* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, 26.05.2009 r. (wtorek) - godz. 18:00
ćwierćfinał Pucharu Polski na szczeblu województwa

NKS START NAMYSŁÓW - START DOBRODZIEŃ 2-2, karne 2-4 (1-0, 2-2, 2-2)

1-0 Simlat 43' (asysta Zalwert)
1-1 Polak 54' rzut karny
2-1 Simlat 78' (asysta Z.Pabiniak)
2-2 D.Wolny 88'

Rzuty karne: 0-0 Kwolek (Rozmus obronił), 1-0 P.Gołębiowski, 1-1 Giebułtowicz, 1-1 Szota (obok słupka), 1-2 D.Wolny, 1-2 Zagwocki (Cłapa obronił), 1-3 Rygiel, 2-3 K.Raszewski, 2-4 Polak.

NKS START: Rozmus - P.Gołębiowski, Szota, K.Wolny (117.Matłosz)- Kozan (k) - Kubaczyński (46.Z.Pabiniak), M.Raszewski (75.Iwanowski), Zagwocki, Moskal (60.K.Raszewski) - Simlat, Zalwert.
Rezerwowi: Kuleszka.
Trener: Krzysztof GNACY

DOBRODZIEŃ: Cłapa - Honc (68.Rygiel), Szczygieł (120.Matkowski), Krzemiński, Polak, Giebułtowicz, Olearczuk (k), Podolski (77.Buła), D.Wolny, Stupiński, Kwolek.
Rezerwowi: -
Trenerzy: Jan PODOLSKI, Piotr MATKOWSKI.

Sędziowali: Paweł Szlufarski (jako główny) oraz Jacek Tokarski i Andrzej Treliński (wszyscy Kluczbork).

Żółte kartki: Kwolek (76.), Szczygieł (108.)

Widzów: 170.

Mecz trwał: 121 minut (45+46+15+15)

Ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim namysłowianie rozpoczęli od organizacyjnej wpadki, bowiem nasz zespół przystąpił do gry w 10-cio osobowym składzie (!). Źródłem problemu nie była jednak tragiczna sytuacja kadrowa "czerwono-czarnych", lecz wpisanie do meczowego protokółu gracza, co do którego nie było pewności, że zdąży na mecz przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Sytuacja dotyczyła Piotra Szoty, który dołączył do kolegów już po rozpoczęciu gry. Niecodzienny przypadek winien być poważnym materiałem do przemyśleń, gdyż taka wpadka nie powinna zdarzyć się klubowi z III-ligowymi aspiracjami.

W pierwszym kwadransie spotkanie toczyło się jakby w zwolnionym tempie. Wtorkowe upały wyraźnie dały się we znaki wszystkim. Zaczynając od piłkarzy obu drużyn, a kończąc na namysłowskich fanach, którzy okazali się mniej aktywni niż zwykle. Jako pierwsi zagrozić bramce przeciwnika próbowali goście, ale ich dwie próby z dystansu minęły poprzeczkę. Dopiero w 13 minucie (!) na boisku zameldował się spóźniony Szota, choć kibice niemal do końca meczu dyskutowali o tej niecodziennej sytuacji. Pierwszą dogodną okazję namysłowian odnotowaliśmy w 19', gdy strzał Zagwockiego minimalnie minął słupek. W odpowiedzi ( 21') z dystansu nad poprzeczką uderzył D.Wolny. Natomiast w kolejnej akcji, w szesnastce przyjezdnych zastopowany został Simlat. Niezłą szansę goście mieli w 29'. Centry z kornera nie sięgnął jednak Kwolek. Piłka trafiła jeszcze do Olearczuka, ale ten przestrzelił z dystansu.
Mecz w dalszym ciągu toczył się w sennym tempie. Co więcej, do końca pierwszej części gry odnotowaliśmy tylko 2 ciekawe okazje. Najpierw w 39', kiedy Zagwocki z pola karnego uderzył obok słupka. Później w 43', gdy objęliśmy prowadzenie. Moskal podał na prawo do Zalwerta, ten dośrodkował piłkę w szesnastkę przyjezdnych. Ta z kolei spadła na głowę Simlata, który pewnie umieścił ją w siatce. Był to 25 gol naszego snajpera w sezonie 2008/09 (licząc ligę i mecze pucharowe)!

Drugie 45 minut w wykonaniu obu jedenastek było już lepsze. W 49' z pola karnego strzelił Pabiniak, który na początku drugiej połowy pojawił się na boisku. Jego uderzenie zostało jednak zablokowane. W kolejnej akcji technicznym strzałem golkipera z Dobrodzienia próbował zaskoczyć Simlat, lecz nieznacznie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Natomiast pierwsza groźna akcja gości w tej części gry od razu zakończyła się powodzeniem. W 54' ręką w polu karnym zagrał P.Gołębiowski, więc arbiter wskazał na jedenasty metr. Do ustawionej na wapnie piłki podszedł Polak i pokonując Rozmusa wyrównał stan meczu. Szansę rehabilitacji otrzymaliśmy w 56', gdy do rzutu wolnego z dogodnej pozycji podszedł Szota. Namysłowscy kibice zacierali w tym momencie ręce, mając w pamięci ostatnie bramki z rzutów wolnych naszego weterana. Szota uderzył nieźle, ale dobrze ustawiony był Cłapa, który zdołał złapać "skórę". Przyjezdni próbowali się odgryźć w 62', i to dwukrotnie. Jako pierwszy szansę miał D.Wolny, strzelił zza pola karnego, a Rozmus złapał piłkę. Z dalekiej podróży wróciliśmy natomiast przy drugiej akcji, gdy Krzemiński zdecydował się lobować wysuniętego na przedpole Rozmusa, a po jego zagraniu piłka trafiła w słupek. "Czerwono-czarni" szturmowali bramkę gości w 63' i 64'. W obu okazjach wydatny wkład miał Zagwocki. Najpierw uderzył zza szesnastki, tuż nad poprzeczką. Potem wrzucił futbolówkę w pole karne do Z.Pabiniaka, ale "Cacyk" nie zdołał oddać strzału i z okazji nic nie wyszło. Zagwocki dał o sobie znać również w 70'. Wtedy dobrze przymierzył zza pola karnego, ale futbolówka, po rykoszecie, przeleciała obok słupka.
W 78' znów Zagwocki odegrał ważną rolę, gdy długim podaniem wypuścił w bój Pabiniaka. Nasz weteran dogonił piłkę tuż przed linią końcową, po czym dośrodkował do Simlata, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. W 80' kolejny rzut wolny egzekwował Szota. Sprzed linii bocznej posłał "kulę" w pole karne Dobrodzienia, jednak wyskakującego do zagrania Simlata uprzedził przed linią bramkową Cłapa.
Gdy wydawało się, że w pełni kontrolujemy spotkanie i spokojnie dowieziemy zwycięstwo do końca, stała się rzecz najmniej oczekiwana. W 88' z pola karnego na bramkę Rozmusa fantastycznie uderzył D.Wolny, a mocna piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Równie zaskoczeni jak kibice byli podopieczni trenera Gnacego, którzy w regulaminowym czasie gry nie zdołali już nic sensownego skonstruować.

O losach meczu miała więc zdecydować dogrywka lub (w przypadku remisu) rzuty karne. W pierwszej części dodatkowego czasu gry odnotowaliśmy cztery dogodne okazje. W 99' już z szesnastki obok słupka uderzył Kwolek. W 102', to my mocno postraszyliśmy gości, gdy K.Raszewski trafił w poprzeczkę, a dobitkę na rzut rożny sparował bramkarz. Za chwilę, po dośrodkowaniu z kornera, głową obok bramki strzelił Kozan. Ładną akcję rozegraliśmy też w 104'. Piłka wędrowała jak po sznurku, trafiła do Pabiniaka, który odegrał ją do Simlata. "Simi" z bliska trafił jednak w Cłapę.
Druga część dogrywki była nudna jak flaki z olejem. Można było odnieść wrażenie, że piłkarze obu zespołów czekali w niej tylko na konkurs jedenastek. W 107' dwukrotnie strzelaliśmy na bramkę zawodników z Dobrodzienia. Najpierw Iwanowski z linii szesnastki uderzył obok słupka, a za chwilę z pierwszej piłki nad poprzeczką huknął Kozan. W ostatniej minucie widzieliśmy próbę przyjezdnych z dystansu, ale i ona poszybowała nad bramką.

Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, staliśmy się więc świadkami serii rzutów karnych. Rozpoczęli ją goście. Do piłki podszedł Kwolek. Uderzył przy słupku, lecz Rozmus zdołał odczytać intencje strzelca i skutecznie ją odbił. W naszym teamie pierwszy do wapna podszedł P.Gołębiowski. Pewnie uderzył i po pierwszej serii prowadziliśmy 1-0. Opisany początek stawiał nas w dobrej sytuacji wyjściowej. Następnie trafił Giebułtowicz. Potem do wapna podszedł Szota, ale swoją próbę przestrzelił. Przyjezdni odpowiedzieli trafieniem D.Wolnego i goście wyszli na prowadzenie. Potrzebny był celny strzał Zagwockiego, lecz bramkarz wyczuł intencje "Cinka" i karnego obronił. Następny w kolejce Rygiel nie pomylił się, podobnie jak strzelający po nim K.Raszewski. Przed ostatnią serią sytuacja była więc trudna. Piłka nie mogła wpaść do namysłowskiej siatki, a dodatkowo nasz zawodnik musiał pokonać golkipera przyjezdnych. Egzekwujący jedenastkę - jako piąty - Polak wytrzymał jednak próbę nerwów i tym samym zapewnił awans Dobrodzieniowi.

Podsumowując. Wtorkowe spotkanie stało na słabym poziomie, a gra prowadzona była w ślamazarnym tempie. Na powolny przebieg spotkania z pewnością wpływ miała pogoda, a upał nie ułatwiał zadania piłkarzom obu drużyn. Trudno jednoznacznie znaleźć przyczynę nienajlepszej postawy "czerwono-czarnych" w tym spotkaniu. Być może dało o sobie znać zmęczenie intensywnym sezonem, spotęgowane jeszcze wysoką temperaturą. Na pewno stwierdzić możemy, że NKS zaprzepaścił dobrą okazję na awans do półfinału opolskiego pucharu. Mimo dwukrotnego prowadzenia nie udało nam się wygrać meczu, bowiem rywal za każdym razem skutecznie podnosił się z kolan. A szkoda, bo znakomita postawa w lidze mogła też zostać ukoronowana sukcesem w pucharowej rywalizacji. Tak się jednak nie stało, dlatego tym bardziej żałujemy straconej szansy. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP