Namysłów, dn. 24.10.2009 r. (sobota) - godz. 15:30 NKS START NAMYSŁÓW - ORZEŁ BABIENICA/PSARY 3-3 (2-1) 1-0 P.Pabiniak 12' (asysta M.Raszewski) NKS START: Rozmus - Józefkiewicz (80.Wolny), Szota, A.Moskal (k) - Żołnowski - M.Raszewski (74.K.Raszewski), Kluzek, Zagwocki, Ł.Pabiniak (46.Zalwert) - P.Pabiniak, Z.Pabiniak. ORZEŁ: Mika - Materla, Mosler, Sobala (k2), Przystalski, Mużyłowski, Pawlak (k1) (88.Glafik), Polis, Grzywa (63.Janusz), Kozieł, Wojtasz (90+2.Cieśla). Sędziowali: Piotr Bielecki (jako główny) oraz Sławomir Kantor i Bartosz Widera (wszyscy Tychy). Żółte kartki: A.Moskal (24.), Zalwert (85.) - Pawlak (50.), Polis (82.), Sobala (90+2.). Widzów: 200. Mecz trwał: 94 minuty (46+48). Po pechowo przegranym meczu w Dobrzeniu Wielkim, w sobotę do walki o kolejne III-ligowe punkty przystępowali piłkarze namysłowskiego Startu. Tym razem przeciwnikiem naszych pupili miał być zespół Orła Babienica/Psary. Goście, podobnie jak nasz zespół, zajmowali miejsce w dolnych rejonach tabeli. Dlatego też obie jedenastki zakładały przede wszystkim walkę o zwycięstwo, które pozwoliłoby na krótką - choćby tygodniową - chwilę oddechu. W pierwszych 30 minutach żadna ze stron nie rzuciła się do szaleńczego ataku. Gra była spokojna, choć to "czerwono-czarni" prezentowali się korzystniej w ofensywie. Już w 2' Szota długą piłką, zagraną z głębi pola, próbował uruchomić Patryka Pabiniaka. Nasz napastnik w narożniku szesnastki został jednak uprzedzony przez Mikę. W następnej akcji (8') do rzutu wolnego z boku boiska podszedł Kluzek, mocno centrując w pole karne rywali. Ale do zagrania nie doszedł żaden z jego partnerów. Futbolówka zmierzała w światło bramki i Mika z kłopotami wypluł zagranie przed siebie. Do bezpańskiej piłki szybciej doskoczył jednak jeden z defensorów gości. Minutę później byliśmy świadkami pierwszej dwójkowej akcji rodzinnego duetu Pabiniaków - Patryka i Zbigniewa. Ojciec Zbigniew próbował zagrywać w okolice szesnastki do syna Patryka. Ten ostatni został jednak wyprzedzony przez Moslera, który ratował się wybiciem "skóry" na korner. W 12' nie daliśmy już gościom szans na skuteczną interwencję w defensywie. Namysłowianie rozegrali piękną akcję, po której P.Pabiniak z bliska skierował futbolówkę do siatki. Wszystko zaczęło się od rzutu wolnego na naszej połowie. Szota zagrał na lewo do Andrzeja Moskala. Ten po linii podał do Kluzka. Następnie Piotr poszukał przed szesnastką Z.Pabiniaka, który od razu wypatrzył Zagwockiego. "Cinek" z kolei uruchomił na prawym skrzydle M.Raszewskiego, który dojechał z piłką do linii końcowej i zagrał wzdłuż bramki do wspomnianego na początku P.Pabiniaka. Jak już wiemy, ten z zimną krwią wpakował "kulę" do siatki. Po przerwie do ataku przystąpili goście. W pierwszych kilkunastu minutach zdominowali poczynania na boisku i zepchnęli nasz zespół do defensywy. W 51' sytuację w swoim polu karnym ratował Józefkiewicz, który zdołał uprzedzić szarżujących Grzywę i Kozieła. Po chwili niecelnie głową (po centrze z kornera) strzelał Mosler. W międzyczasie odpowiedzieliśmy uderzeniem M.Raszewskiego z linii pola karnego. Niestety, w tej akcji Mariusz trafił w Przystalskiego. W 55' wróciliśmy z dalekiej podróży, gdy Wojtasz głową przeniósł piłkę minimalnie nad bramką. Następnie prawą stroną urwał się P.Pabiniak. Zagrał po ziemi w szesnastkę, jednak ani Kluzek ani Z.Pabiniak nie doszli do podania. Harce drużyny z Psar pozostawały dla nas bezkarne do 58'. Wtedy po centrze z boku Kozieł strzałem głową zaskoczył Rozmusa. W tej sytuacji błąd popełnił nasz golkiper. Był bowiem za bardzo wysunięty przed linię bramkową i piłka wpadła mu za tzw. kołnierz. Mimo rozpaczliwej interwencji, Damian nie zdołał sięgnąć futbolówki. Utrata bramki wprowadziła - na krótko - chaos w nasze poczynania, bowiem w 61' błąd popełniła namysłowska obrona. Tym razem Rozmus był już czujny, a przede wszystkim szybszy w szesnastce od Grzywy. Przed meczem obie drużyny interesowała głównie pełna pula. O ile w pierwszej połowie więcej z gry mieli czerwono-czarni, to już po przerwie stroną przeważającą byli zawodnicy z Psar. Niewiele brakowało, a w kolejnym meczu u siebie, prowadząc do przerwy, na koniec spotkania zostalibyśmy bez punktów. Przed pierwszym gwizdkiem arbitra remis nie był naszym wymarzonym wynikiem, jednak na koniec musieliśmy przyjąć go z pokorą, wszak został wywalczony tytułowym rzutem na taśmę. Do końca rundy pozostały nam trzy mecze. Dwa wyjazdowe i domowy z silnym Rozwojem Katowice. O powiększenie mizernego dorobku punktowego będzie niezwykle trudno, ale jak swego czasu głosiły reklamy jednego z czołowych producentów sprzętu sportowego na świecie: "Impossible is Nothing" (pl.: Niemożliwe nie istnieje). Oby piłkarze namysłowskiego Startu wzięli sobie ów motto do serca i rzeczywiście pokazali, że możliwe są nawet zdarzenia, w które dziś mało kto jest w stanie uwierzyć. [MW]
|
|||
* KLUB
|
|||
---|---|---|---|
* SENIORZY |
|||