* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, 13.06.2009 r. (sobota) - godz. 17:00
29. kolejka IV ligi opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 5)

NKS START NAMYSŁÓW - ŚLĄSK ŁUBNIANY 0-2 (0-2)

0-1 Gierłach 35'
0-2 Bojar 45+2'

NKS START: Kuleszka - Żołnowski, Szota (k2), Wolny - K.Raszewski (46.M.Raszewski) - Zalwert, Kozan (k1) (45.P.Gołębiowski), Iwanowski, Moskal - Matłosz, Z.Pabiniak.
Rezerwowy: Rozmus.
Trener: Krzysztof GNACY.

ŁUBNIANY: Staroń - Langosz, Nowak, Gajewski, Pytlarz, Kulas (k) (65.Kozielski), Gieża (80.Wróbel), Gierłach (86.Franusz), Świrski (44.Bojar), Karabin.
Rezerwowy: Kulisz.
Trener: Dariusz BROLL.

Sędziowali: Jacek Tokarski (jako główny) oraz Paweł Szlufarski i Jarosław Przybył (wszyscy Kluczbork).

Żółte kartki: Zalwert (36.) - Langosz (54.), Kozielski (78.), Nowak (90+1).

Widzów: 400

Mecz trwał: 96 minut (48+48).

Sobotni mecz ze Śląskiem Łubniany był ostatnim domowym spotkaniem "czerwono-czarnych" w IV lidze. Przed rywalizacją mieliśmy nadzieję, że pożegnanie z tą klasą rozgrywkową przy Pułaskiego 5 wypadnie okazale. Miny mocno nam jednak zrzedły, gdy poznaliśmy wyjściową jedenastkę, bowiem od pierwszych minut nie mogło wystąpić pięciu podstawowych zawodników (P.Gołębiowski, Biczysko, M.Raszewski, Zagwocki i Simlat). Mając świeżo w pamięci fakt, że nasi dublerzy nie spisali się ostatnio najlepiej, pozostało nam liczyć, że tym razem postarają się oni o godne zastępstwo swoich kolegów z wyjściowej jedenastki. Jak się okazało, nadzieje spełzły na niczym.

W 1' na strzał zdecydował się K.Raszewski, ale jego próba została zablokowana. Przyjezdni swoją pierwszą szansę mieli w 7'. Karabin przejął piłkę przed naszym polem karnym, zagrał do osamotnionego Gierłacha, a pomocnik gości uderzył obok bramki. W kolejnej akcji (11') Nowak wrzucił piłkę w szesnastkę Kuleszki, ale nasza defensywa zareagowała prawidłowo i złapała Karabina na pozycji spalonej. W 14' z linii pola karnego strzelił natomiast Moskal, a futbolówka - po rykoszecie - opuściła plac gry. Dwie minuty później świetną piłkę w szesnastkę Śląska zagrał Kozan. Niestety, adresat zagrania - Zalwert - minął się z futbolówką.
W 21' tuż przed linią pola karnego zastopowany został Z.Pabiniak, a po chwili mocno w szesnastkę gości zacentrował Żołnowski. Staroń przeciął jednak lot piłki, która zmierzała do Moskala. Kilkanaście sekund później swoich sił z dystansu próbował Kozan, lecz jego strzał był bardzo niecelny. W 25' znajdujący się na lewym skrzydle Moskal zagrał dobrą piłkę na wolne pole, do wybiegającego na czystą pozycję Matłosza. Defensywa Śląska zdołała jednak umiejętnie przesunąć się do przodu i Damian znalazł się na pozycji spalonej. W 29' Szota zagrał długą piłkę w szesnastkę gości do Z,.Pabiniaka, ale Staroń w ostatniej chwili uprzedził popularnego w Namysłowie "Cacyka". Pierwsze półgodziny gry zamknęły nam dwa uderzenia Świrskiego. Najpierw Gierłach dośrodkował z kornera, Kuleszka minął się z futbolówką, a wspomniany Świrski strzelił w kierunku bramki. Zmierzającą do siatki piłkę zdołał jednak wybić Iwanowski. Później Świrski z pola karnego uderzył obok bramki.
35 minuta przyniosła prowadzenie gościom. Kumiec uderzył w stronę bramki, a stojący przed bramką Startu Gierłach dołożył nogę i strata gola stała się faktem. Od tej chwili goście wyraźnie poszli za ciosem. W 44' na prawej stronie urwał się Gierłach. Wpadł w szesnastkę i strzelił minimalnie obok słupka. Nasz zespół był w stanie odpowiedzieć tylko niecelnym uderzeniem K.Raszewskiego. Większą skutecznością wykazał się natomiast Bojar, już w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Wykorzystał błąd Wolnego, który próbując wybić futbolówkę z szesnastki, trafił nią najlepszego strzelca gości (wszedł na boisko kilka minut wcześniej). Ten przejął piłkę, po czym spokojnie umieścił "skórę" w siatce.

Drugie 45 minut otworzyła mocna centra Kumca w pole karne Kuleszki. Namysłowski "Dudek" był jednak na posterunku i pewnie złapał zagranie. Okres gry między 50', a 60' należał do naszego zespołu. W 52' Iwanowski uderzył zza szesnastki, a piłka trafiła w jednego z zawodników przyjezdnych i opuściła linię końcową. Za chwilę z kornera mocno po ziemi zagrał Moskal. Futbolówka zdołała przedostać się pod bramkę Staronia, ale tam zabrakło naszych graczy, żeby wepchnąć "skórę" do siatki. W 55' do rzutu wolnego z niezłej pozycji podszedł Szota, a jego próba poszybowała wysoko nad bramką. Minutę później nieporozumienie Kuleszki i Żołnowskiego o mało nie zakończyło się stratą piłki na rzecz Bojara. Natomiast w 59' futbolówkę z boku boiska w pole karne gości posłał P.Gołębiowski. Zagranie trafiło idealnie na głowę Matłosza, który trafił w poprzeczkę.
W 61' aktywny Bojar ograł na boku Żołnowskiego. Zszedł z futbolówką do środka, po czym strzelił wprost w Kuleszkę. 60 sekund później ponownie w roli głównej wystąpił Bojar. Po dośrodkowaniu z boku ładnie uderzył głową, lecz Kuleszka zdołał złapać piłkę. W 74' z woleja ( 16 metrów) uderzył Iwanowski, jednak Staroń - przy słupku - chwycił futbolówkę. W 76' mocno podkręconą piłkę w kierunku bramki z rożnego posłał M.Raszewski, a Staroń po raz kolejny był na posterunku zażegnując niebezpieczeństwo. Po chwili, w 77', znów do rzutu wolnego podszedł Szota. Tym razem trafił w bramkę, jednak strzał był zbyt czytelny i lekki, aby sprawić kłopoty Staroniowi.
Nasi gracze ożywili się pod koniec spotkania, próbując zdobyć honorowego gola. W 86' z pola karnego strzelił Z.Pabiniak, jednak golkiper Łubnian pewnie chwycił futbolówkę. 88', to kolejna szansa naszego weterana, ale Pan Zbyszek z pierwszej piłki (po podaniu z lewej strony) uderzył niecelnie. W 89' Wolny zacentrował w szesnastkę gości, lecz piłka minęła i P.Gołębiowskiego i Matłosza. Natomiast w ostatniej minucie gry z rzutu wolnego nad bramką strzelił Moskal.

W minorowych nastrojach pożegnaliśmy w Namysłowie IV ligę (klasę nr 5). Braki kadrowe dały nam się mocno we znaki, dlatego przez całe spotkanie nie posiadaliśmy dostatecznych atutów, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Sam mecz stał na słabym poziomie. Goście w końcowych 10 minutach pierwszej części gry zadali nam dwa ciosy, po których nasi ulubieńcy nie zdołali się już podnieść. Światełko nadziei na uzyskanie choćby remisu zatliło się na moment w 59', gdy Matłosz składał się do strzału głową. Ale za chwilę zgasło, bowiem Damian trafił w poprzeczkę.
Spotkanie pozwoliło wyciągnąć jeden wniosek. Na obecną chwilę nasz zespół nie dysponuje wartościowymi dublerami, gdyż zawodnicy zastępujący w tym meczu nieobecnych kolegów, nie zdali egzaminu. Jeżeli przed występami na III-ligowym froncie nie pozyskamy kilku solidnych piłkarzy, to w razie kontuzji i kartek sprowadzeni zostaniemy do roli chłopców do bicia. Mamy nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie i podopieczni Krzysztofa Gnacego podczas kolejnego spotkania w Namysłowie, już w III lidze, przysporzą nam więcej radości, niż miało to miejsce w sobotę. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP