* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, 05.05.2009 r. (wtorek) - godz. 18:00
23. kolejka IV ligi opolskiej (klasa nr 5)

NKS START NAMYSŁÓW - VICTORIA CISEK 7-0 (2-0)

1-0 Simlat 13' (asysta Z.Pabiniak)
2-0 Simlat 37' (asysta P.Gołębiowski)
3-0 Z.Pabiniak 46' (asysta Simlat)
4-0 Z.Pabiniak 50' (asysta Simlat)
5-0 Zagwocki 51' (asysta Z.Pabiniak)
6-0 Z.Pabiniak 53' (asysta Iwanowski)
7-0 Simlat 83' (asysta Kubaczyński)

NKS START: Rozmus - Żołnowski, P.Gołębiowski, Wolny (46.Zalwert) - Kozan (k1) (65.K.Raszewski) - Kubaczyński, Zagwocki (73.Matłosz), M.Raszewski (46.Iwanowski), Moskal - Simlat, Z.Pabiniak (k2).
Rezerwowi: Kuleszka, M.Gołębiowski.
Trener: Krzysztof GNACY.

VICTORIA: Olszewski (72.Ciukaj) - Leszczyk (60.Kroker), Dumała, Janusz (60.Mora), Bęben, Grosiak, Leżała (k), Czerw, Wiluk, Plachetka, Sielski.
Rezerwowi: -
Trener:
Janusz BARSZCZ.

Sędziowali: Krzysztof Białowąs (jako główny) oraz Damian Picz i Krzysztof Bartoszek (wszyscy Opole).

Żółta kartka: Czerw (78.)

Widzów: 350

Mecz trwał: 93 minuty (46+47)

Nietypowo, bo we wtorek, spotkanie w ramach 23 kolejki IV ligi opolskiej (V klasa rozgrywkowa) rozegrali piłkarze namysłowskiego Startu. Tym razem przeciwnikiem "czerwono-czarnych" był zespół Victorii Cisek. Drużyna z południa województwa, jest dużo niżej notowaną od naszego Startu, dlatego zdecydowanym faworytem w tej potyczce byli podopieczni trenera Gnacego.
Od początku spotkania gra toczyła się w niezłym tempie. Już w 1' goście przeprowadzili akcję lewą stroną, zakończoną dośrodkowaniem w pole karne. W szesnastce do piłki nie doszedł Czerw i centra padła łupem Rozmusa. Namysłowianie pierwszą dogodną okazję stworzyli sobie w 4', gdy Simlat z głębi pola zagrał dobrą piłkę do wybiegającego na wolne pole Zagwockiego. Niestety, Marcin po przyjęciu zagrania, potknął się i szansa została zmarnowana. "Cinek" próbował zrehabilitować się w 7', kiedy to zza pola karnego uderzył obok słupka. W kolejnej akcji, w 12', już z szesnastki Victorii strzelał Simlat, ale trafił w golkipera.
Następna okazja przyniosła objęcie prowadzenia przez "czerwono-czarnych". W 13' zdołaliśmy przechwycić futbolówkę na połowie gości. Piłka trafiła na lewą stronę do Pabiniaka, który idealnie w tempo zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Simlata. "Simi" zaś podcinką á la Frankowski pokonał Olszewskiego.Niewiele brakło, a z prowadzenia cieszylibyśmy się tylko minutę. Interweniujący w naszej szesnastce P.Gołębiowski trafił piłką w Żołnowskiego i futbolówkę przejął Grosiak, który z ostrego kąta uderzył obok słupka bramki Rozmusa. W 16' Kozan zagrał do Moskala, który strzelił z pierwszej piłki nad bramką. Nawet gdyby zdobył gola, to bramka nie zostałaby uznana, gdyż w momencie strzału znajdował się na pozycji spalonej.
W kolejnych minutach tempo gry nieco spadło. Gracze obu drużyn ponownie do roboty wzięli się od 25'. Sielski zagrał w pole karne naszego zespołu, a Rozmus zdołał uprzedzić pędzącego na bramkę Wiluka. W następnej akcji lewą stroną szarżował Simlat. Nie zdołał jednak celnie zagrać do swoich partnerów, którzy znajdowali się w szesnastce Olszewskiego. 60 sekund później Sielski strzelił z dystansu po ziemi, daleko obok słupka.
Stuprocentową okazję mieliśmy w 29', kiedy Zagwocki z pola karnego trafił w bramkarza. Natomiast w 35' setkę mieli przyjezdni. Po centrze z lewej strony Wiluk z 6 m strzelił głową obok "świątyni" Rozmusa. Po chwili, z rzutu rożnego, dośrodkowywał wspomniany Wiluk. Plachetka jednak źle przyjął piłkę i "kulę" spokojnie złapał Rozmus. Namysłowianie drugi cios zadali w 37'. Z rzutu wolnego futbolówkę w pole karne Victorii wrzucił P.Gołębiowski. W szeregach gości doszło do nieporozumienia między golkiperem, a obrońcami, w efekcie Simlat z najbliższej odległości wpakował piłkę do pustej bramki. Ostatnie 5 minut pierwszej części gry przyniosło kolejne akcje w wykonaniu naszych zawodników. Najpierw z rzutu wolnego w pole karne zagrywał Zagwocki, a Simlat głową strzelił obok słupka. Potem z narożnika szesnastki daleko od bramki uderzył Pabiniak.
W przerwie trener Gnacy dokonał dwóch zmian. Za zdenerwowanego Wolnego wszedł Zalwert, a za wracającego po kontuzji M.Raszewskiego Iwanowski.

Początek drugiej części spotkania przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Pewnie żaden z obecnych na stadionie kibiców nie wyobrażał sobie - nawet w najbardziej optymistycznych założeniach - takiego rozpoczęcia drugich 45 minut. Otóż "czerwono-czarni" między 46 a 53 minutą stworzyli sobie 4 okazje, po których zdobyli - uwaga - 4 bramki! Już w 46' prawą stroną popędził Simlat. Dobiegł do linii końcowej, po czym mocno zagrał wzdłuż bramki Olszewskiego. Tam nadbiegł Pabiniak, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki. W 50' tenże Pabiniak uciekł z pozycji spalonej. Ponownie przyjął podanie od Simlata, wpadł w pole karne i huknął nie do obrony. Piłka zanim wpadła do bramki, jeszcze odbiła się do poprzeczki. Gol ten z pewnością mógłby zostać uznany za bramkę meczu, gdyby nie wydarzenie z 83'. Ale o tym później. Mamy więc 50', a wynik brzmiał już 4-0 dla namysłowskiego Startu. Nasi chłopcy na tym nie poprzestali i już w 51' cieszyliśmy się z piątej bramki. Nasi chłopcy zdołali przejąć futbolówkę przed szesnastką gości. Pabiniak zagrał do Zagwockiego, a ten strzałem pod poprzeczkę podwyższył rezultat spotkania. Po kolejnych dwóch minutach Victoria straciła czwartą, po zmianie stron, bramkę. Iwanowski zagrał w tempo do Pabiniaka, a "Cacyk" strzałem po ziemi po raz szósty pokonał Olszewskiego.
Przyjezdni po czterech ciosach w krótkim odstępie czasu nie mieli prawa już się podnieść. Przyszło im tylko walczyć o honorowe trafienie. W 57' przed szesnastką Rozmusa faulowany był Sielski. Do rzutu wolnego podszedł Leżała, ale uderzył w mur. Najlepszą okazję do zdobycia gola Victoria miała w 68'. Lewą stroną urwał się Leżała, podał w pole karne do Wiluka, a ten z bliska trafił w Rozmusa. Jeszcze w 70' duet Leżała - Wiluk przeprowadził ciekawą akcję. Jednak tym razem Rozmus ubiegł Wiluka i pewnie złapał "skórę".
Namysłowscy zawodnicy, po okresie spokojniejszej gry w ich wykonaniu, ponownie postanowili podkręcić tempo. W 71' fantastycznie z rzutu wolnego (z prawej strony boiska) uderzył Zagwocki, a Olszewski z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Była to ostatnia interwencja golkipera gości, bowiem po chwili trener przyjezdnych dokonał zmiany między słupkami i do bramki wszedł Ciukaj. Już w pierwszej akcji Ciukaj został poważnie sprawdzony przez naszych graczy. W 73' Simlat podał do Pabiniaka, który strzelił wprost we wspomnianego Ciukaja. Rezerwowy bramkarz Victorii nieźle spisał się również w kolejnej akcji, gdy odważnym wyjściem na przedpole uprzedził Simlata (podawał Iwanowski). Ciukaj nie miał już jednak nic do powiedzenia w 83'. Piłkę na linii szesnastki opanował Simlat. Cofnął się o krok, po czym cudownym, technicznym uderzeniem przelobował wysuniętego Ciukaja. Była to bramka godna każdego stadionu świata. Utrata siódmego gola wprowadziła sporo zamieszania w szeregach gości, gdyż w następnej akcji niewiele zabrakło, a przyjezdni sami wpakowaliby sobie futbolówkę do siatki. W 87' Kubaczyński zacentrował do Zalwerta, który źle złożył się do strzału i okazja została zaprzepaszczona. Goście próbowali coś zdziałać w 89', kiedy lewą stroną przedarł się pod naszą bramkę Grosiak. Strzelił jednak ponad poprzeczką. Już w doliczonym czasie gry mieliśmy stuprocentową okazję, aby efektownie zakończyć spotkanie. Niestety, Kubaczyński z bliskiej odległości trafił w Ciukaja.

"Czerwono-czarni" we wtorkowym spotkaniu odnieśli najokazalsze zwycięstwo w tym sezonie. Od pierwszych minut zaprezentowali ambicję i wolę walki. Dlatego od początku meczu stwarzaliśmy sobie bramkowe okazje. Szybko, bo już w 13' zdobyliśmy pierwszą bramkę, która pozwoliła nam zrzucić choć trochę ciążącej na nas presji. Gol z 37' pozwolił nam z kolei w pełni kontrolować boiskowe wydarzenia. W przerwie namysłowscy fani życzyli sobie spokojnej gry w naszym wykonaniu, ale i następnych goli. To, co jednak stało się między 46', a 53' wprawiło w zdumienie nawet największych optymistów. Przyjezdni otrzymali cztery ciosy, po których nie zdołali się już pozbierać do końca spotkania. Ostatnia bramka autorstwa Simlata była zaś ozdobą całego pojedynku. Wynik robi wrażenie, ale podopieczni trenera Gnacego z pewnością. nie pokazali jeszcze wszystkiego. Tego popołudnia w naszych poczynaniach królowała efektywność, która przekuła się w efektowną wiktorię. W dobrych więc nastrojach możemy w sobotę wybrać się do Lewina Brzeskiego, na kolejne ważne spotkanie. A osiągnięcie założonego przed rundą celu wydaje się być coraz pewniejsze... [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP