* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 24.10.2009 r. (sobota) - godz. 15:30
12. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

NKS START NAMYSŁÓW - ORZEŁ BABIENICA/PSARY 3-3 (2-1)

1-0 P.Pabiniak 12' (asysta M.Raszewski)
1-1 Sobala 25' rzut karny
2-1 P.Pabiniak 30' (asysta Żołnowski)
2-2 Kozieł 58' głową
2-3 Kozieł 89'
3-3 Z.Pabiniak 90+2' (bez asysty)

NKS START: Rozmus - Józefkiewicz (80.Wolny), Szota, A.Moskal (k) - Żołnowski - M.Raszewski (74.K.Raszewski), Kluzek, Zagwocki, Ł.Pabiniak (46.Zalwert) - P.Pabiniak, Z.Pabiniak.
Rezerwowi: Kuleszka, Iwanowski, Kubaczyński, Gołębiowski.
Trenerzy: Andrzej MOSKAL (Krzysztof GNACY odbywał karencję za nieprawidłowe zachowanie na ławce rezerwowych w meczu z Energetykiem ROW Rybnik - spotkanie obserwował z trybun).
Stroje: czarne (z czerwonymi wypustkami).

ORZEŁ: Mika - Materla, Mosler, Sobala (k2), Przystalski, Mużyłowski, Pawlak (k1) (88.Glafik), Polis, Grzywa (63.Janusz), Kozieł, Wojtasz (90+2.Cieśla).
Rezerwowi: Budny, Masina.
Trener: Jarosław BRYŚ.
Stroje: pomarańczowe koszulki - białe spodenki - pomarańczowe getry.

Sędziowali: Piotr Bielecki (jako główny) oraz Sławomir Kantor i Bartosz Widera (wszyscy Tychy).

Żółte kartki: A.Moskal (24.), Zalwert (85.) - Pawlak (50.), Polis (82.), Sobala (90+2.).

Widzów: 200.

Mecz trwał: 94 minuty (46+48).

Po pechowo przegranym meczu w Dobrzeniu Wielkim, w sobotę do walki o kolejne III-ligowe punkty przystępowali piłkarze namysłowskiego Startu. Tym razem przeciwnikiem naszych pupili miał być zespół Orła Babienica/Psary. Goście, podobnie jak nasz zespół, zajmowali miejsce w dolnych rejonach tabeli. Dlatego też obie jedenastki zakładały przede wszystkim walkę o zwycięstwo, które pozwoliłoby na krótką - choćby tygodniową - chwilę oddechu.

W pierwszych 30 minutach żadna ze stron nie rzuciła się do szaleńczego ataku. Gra była spokojna, choć to "czerwono-czarni" prezentowali się korzystniej w ofensywie. Już w 2' Szota długą piłką, zagraną z głębi pola, próbował uruchomić Patryka Pabiniaka. Nasz napastnik w narożniku szesnastki został jednak uprzedzony przez Mikę. W następnej akcji (8') do rzutu wolnego z boku boiska podszedł Kluzek, mocno centrując w pole karne rywali. Ale do zagrania nie doszedł żaden z jego partnerów. Futbolówka zmierzała w światło bramki i Mika z kłopotami wypluł zagranie przed siebie. Do bezpańskiej piłki szybciej doskoczył jednak jeden z defensorów gości. Minutę później byliśmy świadkami pierwszej dwójkowej akcji rodzinnego duetu Pabiniaków - Patryka i Zbigniewa. Ojciec Zbigniew próbował zagrywać w okolice szesnastki do syna Patryka. Ten ostatni został jednak wyprzedzony przez Moslera, który ratował się wybiciem "skóry" na korner. W 12' nie daliśmy już gościom szans na skuteczną interwencję w defensywie. Namysłowianie rozegrali piękną akcję, po której P.Pabiniak z bliska skierował futbolówkę do siatki. Wszystko zaczęło się od rzutu wolnego na naszej połowie. Szota zagrał na lewo do Andrzeja Moskala. Ten po linii podał do Kluzka. Następnie Piotr poszukał przed szesnastką Z.Pabiniaka, który od razu wypatrzył Zagwockiego. "Cinek" z kolei uruchomił na prawym skrzydle M.Raszewskiego, który dojechał z piłką do linii końcowej i zagrał wzdłuż bramki do wspomnianego na początku P.Pabiniaka. Jak już wiemy, ten z zimną krwią wpakował "kulę" do siatki.
Później na boisku (do 25') nie działo się nic godnego odnotowania. Żadna ze stron nie potrafiła stworzyć sobie klarownej okazji. I właśnie w 25' po raz pierwszy poważniej bramce Rozmusa zagrozili przyjezdni. Z piłką w naszym polu karnym znalazł się Wojtasz, a napastnika Orła powstrzymać chciał Moskal. Niestety, podciął rywala i arbiter podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Sobala, który uderzeniem pod poprzeczkę doprowadził do remisu.
Stracony gol podrażnił podopiecznych Krzysztofa Gnacego. W 27' Zagwocki starał się podać w pole karne do Z.Pabiniaka. Mika był jednak szybszy od "Cacyka" i zagranie pewnie złapał. W 30' golkiper z Psar był już bezradny. Żołnowski przechwycił futbolówkę w środku pola. Ruszył z nią do przodu, po czym zagrał w kierunku naszych atakujących. Do piłki najszybciej doskoczył P.Pabiniak. Pomknął na bramkę i znów nie zmarnował szansy. Tym razem pokonał Mikę pewnym strzałem po ziemi. Przyjezdni w 34' starali się zaripostować, lecz Polis z 20 m przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. W 37' dał o sobie znać trzeci z Pabiniaków - Łukasz, gdy kropnął mocno zza szesnastki. Mika odbił strzał wysoko w górę. Do skóry starał się jeszcze doskoczyć Z.Pabiniak, ale w rywalizacji z wyższym defensorem nie miał nic do powiedzenia. Gorąco w naszym polu karnym było natomiast w 40'. Na szczęście tuż przed bramką Kluzek w ostatniej chwili uprzedził Wojtasza. W 43' nietuzinkowymi umiejętnościami po raz kolejny popisał się P.Pabiniak. Po podaniu ojca fantastycznie uderzył z kilkunastu metrów, futbolówka nabrała sporej rotacji, a Mika ratował się wybiciem jej na rzut rożny. 60 sekund później Rozmusa zza pola karnego sprawdził Grzywa. Nasz bramkarz spisał się jednak bez zarzutu strzał i wyłapał. Tą cześć gry zakończyła nam akcja, w której do piłki blisko bramki gości nie doszedł P.Pabiniak.

Po przerwie do ataku przystąpili goście. W pierwszych kilkunastu minutach zdominowali poczynania na boisku i zepchnęli nasz zespół do defensywy. W 51' sytuację w swoim polu karnym ratował Józefkiewicz, który zdołał uprzedzić szarżujących Grzywę i Kozieła. Po chwili niecelnie głową (po centrze z kornera) strzelał Mosler. W międzyczasie odpowiedzieliśmy uderzeniem M.Raszewskiego z linii pola karnego. Niestety, w tej akcji Mariusz trafił w Przystalskiego. W 55' wróciliśmy z dalekiej podróży, gdy Wojtasz głową przeniósł piłkę minimalnie nad bramką. Następnie prawą stroną urwał się P.Pabiniak. Zagrał po ziemi w szesnastkę, jednak ani Kluzek ani Z.Pabiniak nie doszli do podania. Harce drużyny z Psar pozostawały dla nas bezkarne do 58'. Wtedy po centrze z boku Kozieł strzałem głową zaskoczył Rozmusa. W tej sytuacji błąd popełnił nasz golkiper. Był bowiem za bardzo wysunięty przed linię bramkową i piłka wpadła mu za tzw. kołnierz. Mimo rozpaczliwej interwencji, Damian nie zdołał sięgnąć futbolówki. Utrata bramki wprowadziła - na krótko - chaos w nasze poczynania, bowiem w 61' błąd popełniła namysłowska obrona. Tym razem Rozmus był już czujny, a przede wszystkim szybszy w szesnastce od Grzywy.
W 66' niewiele brakło, aby przed znakomitą szansą stanął P.Pabiniak. Po podaniu Z.Pabiniaka Patryk, już w polu karnym, okazał się o ułamek sekund wolniejszy od Miki, który odważnym wślizgiem wybił naszemu napastnikowi "skórę" spod nóg. Potem dwie sytuacje stworzyli sobie przyjezdni. Najpierw w 70' z linii szesnastki uderzył Janusz (nad bramką), a za chwilę (72') Polis nie skorzystał z błędu Rozmusa (naciskany przez rywala kopnął piłkę wprost pod nogi Polisa). Zamiast naszego golkipera lobować, zdecydował się na przytrzymanie futbolówki, a później na centrę w pole karne, która nie przyniosła już żadnego zagrożenia. My z kolei bliscy szczęścia byliśmy w 76'. Zagwocki dośrodkował na krótki słupek z rzutu rożnego, gdzie dobrze ustawiony obrońca wybił piłkę przed szesnastkę. Tam doskoczył do niej Szota, z pierwszej piłki posyłając silne uderzenie na bramkę gości. Mika miał wówczas dużo szczęścia, bowiem stał na linii strzału i zdołał złapać piłkę. Emocjonująco było też w 79', gdy sytuację sam na sam z Koziełem wygrał Rozmus. W 81' serca namysłowskich kibiców znów zabiły szybciej. Z piłką w polu karnym znalazł się P.Pabiniak. Chciał oddać strzał, jednak ubiegł go własny ojciec, sam decydując się na uderzenie, które o centymetry minęło słupek. W kolejnej akcji z ostrego kata ponad poprzeczką kropnął natomiast Polis. W 84' doszło do sporego zamieszania w naszej szesnastce. W końcu do piłki doszedł jeden z graczy Orła i z bliska trafił w poprzeczkę. Większym refleksem w 89' popisał się Kozieł. Po dośrodkowaniu z kornera piłka spadła tuż przed naszą bramkę, a Kozieł skorzystał z tego prezentu i z 2 metrów wepchnął ją do siatki. Czyżbyśmy mieli po raz drugi z kolei przegrać mecz w końcówce? Na szczęście nie. Tego popołudnia niebiosa się nad nami ulitowały i w właściwie w ostatniej akcji meczu doprowadziliśmy do wyrównania. W doliczonym czasie gry Szota wrzucił futbolówkę w szesnastkę gości. Do zagrania wyskoczyli Mika i Wolny. Bramkarz miał już właściwie piłkę w rękach, jednak ostatecznie ją wypuścił. Ta spadła wprost pod nogi Z.Pabiniaka, który półwolejem umieścił "kulę" w siatce. W tej sytuacji przyjezdni domagali się odgwizdania przewinienia Wolnego, sędzia pozostał jednak nieugięty i tym samym uratowaliśmy choć jeden punkt.

Przed meczem obie drużyny interesowała głównie pełna pula. O ile w pierwszej połowie więcej z gry mieli czerwono-czarni, to już po przerwie stroną przeważającą byli zawodnicy z Psar. Niewiele brakowało, a w kolejnym meczu u siebie, prowadząc do przerwy, na koniec spotkania zostalibyśmy bez punktów. Przed pierwszym gwizdkiem arbitra remis nie był naszym wymarzonym wynikiem, jednak na koniec musieliśmy przyjąć go z pokorą, wszak został wywalczony tytułowym rzutem na taśmę. Do końca rundy pozostały nam trzy mecze. Dwa wyjazdowe i domowy z silnym Rozwojem Katowice. O powiększenie mizernego dorobku punktowego będzie niezwykle trudno, ale jak swego czasu głosiły reklamy jednego z czołowych producentów sprzętu sportowego na świecie: "Impossible is Nothing" (pl.: Niemożliwe nie istnieje). Oby piłkarze namysłowskiego Startu wzięli sobie ów motto do serca i rzeczywiście pokazali, że możliwe są nawet zdarzenia, w które dziś mało kto jest w stanie uwierzyć. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP