu Polski. Przypominamy, że zmierzymy się z Oderką w Opolu, a spotkanie to ogłoszono jako piłkarskie wydarzenie I półrocza w województwie opolskim. Czy przyniesie sporo atrakcji? Przekonamy się za 2 dni. [G, KK]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP