* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 28.04.2010 r. (środa) - godz. 17:00
22. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

NKS START NAMYSŁÓW - SKALNIK GRACZE 0-1 (0-0)

0-1 Lewandowski 81' rzut wolny

NKS START: Rozmus - Gołębiowski, Duraj, Kozan (k), Jankowski - Bonar, Szpak, Zagwocki (79.A.Moskal) - Kubaczyński (22.M.Raszewski), Z.Pabiniak (59.Samborski), P.Pabiniak.
Rezerwowi: Kuleszka, Żołnowski, Zalwert, Maciejewski.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.
Stroje: czerwone koszulki - czarne spodenki - czerwone getry.

SKALNIK: Kos - Hałaj (k), Parada, Kardas, Paciorek (79.Grodzki), Szeląg, Płaza (65.Wilusz), Grabowski, Worek, Lewandowski (85.Gortowski), Sobotta (70.Z.Bąk).
Rezerwowi: G.Bąk, Jaworski, Stencel.
Trener: Grzegorz KUTYŁA.
Stroje: czarne (z białymi wypustkami).

Sędziowali: Tomasz Szczawurski (jako główny) oraz Radosław Narewski i Jacek Krzciuk (wszyscy Brzeg).

Żółte kartki: Kozan (45+1.), Duraj (54.), Szpak (73.) - Sobotta (45+1.), Grabowski (55.), Wilusz (72.), Grodzki (84.), Gortowski (86.).

Widzów: 270.

Mecz trwał: 98 minut (47+51).

III liga śląsko-opolska nie zwalnia tempa. W ostatnim czasie wręcz przyspieszyła, gdyż mecze rozgrywane są w systemie środa-sobota. W ramach 22. kolejki spotkań nasza drużyna podejmowała zespół Skalnika Gracze. Przed tą kolejką goście zajmowali 8. pozycję w tabeli z dorobkiem 28 punktów. Jesienią wygraliśmy w Graczach 2-0 i było to jedyne zwycięstwo namysłowian w pierwszym półroczu rozgrywkowym. W rewanżu, aby myśleć o zwiększeniu szans na utrzymanie, 3 punkty należało koniecznie z murawy podnieść.

Lepiej zaczęli piłkarze z Graczy. W 5' wykonywali rzut wolny, konkretnie Worek. Próba zaskoczenia Rozmusa ze stałego fragmentu nie była jednak udana, gdyż piłka wylądowała w rękawicach naszego golkipera. Skalnik swoich sił próbował także w 9', gdy na strzał z dalszej odległości zdecydował się Grabowski. Po tym uderzeniu futbolówka sprawiła dużo kłopotów Rozmusowi. Na szczęście popularnemu "Bośniakowi" udało się końcami palców przenieść ją nad poprzeczką. Mecz w dalszej części był... nudny, gdyż oba zespoły nie potrafiły skonstruować klarownej dla siebie okazji. W 14' zakotłowało się nieco w namysłowskim polu karnym, lecz na posterunku był P.Gołębiowski, wybijając piłkę na korner. Ale stały fragment gry nie przyniósł gościom efektu w postaci gola. Start na poważnie zagroził bramce Kosa dopiero w 32', gdy "kula" dosyć przypadkowo padła łupem P.Pabiniaka. Ten zdecydował się na mocny strzał, lecz piłka poszybowała obok bramki rywali. Dwie minuty później groźnie zrobiło się na przedpolu Rozmusa, gdy zawodnicy z Graczy krótko rozegrali rzut rożny. Dośrodkowaną futbolówkę nieczysto uderzył Płaza, dzięki czemu padła łupem "Bośniaka". Start próbował momentalnie odpowiedzieć, jednak nieznacznie pomylił się Bonar. Z kolei w 44' ładną akcję zainicjował Jankowski. Zagrał do środka, do Z.Pabiniaka, a ten na prawej flance wypatrzył dobrze ustawionego M. Raszewskiego. Odegrał mu, a "Mario" ściął w pole karne i dośrodkował. Na posterunku byli jednak obrońcy Skalnika, ekspediując futbolówkę na aut. Na zakończenie pierwszej połowy goście wykonywali jeszcze rzut wolny, ale strzał Worka wylądował na namysłowskim murze. W tym momencie Pan Szczawurski zakończył pierwsze 45 minut ważnej dla Startu gry.
Pierwsza odsłona w wykonaniu namysłowian była bardzo słaba. Żaden z zawodników środka pola nie potrafił wziąć ciężaru gry na siebie, stąd napastnicy nie mieli klarownych okazji do zaskoczenia Kosa. Piłkarze z Graczy przyjęli postawę przyczajonego tygrysa, grali spokojnie, w miarę dokładnie, czekając na odpowiednią szansę.

Druga odsłona rozpoczęła się podobnie do pierwszej, gdyż w 47' kolejnego wolnego wykonywali goście. Tym razem swoich sił próbował Lewandowski, a Rozmus z kłopotami wybił "kulę" poza linię końcową. Dwie minuty później na uderzenie z dalszej odległości zdecydował się Zagwocki. Pomysł dobry, lecz wykonanie fatalne (piłka poszybowała wysoko i daleko od bramki Kosa). W 51' swoich sił próbował z kolei Grabowski, ale i w tym przypadku efekt finalny daleki był od ideału. W 53' tuż przed naszym polem karnym Duraj nieprzepisowo powstrzymał jednego z zawodników gości, więc arbiter podyktował kolejny rzut wolny. Okazja do objęcia prowadzenia była więcej niż dobra, lecz strzał Grabowskiego zatrzymał się na czerwono-czarnym murze, po czym piłkę w aut wyekspediował Kozan. Skalnik poszedł za ciosem i w 63' Lewandowski zdecydował się na uderzenie. Odetchnęliśmy z ulgą, gdyż piłka minimalnie minęła słupek namysłowskiej świątyni. Cztery minuty później, to Start wykonywał rzut wolny. Szpak z P.Pabiniakiem rozegrali go kombinacyjnie, przez to zaskakująco. Pierwszy podbił futbolówkę w górę, natomiast drugi uderzył z powietrza. Zmierzającą przy słupku piłkę Kos wypluł przed siebie, lecz w pobliżu nie było żadnego piłkarza Startu, który zdążyłby z dobitką. W 71' Jankowski próbował zaskoczyć Kosa z dystansu, lecz pewny golkiper gości interweniując nogą, wybił piłkę na korner. W dużych opałach byliśmy w 74', gdy na ósmym metrze do futbolówki doskoczył Zygmunt Bąk. Oddał natychmiastowy strzał, ale fantastyczną interwencją popisał się Rozmus. Wreszcie nadeszła nieszczęsna 81 minuta. Po raz kolejny rzut wolny wykonywali piłkarze w czarnych strojach. Dwie wcześniejsze próby Lewandowskiego nieznacznie mijały poprzeczkę. Tym razem zdecydował się uderzyć mocno po ziemi, czym zaskoczył namysłowski mur oraz bardzo dobrze broniącego Rozmusa. Do końca meczu pozostawało raptem 9 minut i szanse na wywalczenie punktu radykalnie zmalały. Mimo doliczenia przez arbitra 6 minut do drugiej części gry, nie zdołaliśmy odmienić losów spotkania, po raz trzeci z rzędu przegrywając ważny mecz.

Do utrzymania w III lidze potrzebne są nam przede wszystkim punkty, ale póki co, nie potrafimy regularnie ich zdobywać. Nie oszukujmy się, gra Startu Namysłów w środowej batalii była zwyczajnie słaba. W oczy rzucał się brak siły przebicia w środkowej strefie boiska, co przełożyło się na spore kłopoty w zdobywaniu terenu. Nie mieliśmy wczoraj piłkarza, który nie tylko uspokoiłby grę, ale i pokierował nią. Skalnik umiejętnie operował piłką, dosyć zdecydowanie kasując nawet zarodki dobrze zapowiadających się akcji. Rywale spokojnie czekali na swoją okazję, która przytrafiła im się w końcówce meczu. Dzięki temu wyjechali z Namysłowa bogatsi o 3 punkty, w pełni rehabilitując się za jesienna porażkę. Szkoda straty punktów w meczu na własnym boisku. Do końca sezonu zostało jeszcze trochę gier, więc jeśli zespół zdoła się sprężyć, wciąż może liczyć się w walce o utrzymanie. Potrzebna jest jednak regularność i zdecydowanie większa determinacja w grze. Inaczej o III-ligowych występach w edycji 2010/11 będziemy musieli zapomnieć. [Pysio]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP