* AKTUALNOŚCI
 


Dobrzyń, dn. 21.11.2009 r. (sobota) - godz. 13:00
1/32 finału Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim

VICTORIA DOBRZYŃ - NKS START NAMYSŁÓW 0-5 (0-1)

0-1 M.Raszewski 39' (asysta P.Pabiniak)
0-2 P.Pabiniak 60' (asysta M.Raszewski)
0-3 P.Pabiniak 70' (asysta Z.Pabiniak)
0-4 Szpak 84' rzut karny
0-5 Wolny 90' głową (asysta Iwanowski)

VICTORIA: Pacholarz - Matura, Kowalski, Kłodziński, Serwatczak, Iwański, Kwiatkowski, Mikita (k), Kucia, Wojak, Wirga.
Rezerwowi: Gnatowicz, Jermak.
Trener: Andrzej PIWOWARCZYK.
Stroje: czerwone (z białymi wypustkami).

NKS START: Rozmus - Józefkiewicz, Żołnowski, Wolny - Maciejewski - M.Raszewski (k2), Szpak, Iwanowski, Zalwert - P.Pabiniak, Z.Pabiniak (k1) (76.Kuleszka).
Rezerwowi: -.
Trener: Krzysztof GNACY.
Stroje: czarne (z czerwonymi wypustkami).

Sędziowali: Jacek Słobodzian (jako główny) oraz Grzegorz Klag i Sebastian Grzebski (wszyscy Nysa).

Żółte kartki: Mikita (76.), Kłodziński (82.).

Widzów: 65.

Mecz trwał: 92 minuty (46+46).

Ostatni oficjalny mecz 2009 roku czerwono-czarni rozegrali w Dobrzyniu. Naszym rywalem była miejscowa Victoria, a spotkanie odbyło się w ramach 1/32 finału Pucharu Polski na szczeblu województwa. Oczywiście zdecydowanym faworytem do zwycięstwa była ekipa namysłowska, przede wszystkim ze względu na różnicę dwóch klas rozgrywkowych między obiema jedenastkami.
Różnicę można było zauważyć już na początku gry, gdy gospodarze zepchnięci zostali do głębokiej defensywy. Bramki jednak nie padały, a głównym powodem był brak tzw. "ostatniego podania". W decydujących momentach namysłowianom brakowało głównie dokładności, a jeśli już nasi chłopcy zagrali poprawnie, piłka padała łupem Pacholarza. W pierwszych trzech kwadransach czerwono-czarnym brakowało też piłkarskiego spokoju. Przede wszystkim, gdy potrzebna była "klepka" lub wpuszczenie kolegi na czystą pozycję. Jednym słowem, na tle wyraźnie słabszej Victorii, nasi piłkarze grali zaskakująco nerwowo. Mimo tego przed przerwą i tak doczekaliśmy się gola. W 39' Patryk Pabiniak zagrał z prawego skrzydła do Mariusza Raszewskiego, który z linii szesnastu metrów sprytnym, technicznym strzałem, umieścił futbolówkę tuż przy "krótkim" słupku bramki dobrzynian. W tym momencie wydawało się, że w pierwszej odsłonie nic się już nie wydarzy. Tymczasem miejscowi otrzymali piękny prezent od... Żołnowskiego. Nasz młody obrońca, występując awaryjnie na pozycji stopera, nie trafił w piłkę, umożliwiając Dwojakowi wyjście "sam na sam" z Rozmusem. Na szczęście popularny "Bośniak" wyszedł z pojedynku zwycięsko.
Gdyby w pierwszych 45 minutach namysłowski Start zachował spokój i boiskowe cwaniactwo, do szatni powinien schodzić z kilkoma golami po stronie zysków. Ostatecznie skończyło się na skromnym prowadzeniu, które o mały włos mogło zostać zaprzepaszczone. Swoją drogą Żołnowskiemu, zawodnikowi na co dzień występującemu w III lidze (klasie nr 4), tak poważny kiks nie powinien się przydarzyć.

Druga połowa niewiele różniła się od pierwszej. Z tą tylko różnicą, że nasi piłkarze - najprawdopodobniej biorąc sobie do serca słowa trenera w szatni - wykazywali zdecydowanie większą dokładność w grze oraz spryt pod bramką rywala. Na efekty nie musieliśmy długo czekać, bowiem w 70' prowadziliśmy już 3-0. Namysłowianie nie spoczęli jednak na laurach i w końcowych minutach postarali się o kolejne dwa trafienia. Na uwagę zasługuje gol z 90' autorstwa Kamila Wolnego, który tym samym zaliczył swoje pierwsze trafienie w oficjalnej grze Startu (w drużynie seniorów).

Zwycięstwo czerwono-czarnych było bezdyskusyjne. Faworyt nie pozostawił żadnych złudzeń dobrzynianom, pewnie awansując do kolejnej fazy rozgrywek. Gospodarze, poza jedną okazją wynikającą z błędu w naszej defensywie, nie byli w stanie realnie nam zagrozić. A jeśli NKS większym spokojem wykazałby się też przed przerwą, wynik byłby zapewne wyższy.
Szkoda tylko, że nie wszyscy zawodnicy - z kadry na co dzień walczącej w III lidze - pucharową rywalizację potraktowali poważnie. Okazało się bowiem, że do Dobrzynia dotarło ich ledwie 12-tu. Dlatego na ostatni kwadrans w ataku pojawił się Kuleszka (przypominamy, że to podstawowy... golkiper Startu). Rozumiemy rozprężenie po ligowych zmaganiach, jednak szacunek dla rywala, nawet jeśli występuje on tylko w klasie okręgowej, to podstawa profesjonalnego podejścia do futbolu. Miejmy nadzieję, że świadkami mało poważnego traktowania swoich powinności w przyszłości już nie będziemy. [G]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP