* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 20.04.2010 r. (wtorek) - godz. 17:00
20. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

NKS START NAMYSŁÓW - START BOGDANOWICE 3-5 (2-3)

0-1 Balcer 5'
0-2 Dudacy 11' głową
1-2 Bonar 17' (bez asysty)
2-2 P.Pabiniak 25' rzut karny
2-3 Balcer 37'
3-3 P.Pabiniak 88' (asysta Bonar)
3-4 Dudacy 90+1'
3-5 Kiełtyka 90+3'

W 63' rzutu karnego nie wykorzystał P.Pabiniak (NKS Start), strzelając obok słupka.

NKS START: Kuleszka - Gołębiowski, Duraj, Kozan (k), Jankowski - K.Wolny (46.Żołnowski), Bonar, Szpak (66.Zagwocki) - M.Raszewski (59.Kubaczyński), Samborski (71.Zalwert), P.Pabiniak.
Rezerwowi: Rozmus, Breuer, Maciejewski.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.
Stroje: czarne (z czerwonymi wypustkami).

BOGDANOWICE: R.Wolny - Kaliciak, Baranowski (k), Sałek (74.Krupa), Lalko, Jamuła, Balcer, Czarnecki (71.Gużda), Janowicz, Mikler (83.Kiełtyka), Dudacy.
Rezerwowi: Stupek, Turski, Krechowiecki, Hanuszewski.
Trener: Marek MALEWICZ.
Stroje: czerwone (z białymi wypustkami).

Sędziowali: Wojciech Muszyński (jako główny) oraz Wojciech Nowak i Michał Wolnik (wszyscy Strzelce Op.).

Żółte kartki: Kozan (67.) - Janowicz (54.), Baranowski (62.).

Widzów: 250.

Mecz trwał: 96 minut (47+49).

Wtorkowe spotkanie przeniesionej z weekendu 20. kolejki między Startem Namysłów, a "Bogdanką", dla obu ekip było bardzo ważne. Przed meczem dwa Starty miały na koncie po 10 punktów, stąd obydwa walczą o utrzymanie w III lidze śląsko-opolskiej (klasie nr 4). Z tego też względu mecz zapowiadał się niezwykle interesująco. Z góry można było zakładać, że zobaczymy mnóstwo walki o każdą piłkę czy metr boiska, co ostatecznie miało doprowadzić do nadrzędnego celu, tj. zdobycia 3 punktów przez nasz zespół.
Spotkanie fatalnie się rozpoczęło dla piłkarzy... NKS-u, bowiem już w 5' przegrywali 0-1. Piłkę w polu karnym opanował jeden z zawodników Bogdanowic, lecz będąc w dogodnej sytuacji fatalnie skiksował. Futbolówka padła jednak łupem niepilnowanego Balcera, który umieszczając ją w bramce dopełnił tylko formalności. Namysłowscy kibice nie zdążyli otrząsnąć się po stracie gola, gdy w 11' goście dołożyli drugiego! Na prawym skrzydle piłkę otrzymał Balcer, by za moment zdecydować się na wrzutkę w szesnastkę, do Dudacego. Dośrodkowanie było na tyle precyzyjne, że piłka spadła na głowę napastnika "Bogdanki", który ładnym strzałem ulokował ją w siatce. O ile za dwa wcześniejsze mecze (ze Zdzieszowicami i Krasiejowem - przyp. aut.) defensywę czerwono-czarnych można było chwalić, o tyle za utratę opisanych goli należy ją jak najbardziej zganić. Na trybunach zapanowały smutek i konsternacja. Początek meczu nie tak miał przecież wyglądać, bo to NKS miał zdobywać bramki.
W 14' nasz zespół wykonywał rzut wolny po faulu na Bonarze. Do piłki podszedł Jankowski i oddał dosyć mocny, groźny strzał. Piłka otarła się jednak o poprzeczkę i wyszła poza obrys murawy. W 17' futbolówkę przejął P. Pabiniak, wypuścił w bój Szpaka, a ten stanął "oko w oko" z R.Wolnym. "Dzióbnął" piłkę w kierunku bramki, choć próbowali ją jeszcze wybić obrońcy gości. Sprytniejszy był jednak asekurujący kolegę Bonar, który uprzedził rywali i wpakował piłkę do siatki. Tym samym namysłowianie złapali kontakt z drużyną spod czeskiej granicy. Podopieczni trenera Kowalczyka poszli za ciosem, starając się stan meczu jak najszybciej wyrównać. Takie podejście mogło zakończyć się utratą kolejnego gola, gdyż w 20' umożliwiono Miklerowi oddanie strzału. Przeciwnik uderzył na tyle mocno i precyzyjnie, że Kuleszka z trudem wybił "skórę" na rzut rożny. W 23' prawą stroną odważnie przedarł się Bonar. Zagrał w pole karne, do przewracanego w tym momencie Samborskiego, jednak gwizdek arbitra milczał. Minutę później sędzia wskazał już na wapno, po tym, jak w polu karnym faulowany był Szpak. Do piłki (25') podszedł Patryk Pabiniak i celnym strzałem wyrównał stan rywalizacji. Nikt ze zgromadzonych na stadionie nie przypuszczał, że po 25 minutach gry obejrzy aż 4 gole! W 30' Kozan zlekceważył Miklera. Ten zdołał uderzył głową, ale - na nasze szczęście - niecelnie. W 37' w szeregach czerwono-czarnych nastąpił kolejny wstrząs, gdyż bramkę na 2-3 (swoją drugą w meczu) zdobył Balcer. Wspomniany gracz uciekł naszym defensorom po ładnym podaniu Janowicza i uderzył z pierwszej piłki po długim rogu, pokonując naszego golkipera. W odpowiedzi dwie minuty później niecelnie główkował Kozan. Jeszcze w 41' Samborski zdecydował się na solowy rajd, ale jedyną korzyścią tej decyzji było wywalczenie przez niego kornera (tu już bez zagrożenia). W ostatniej minucie przed przerwą NKS zdołał przeprowadzić kolejną ciekawą akcję. Jankowski długim podaniem uruchomił P.Pabiniaka, któremu naprzeciw wybiegł bramkarz R.Wolny. Namysłowski snajper sprytnie przelobował rywala, jednak piłka - po koźle - zmierzając do bramki, w ostatniej chwili odbiła się od murawy i minęła ją.

Po pierwszych 45 minutach przegrywaliśmy 2-3 i pewnie dlatego drugą połowę śmielej rozpoczęli nasi pupile. W 49' na strzał zdecydował się P.Gołębiowski, lecz piłka padła łupem golkipera gości. W 58' swoich sił próbował Dudacy, ale jego strzał był bardzo niecelny (w dogodnej pozycji uderzył wysoko nad bramką). Niedługo potem aktywny Jankowski śmiało wdarł się w pole karne, gdzie został powalony na murawę. Arbitrowi nie pozostało nic innego, jak po raz drugi w meczu wskazać na wapno dla NKS-u (63'). Do piłki ponownie podszedł P.Pabiniak. Tym razem uderzył źle i piłka poszybowała obok słupka świątyni R.Wolnego. Na trybunach słychać było tylko jęk zawodu. Niestety, wymarzona okazja doprowadzenia do remisu przepadła i z chłopców jakby uszło powietrze, gdyż od tego momentu na boisku nie działo się nic ciekawego. Dopiero w 80' swoich sił próbował Bonar, lecz jego słuszna decyzja o strzale nie znalazła drogi do bramki (piłka wylądowała na bramkowym aucie). Mimo przeciwności losu NKS zdołał doprowadzić do remisu. Na gola czekaliśmy jednak aż do 88'. Wówczas Bonar przedarł się prawym skrzydłem, zagrał wzdłuż pola karnego do P.Pabiniaka, a ten czubkiem buta zmienił kierunek lotu piłki, która wpadła do siatki. Na stadionie zapanowała radość, wszak w tym momencie mieliśmy w rękach 1 punkt. W 90 minucie mecz się jednak nie skończył, gdyż sędzia doliczył 4 dodatkowe minuty. I chcielibyśmy o nich jak najszybciej zapomnieć, bo namysłowianom przydarzyła się prawdziwa katastrofa. Najpierw fatalny błąd popełnił Kuleszka, gdy wybiegł z bramki, by przerwać akcję rywali. Na nieszczęście drużyny, minął się z futbolówką, którą do pustej bramki skierował Dudacy (91'). Ale nie był to koniec koszmaru, bowiem 120 sekund później przegrywaliśmy już 3-5! Siłą rzeczy namysłowianie ruszyli do ataku większą liczbą zawodników, aby ratować remis. Zostali jednak srogo skarceni, gdyż goście wyprowadzili kontratak "2 na 1", po którym - znajdujący się od kilku minut na murawie - Kiełtyka zdobył piątego gola, nokautując w ten sposób graczy NKS-u. Na trybunach szok i niedowierzanie. Po tym jak dogoniliśmy przeciwnika w 88 minucie, przydarzył się fatalny błąd, który skrzętnie wykorzystali bogdanowiczanie.
Porażka w tak ważnym meczu nie powinna mieć miejsca. A jeśli miała już nastąpić, to nie w tak frajerskich okolicznościach. Kibice wychodzący ze stadionu mieli nietęgie miny. Niektórzy, jeszcze przed wyjściem poza bramę, zdążyli już czerwono-czarnych skreślić. Ale mimo bardzo trudnej sytuacji, w której się teraz znaleźliśmy, wciąż zachowujemy szanse na utrzymanie. I wierzymy, że tak się stanie, bo przecież nadzieja umiera ostatnia. Takich meczów jak ten wtorkowy, w wykonaniu NKS-u nie chcemy więcej oglądać. Pewnie piłkarze w szatni okolicznościami porażki byli mocno wstrząśnięci. Czy to oznacza, że "terapię wstrząsową" wobec swoich podopiecznych zastosuje też trener Kowalczyk? Tego nie wiemy, jednak patrząc na niektóre zagrania naszych piłkarzy, może warto zastanowić się nad roszadami w składzie? Na pewno pretensji nie można mieć do Bonara i Jankowskiego, najaktywniejszych graczy w Starcie z Namysłowa. Ale faktem jest, że kilku piłkarzy we wtorkowej grze zawiodło. Co do Bogdanowic. Rywale zagrali dobrze, do bólu wykorzystując okazje, które niejako sami im sprezentowaliśmy. Tym samym odskoczyli nam w tabeli na 3 punkty (de facto 4, bo przy zrównaniu się z tą ekipą punktowo, posiadamy gorszy - ba, tragiczny (4-13!!!) - bilans dwumeczu).

W najbliższą sobotę czeka namysłowian ciężki wyjazd. Zagramy bowiem na terenie mocnego LZS-u Leśnica (24.04.br., godz. 16:30). Czy po spotkaniu dane nam będzie cieszyć się z punktu(-ów)? Z taką grą jaką oglądaliśmy wczoraj, nie mamy szans. Miejmy jednak nadzieję, że zawodnicy mocno wezmą sobie do serca gorzkie słowa trenera, które ten na pewno skierował pod ich adresem, i w sobotniej grze zrehabilitują się za wtorkową plamę. [Pysio]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP