* AKTUALNOŚCI
 


Częstochowa, dn. 13.02.2010 r. (godz. 14:00) - mecz sparingowy nr 4

SKRA CZĘSTOCHOWA - NKS START NAMYSŁÓW 0-3 (0-1)

0-1 Zagwocki 37' (asysta Bonar)
0-2 Szpak 66' karny
0-3 Marynowicz 86' (asysta Zalwert)

SKRA: P.Woldan - Gerega (46.Pusty), M.Woldan (46.Nalepa), Skoczek (46.Gliczek), Hudek (46.Marczyk) - Krasnodębski (46.Bik), Pietrasiński (46.Musiał), Rados (46.Grzybowski), Korbel (46.Oziębała) - Stefański (46.Rokosa), Obaka (46. zawodnik testowany).
Rezerwowi: -.
Trener: Tomasz MUSIAŁ.

NKS START: Rozmus (46.Kuleszka) - Gołębiowski (46.Ciupa), Duraj, Kozan (k) (64.Maciejewski), Breuer (46.A.Moskal) - Szpak, Wolny (46.Zalwert), Zagwocki (46.Marynowicz) - Bonar, Samborski (81.Kubaczyński), P.Pabiniak (76.Breuer).
Rezerwowi: Żołnowski.
Trener: Bogdan KOWALCZYK.

Sędziowali: Dawid Iskra (jako główny) oraz Sławomir Konecki i Hubert Myszkowski (wszyscy KS Częstochowa).

Widzów: 40.

Mecz trwał: 90 minut (45+45).

Zwycięska seria w meczach kontrolnych Startu trwa. W sobotę namysłowianie zagrali ze Skrą w Częstochowie, i mecz ten - z racji prezentowanej przez czerwono-czarnych formy podczas przygotowań - zapowiadał się bardzo ciekawie. Inna sprawa, że drużyna gospodarzy posiada spore ambicje i możliwości, co udowodniła już podczas rundy jesiennej (w IV lidze śląskiej - klasie nr 5), zajmując 3. pozycję i tracąc tylko punkt do lidera.

Do gry na "Ajaks Arenie" (taką nazwę nosi obiekt udostępniony przez działaczy klubu szkolącego częstochowską młodzież) obie jedenastki przystąpiły z respektem. Pierwsze minuty na sztucznej murawie, to wzajemne badanie sił. Odnieśliśmy wrażenie, jakby namysłowianie rozpoczęli mecz nieco rozkojarzeni. Dominowała bezpardonowa walka w środku pola, a celował w niej Nigeryjczyk Obaka, który już w 7' ostro zaatakował interweniującego Rozmusa. W odpowiedzi nasz zespół przeprowadził składną akcję, którą strzałem nad bramką zakończył zamykający skrzydło Breuer. Trener Kowalczyk na bieżąco przekazywał instrukcje swoim podopiecznym, ale przez długi czas wymiernych tego efektów nie było. Ciekawie zrobiło się w 22', gdy po zagraniu z głębi pola do piłki na prawej stronie doszedł Patryk Pabiniak. Szkoda, że w decydującym momencie futbolówka odskoczyła mu od nogi, bo gdyby nie to, P.Woldan miałby dużo większe problemy z obroną jego strzału.
Po 30 minutach trudno było wskazać zespół prezentujący się korzystniej, gdyż piłka najczęściej znajdowała się w środkowej strefie boiska. Boiska, które kilkanaście minut przed grą odśnieżały dwa pojazdy specjalistyczne, jednak mimo to niewielka warstewka śniegu sprawiała sporo kłopotów graczom obu drużyn. W 32' emocje sięgnęły zenitu, gdy po starciu Obaki z Wolnym (chwilę wcześniej doszło do kontaktu Nigeryjczyka z Durajem) czarnoskóry zawodnik werbalnie zaatakował namysłowskiego stopera. Na szczęście arbiter w porę uspokoił Afrykańczyka, który - trzeba przyznać - rzeczywiście nie przebierał w środkach.
Napięcie szybciej zeszło z czerwono-czarnych, którzy w 37' objęli prowadzenie. Samborski odnalazł po prawej stronie Bonara, a ten wzdłuż bramki zagrał do Zagwockiego. "Cinek" powinien dopełnić formalności przy pierwszym kontakcie z piłką. Ta jednak mu odskoczyła, jednak poprawka (klatką piersiową!) była już skuteczna. Częstochowianie powinni wyrównać dwie minuty później, gdy po rzucie wolnym (egzekwowanym z lewej strony) jednemu z atakujących zabrakło centymetrów, aby precyzyjnie strzelić i pokonać Rozmusa. Nasz golkiper zdołał jednak zatrzymać piłkę.
Mimo, że to zespół Skry sprawiał przed przerwą nieco lepsze wrażenie (zwłaszcza w środkowej formacji), na przerwę to Start zszedł ze skromnym prowadzeniem.

Po zmianie stron, a przede wszystkim wymianie wszystkich zawodników Skry w polu, obraz gry niewiele się zmienił. Może z tą różnicą, że częstochowianie... stworzyli sobie więcej sytuacji pod bramką Kuleszki (w przerwie zluzował Rozmusa). Okazje, to jednak nie bramki, o czym gospodarze boleśnie się przekonali w kolejnych minutach.
W 54' jeden z miejscowych zdecydował się na uderzenie z lewej strony po ziemi, Kuleszka był jednak czujny. Czujność zachował też 4 minuty później, gdy trudny i soczysty strzał wyłapywał na raty. Namysłowianie świetną szansę w tej części gry stworzyli sobie w 59' gdy efektownego półwoleja Samborskiego z trudem sparował P.Woldan. Ale co się odwlecze... W 64' defensywa Skry pozwoliła Szpakowi na wbiegnięcie w szesnastkę, który przy próbie minięcia rywala, został przez niego podcięty. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na punkt 11 metrów. Do piłki podszedł sam poszkodowany, i na dwa tempa strzelił do siatki. Sędzia uznał jednak, że taki sposób wykonywania karnego niezgodny jest z przepisami, zarządzając powtórkę. I w tym przypadku Szpak nie miał większych kłopotów z oszukaniem bramkarza, podwyższając wynik na 2-0 dla NKS-u.
Skra nie zamierzała rezygnować w zdobyciu choćby gola kontaktowego. Częstochowianie świetną szansę mieli w 77', gdy jeden z testowanych w ataku zawodników (w jego przypadku gospodarze prosili o dyskrecję, co też czynimy) znalazł się "sam na sam" z Kuleszką (błąd w kryciu popełnił A.Moskal). Uderzenie przy słupku było precyzyjne, jednak nasz golkiper popisał się kapitalną interwencją i odbił piłkę na korner. Częstochowska "tajna broń" powinna też zdobyć gola 3 minuty później, gdy (po rykoszecie) uderzała na naszą bramkę. Ale i w tej sytuacji Kuleszka spisał się bez zarzutu, widowiskową paradą kasując zagrożenie.
Czerwono-czarni dobili rywala w 86'. Wykorzystując ofensywne zapędy Skry, nasi chłopcy szybko wyprowadzili piłkę, by w decydującym momencie trafić do bramki. Wprawdzie strzał Zalwerta odbił bramkarz, jednak wobec jego korekty i podania do Marynowicza był już bezradny. Miejscowi podjęli jeszcze dwie próby w uzyskaniu bramki honorowej, ale i one okazały się nieskuteczne. Najpierw rywale przez kilkanaście sekund rozgrywali piłkę w naszej szesnastce, by strzelić obok słupka (89'). A w ostatniej akcji (90'), po wbiegnięciu w pole karne, silny strzał oddał jeden z rywali, lecz zamiast w światło bramki, posłał futbolówkę kilka metrów nad poprzeczką.

Czwarty mecz kontrolny Startu zakończył się jego czwartym, wysokim zwycięstwem. Po meczu w Oleśnicy stwierdziliśmy, że boiskowa agresja i nieustępliwość namysłowian przypomina nam charakter i cechy charakterystyczne dla pitbulla. Nasi zawodnicy, to ludzie z dużym poczuciem humoru, więc podejmując wątek, jeden z nich po częstochowskiej batalii stwierdził, że tym razem "podmęczony pitbull rozszarpał kolejną ofiarę". Dobry humor poprawia nastrój w każdej ekipie, więc nie mamy nic przeciw, aby przyglądać się kolejnym poczynaniom "pitbulla". A już zupełnie poważnie trzeba obiektywnie stwierdzić, że Start nie prezentował się tak agresywnie, jak w poprzednich grach. Wynikało to z odczuwalnych przez nich obciążeń, które w ostatnim czasie narzucił trener Bogdan Kowalczyk. W Częstochowie zespół starał się grać przede wszystkim piłką, w większym stopniu dając "odsapnąć" przeciwnikowi. Mimo to czerwono-czarni uzyskali bardzo korzystny wynik. Prawdę mówiąc, jest on jednak nieco mylący, bo i Skra miała swoje okazje. To już jednak problem trenera Musiała, jak poprawić skuteczność w drużynie walczącej o III ligę. My cieszymy się z kolejnego sukcesu, licząc, że świetna seria w test-meczach mieć będzie swój ciąg dalszy, włącznie z rozgrywkami ligowymi. Do tego jednak daleka droga, o czym - tonując euforię - przypomina namysłowski szkoleniowiec. [KK]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP