* AKTUALNOŚCI
 


Siechnice, dn. 27.02.2010 r. (godz. 16:00) - mecz sparingowy nr 7

SWORNICA CZARNOWĄSY - NKS START NAMYSŁÓW 3-2 (1-1)

1-0 A.Steczek 13'
1-1 Szpak 24' rzut karny
2-1 Goncik 56'
2-2 Simlat 64' (asysta Szpak)
3-2 Dembiński 65'

W 90+4' rzutu karnego nie wykorzystał Szpak (NKS Start), trafiając piłką w słupek.

SWORNICA: Suchocki - B.Steczek (80.Wawrzyniak), Zboch, Jędrzejewski, Jeleniewski (46.Gardziński), A.Steczek (46.Wawrzyniak), Kręglewski, Dembiński (68.Lorenc), Goncik (68.Bachleda), Knopik, Grabowiecki (56.Krok).
Rezerwowi: -.
Trener: Wojciech LASOTA.

NKS START: Kuleszka (37.Rozmus) - Gołębiowski (60.Ciupa), Duraj, Kozan, Breuer (24.Maciejewski) - Bonar (46.Wolny), Szpak, Simlat (69.Bonar) - M.Raszewski (69.Zalwert), Samborski, Zalwert (46.Kubaczyński).
Rezerwowi: -.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.

Sędziowali: Sławomir Bryś (jako główny) oraz Aleksander Ostrysz i Jan Szal (wszyscy KS Kluczbork).

Żółta kartka: Dembiński (67.).

Widzów: 15.

Mecz trwał: 97 minut (48+49).

Wczorajsze spotkanie w Siechnicach okazało się najbardziej... brutalne podczas wiosennych przygotowań Startu. Zupełnie niepotrzebną nerwowość zainicjowali gracze Swornicy, którzy od początku celowali w złośliwych zagraniach. Samego siebie przeszedł natomiast Dembiński, który tylko dzięki pobłażliwości sędziego nie wyleciał z boiska. A prawdę mówiąc, gdyby spotkanie toczyło się o stawkę, powinien je opuścić jeszcze przed przerwą. Brutalne faule były w jego wykonaniu normą, a szczyt chamstwa zaprezentował, gdy splunął w twarz Szpakowi. Na takie zachowanie po prostu szkoda słów.

Pierwszy kwadrans w wykonaniu czerwono-czarnych wyglądał o tyle zaskakująco, że nasi zawodnicy sprawiali wrażenie, jakby na boisku spotkali się po raz pierwszy. Bałaganu i dezorganizacji w poczynaniach Startu nie mogą tłumaczyć absencje, które ich dotknęły (z różnych względów nie zagrało 5 podstawowych piłkarzy, tj. Żołnowski, Zagwocki, A.Moskal oraz rodzinny duet Pabiniaków). Zamieszanie w naszych szeregach wykorzystała Swornica, obejmując prowadzenie w 13'. De facto gol A.Steczka padł po niezrozumieniu Breuera z Kuleszką. Namysłowski golkiper wybiegł na 16-ty metr aby złapać górną piłkę, jednak wpadł na swojego defensora, wypuścił piłkę z rąk, a rywal spokojnie uderzył do pustej bramki. Czerwono-czarni uporządkowali szyki ok. 20 minuty. Wtedy też mogliśmy już zauważyć walkę i zaangażowanie w grę. Efekt przyszedł 24', gdy Szpak z karnego pokonał Suchockiego. Jedenastka podyktowana była po faulu na Samborskim, który świetnie wszedł między dwóch obrońców. Jeden z nich spóźnił się z interwencją i powalił naszego napastnika na ziemię.

W drugich 45 minutach namysłowianie prezentowali się zdecydowanie lepiej. Zawodnikom obu zespołów nie można było odmówić walki, choć po naszym zespole widać było, że brakuje mu świeżości (ale nie martwmy się, bo to nieunikniony w okresie przygotowawczym efekt dużych obciążeń treningowych). Niestety, mimo niezłej gry straciliśmy drugiego gola po prostym błędzie Wolnego. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że trafienia Goncika (po natychmiastowym kontrataku) nie obroniłby żaden golkiper. Jego strzał z 20 metrów wylądował bowiem idealnie w okienku bramki strzeżonej przez Rozmusa. Podopieczni Bogdana Kowalczyka nie zrazili się takim obrotem sprawy i kilka minut później ponownie doprowadzili do remisu. W 64' piękną asystą na 13-ty metr popisał się Szpak (podciął piłkę), a Simlat kapitalnie huknął z woleja. To również był gol, po którym powinniśmy ściągnąć "czapki z głów". Niestety, niezły wynik utrzymaliśmy tylko 60 sekund, bowiem rywale z Czarnowąs po raz trzeci objęli prowadzenie. I znów obejrzeliśmy fantastyczne uderzenie z dystansu, po którym Dembiński mógł przyjmować gratulacje od kolegów (strzelał z 35 metrów i trafił w okienko!). Po tej sytuacji namysłowianie dążyli do bramki, która dałaby im remis, jednak w kilku sytuacjach zabrakło zimnej krwi i precyzji. W przedłużonym czasie gry Start miał wymarzoną okazję do wyrównania, bowiem arbiter zdecydował się zagwizdać rzut karny (to druga jedenastka w meczu dla Startu). Do piłki ponownie podszedł Szpak, lecz jego próba wykonana została zbyt nerwowo. Łukasz chyba za szybko chciał zaskoczyć Suchockiego, i w efekcie zaskoczył sam siebie, trafił bowiem piłką w zewnętrzną część słupka. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

Podsumowując. Po początkowym chaosie w grze Startu, z każdą minutą chłopcy prezentowali się lepiej, co zaowocowało dwoma golami. Piłkarze Swornicy byli jednak bardziej skuteczni i to oni po zakończeniu gry mieli powody do radości. Szkoda jedynie, że mecz toczył się w atmosferze niepotrzebnej nerwowości, którą wprowadzili rywale, a o której pisaliśmy na wstępie. Miejmy nadzieję, że w kolejnych grach oglądać będziemy tylko i wyłącznie piłkarskie popisy na boisku, a nie ostre wejścia, które mogły przecież skończyć się poważnymi kontuzjami. [KK]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP