* AKTUALNOŚCI
 


Narok, 12.05.2009 r. (wtorek) - godz. 18:00
1/8 Pucharu Polski na szczeblu województwa

WIKING OPOLE - NKS START NAMYSŁÓW 1-3 (0-2)

0-1 Moskal 22' (bez asysty)
0-2 Simlat 31' (asysta M.Raszewski)
0-3 Simlat 69' (bez asysty)
1-3 Waksmundzki 74'

WIKING: Wojtyła - Juśkowiak (72.Górski), D.Dora, G.Dora, Solak (k) (67.Anklewicz), Pawłowicz (57.Jagusz), Wochna (88.Chaba), Paks, Wojnarowski, Kościukiewicz, Waksmundzki.
Rezerwowi: Wawrzycki.
Trener: vacat.
Kierownik drużyny: Przemysław DORA.

NKS START: Rozmus (46.Kuleszka) - Żołnowski (46.M.Gołębiowski), Szota, P.Gołębiowski - Zalwert - Kubaczyński, M.Raszewski (46.K.Raszewski), Iwanowski, Moskal - Simlat (k), Matłosz.
Rezerwowi: -
Trener: Krzysztof GNACY

W 74. M.Gołębiowski opuścił boisko z powodu kontuzji i od tego momentu Start występował w 10-ciu.

Sędziowali: Tomasz Szczawurski (jako główny) oraz Tadeusz Kinasiewicz i Szymon Kinasiewicz (wszyscy Brzeg).

Widzów: 25

Mecz trwał: 90 minut (45+45)

"Czerwono-czarnym" nie dany był dłuższy odpoczynek po ciężkim meczu w Lewinie (1-1), bowiem zaledwie po 3 dniach musieli rozegrać kolejne spotkanie, tym razem w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. We wtorek rywalem namysłowskiego Startu była drużyna Wikinga Opole, a mecz odbył się w Naroku (miejscowość położona niedaleko Opola).
Początkowo lepiej prezentowali się gospodarze, po których widać było większe zaangażowanie i ambicję. W 4' Wiking wykonywał rzut wolny w odległości 20 metrów od bramki Rozmusa. Do piłki podszedł Pawłowicz i potężnym uderzeniem próbował zaskoczyć popularnego w Namysłowie "Bośniaka". Strzał po ziemi odbił się jednak od muru i wyszedł poza linię końcową. W 10' Start stworzył sobie pierwszą dogodną okazję do zdobycia bramki. Na rajd prawym sektorem boiska zdecydował się Żołnowski, który po minięciu dwóch zawodników Wikinga uderzył z 25 metrów. Piłka trafiła jednak prosto w ręce Wojtyły. Chwilę później mogliśmy przegrywać 0-1. Waksmundzki minął z lewej strony Iwanowskiego, wpadł w pole karne i zagrał futbolówkę wzdłuż 5 metra. Na szczęście Żołnowski, bohater poprzedniej akcji, wybił ją na róg. Po kornerze miejscowi ponownie stworzyli niebezpieczeństwo pod naszą bramką. Tym razem Rozmus minął się z piłką, lecz jeden z graczy "niebiesko-czerwonych" nieczysto w nią trafił i ta minęła prawy słupek namysłowskiej bramki. Ten okres gry, to przewaga Wikinga. Rywale w 14' stwarzają sobie kolejną okazję. W środku pola piłkę stracił Zalwert. Przejął ją Wochna, próbując prostopadłym podaniem uruchomić Waksmundzkiego. Podanie było jednak zbyt mocne i Rozmus futbolówkę wyłapał bez problemu. W 20' wykonywaliśmy rzut z autu na wysokości pola karnego. Piłkę w szesnastkę wrzucił Kubaczyński. Ta trafiła do Simlata, ale było też przy nim dwóch obrońców gospodarzy, którzy udaremnili strzelecką próbę naszego najlepszego snajpera.
Opolanie najlepszą okazję do zdobycia bramki stworzyli sobie w 21'. Po wymianie kilku podań w środku pola "kula" trafiła do Paksa, który zagrał po ziemi do Solaka. Ten z kolei przepuścił "skórę" między nogami, dzięki czemu Waksmundzki znalazł się przed naszym golkiperem. Rozmus zachował się jednak jak stary wyjadacz. Dobrze skrócił pole i z trudnego pojedynku wyszedł obronną ręką. A że w futbolu niewykorzystane sytuację się mszczą, przekonali się o tym właśnie gracze Wikinga. W 22' obserwowaliśmy kolejny rzut z autu na wysokości pola karnego gospodarzy. Piłkę ponownie wyrzucił Kubaczyński, a w szesnastce jeden z miejscowych na tyle niefortunnie przedłużył piłkę głową, że ta trafiła wprost pod nogi Moskala, który pięknym uderzeniem z lewej nogi (w długi róg) pokonał Wojtyłę. W kolejnej akcji ofensywnej (24') mogliśmy podwyższyć prowadzenie, gdy przed bramkową szansą ponownie stanął Moskal. Najpierw futbolówka trafiła na prawą flankę do Matłosza, a ten mądrze odegrał ją do Moskala, który będąc tuż przed bramkarzem, zdecydował się go lobować. Zabrakło kilkudziesięciu centymetrów, aby Wojtyła po raz drugi wyjął piłkę z siatki.
W kolejnych minutach wyraźną przewagę osiągnął namysłowski Start. W 29' z zamieszania na przedpolu próbował skorzystać Kubaczyński, ale piłka ostatecznie znalazła się w rękach golkipera z Opola. Natomiast w 31' mogliśmy się cieszyć z gola nr 2. Duży błąd w defensywie popełnili gospodarze. Piłkę na 20 metrze przejął M.Raszewski, wpadł w pole karne, po czym zagrał wzdłuż 5 metra do Simlata. A "Simi", dostawiając tylko nogę, dopełnił formalności. Z kolei w 38' nasi najbardziej doświadczeni gracze na boisku zamienili się rolami. Tym razem to Simlat wypuścił w uliczkę M.Raszewskiego, a ten zdecydował się na strzał, który otarł się o zewnętrzną część słupka. Po tej okazji już do przerwy na murawie nie wydarzyło się nic godnego uwagi.
Druga część gry zaczęła się od hurtowych zmian w Starcie. Trener Gnacy zdecydował się wymienić aż trzech pilarzy. Rozmusa w bramce zastąpił Kuleszka, za Żołnowskiego wszedł Mateusz Gołębiowski, natomiast Mariusza Raszewskiego zmienił brat Krystian.
W drugiej odsłonie pierwsi groźniej zaatakowali "czerwono-czarni". W 50' w środku pola faulowany był Zalwert. Rzut wolny wykonał Szota, zagrywając wysoką piłkę w szesnastkę. Ta trafiła do Simlata, a "Simi" zgrał ją głową do Matłosza, który kąśliwym uderzeniem próbował pokonać Wojtyłę. Niestety, piłka ostatecznie zatrzymała się na górnej siatce bramki gospodarzy. Wiking odgryzł się w 54', gdy na strzał z 25 metrów zdecydował się Wochna. Opisane uderzenie nie zaskoczyło jednak Kuleszki, który spokojnie złapał futbolówkę. W 57' lewą stroną urwał się rywalom Moskal, zagrywając po ziemi do wchodzącego w szesnastkę Zalwerta. Damian uderzeniem z pierwszej piłki chciał zaskoczyć bramkarza Wikinga, ale ten z małymi kłopotami zatrzymał próbę naszego piłkarza.
Tempo gry po przerwie siadło, a na boisku nie działo się zbyt wiele. W 69' jeden z opolskich graczy popełnił katastrofalny błąd. Tak podawał piłkę do swojego bramkarza, że przejął ją Simlat i w sytuacji "sam na sam" z Wojtyłą pokonał go po raz drugi. Pięć minut później Wiking zdobył honorową bramkę. W 74' dośrodkowanie z prawej strony trafiło do Waksmundzkiego, który praktycznie wślizgiem zaskoczył Kuleszkę. Niestety, przy tej akcji ucierpiał Mateusz Gołębiowski, który z grymasem bólu na twarzy musiał opuścić plac gry. A że na naszej ławce nie było już żadnego piłkarza, który mógłby wejść w miejsce "Gołąbka", przez ostatni kwadrans Start musiał radzić sobie w 10-tkę. Mimo osłabienia, mogliśmy się pokusić o kolejnego gola. W 80' dwójkowa akcja Moskal-Simlat powinna zakończyć się bramką, jednak w decydującym momencie podanie Andrzeja przeciął jeden defensorów Wikinga. Z kolei opolanie ostatni raz zagrozili Kuleszce w 84', gdy po kornerze, w zamieszaniu podbramkowym groźnie strzelił D.Dora. Namysłowski bramkarz był jednak na posterunku.

Mecz nie był wielkim widowiskiem. To raczej potyczka bez historii, w której priorytetem było zwycięstwo jak najmniejszym nakładem sił. I ten plan został przez namysłowian zrealizowany. Dzięki temu podopieczni Krzysztofa Gnacego mogą w spokoju skupić się na sobotniej potyczce w lidze z GKS-em Grodków. [RS]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP