* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 26.09.2009 r. (sobota) - godz. 16:00
8. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

NKS START NAMYSŁÓW - PNIÓWEK PAWŁOWICE ŚL. 1-1 (0-1)

0-1 Żbikowski 30' głową
1-1 P.Pabiniak 78' rzut wolny

NKS START: Kuleszka - Żołnowski, Szota, Gołębiowski (k2) - Józefkiewicz (70.Zagwocki) - M.Raszewski (66.Kubaczyński), Szpak, Kluzek, A.Moskal (k1) (56.Zalwert) - P.Pabiniak, Bojarzyński (46.Z.Pabiniak).
Rezerwowi: Rozmus, Wolny.
Trenerzy: Andrzej MOSKAL, Krzysztof GNACY.
Stroje: czerwone koszulki - czarne spodenki - czerwone getry.

PNIÓWEK: Kuterek - Stramski, Goik (k), Madej, Łacek (85.Mzyk), Sałek, Przybyła, Żbikowski, Tkocz, Kluz (81.Mazurek), Halama.
Rezerwowi: Huczała, Sikora, Ozimina, Woniakowski, Kapaś.
Trener: Karol MICHALSKI.
Stroje: czarne koszulki - czarne spodenki - białe getry.

Sędziowali: Piotr Kapica (jako główny) oraz Dariusz Strożek i Jarosław Krełowski (wszyscy Strzelce Op.).

Żółte kartki: Józefkiewicz (50.), Kuleszka (69.), Gołębiowski (90+1.)

Widzów: 350

Mecz trwał: 96 minut (47+49).

Podbudowani zdobyciem 4 punktów w 2 ostatnich meczach przystępowali do sobotniej rywalizacji z Pniówkiem Pawłowice Śl. piłkarze namysłowskiego Startu. Konfrontacja z pawłowiczanami była pierwszym w bieżącym sezonie sprawdzianem z zespołem ze Śląska. Do tej pory podopieczni Krzysztofa Gnacego mierzyli się wyłącznie z ekipami z opolskiego podwórka, dlatego też ciekawi byliśmy jak czerwono-czarni zaprezentują się na tle śląskiego zespołu.

W początkowych minutach żadna ze stron nie zdecydowała się na frontalny atak. Jako pierwsi w szesnastce rywali zagościli gracze Pniówka. W 2' centrę Sałka złapał jednak Kuleszka. Na ripostę namysłowskiego Startu nie musieliśmy długo czekać. Po kilkudziesięciu sekundach (3') prawą stroną boiska urwał się Patryk Pabiniak. Podciągnął do linii końcowej, przytomnie zagrywając do dobrze ustawionego w szesnastce Kluzka. Doświadczony zawodnik w dobrej okazji pośliznął się, a mimo to zdołał utrzymać się przy piłce. Zdecydował się nawet na uderzenie, lecz trafił w obrońcę. W kolejnej akcji (8') znów z prawej strony pokazał się P.Pabiniak. Tym razem wycofał futbolówkę do nadbiegającego Mariusza Raszewskiego, który natychmiast dośrodkował w szesnastkę Kuterka. Na długim słupku do zagrania nie doszedł jednak Andrzej Moskal.
Kolejne minuty upłynęły pod znakiem walki w środku pola. Podbramkowy impas przerwał w 16' Żbikowski, który z dystansu przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później (17') niewiele brakło, aby asystę na swoim koncie zapisałby... golkiper Pniówka. Kuterek mocno wybił piłkę z "piątki" i ta poszybowała daleko poza połowę boiska. Żołnowski pozwolił, aby "kula" skozłowała, więc do futbolówki natychmiast doskoczył Żbikowski, uderzając w kierunku bramki Kuleszki.. Na szczęście nad bramką. Podobnie uczynił Sałek, który w 21' w niewielkiej odległości (ok. 20 m) przeniósł piłkę nad poprzeczką. Start odpowiedział akcją M.Raszewskiego, który prostopadłym podaniem starał się uruchomić P.Pabiniaka. Czujny Kuterek uprzedził jednak naszego napastnika. W 24' kąśliwie z wolnego uderzył Halama, natomiast po chwili Tkocz z linii szesnastki nie trafił w prostokąt strzeżony przez Kuleszkę.
Okres aktywniejszej gry w ofensywie gracze Pniówka ukoronowali zdobyciem gola. W 30' Tkocz dośrodkował w szesnastkę z rzutu wolnego (z prawej strony boiska), a największym sprytem w polu karnym popisał się Żbikowski. Wyskoczył do centry i pewną główką wpakował piłkę do siatki.
Próbowaliśmy odpowiedzieć w 32'. Wówczas A.Moskal zagrał do znajdującego się w szesnastce Kluzka. Piotr sprytnie odwrócił się z futbolówką, gubiąc przy okazji dwóch kryjących go defensorów. I kiedy wydawało się, że uderzy, upadł na murawę. Jak zwykle w takich wypadkach, na trybunach można było usłyszeć tylko jedno słowo: jedenastka. Jednak nie tym razem, gdyż gwizdek arbitra milczał jak zaklęty. Przyjezdni ponownie pokazali się w natarciu w 37' i 38'. Najpierw Tkocz zacentrował z kornera, a Sałek głową przeniósł piłkę nad bramką. Potem Kluz z dystansu trafił w słupek.
Przed przerwą byliśmy świadkami jeszcze jednej, godnej odnotowania akcji. W 40' P.Pabiniak zagrał na prawą flankę do M.Raszewskiego. Mariusz podał do Szpaka, który z narożnika szesnastki ruszył na bramkę. Po chwili jednak nasz zawodnik - po starciu z obrońcą - leżał na murawie, ale o rzucie karnym znów nie mogło być mowy.

Drugie 45 minut otworzyła nam wrzutka Przybyła do Żbikowskiego (46'). Jednak tym razem napastnik przyjezdnych nie sięgnął piłki. Następną okazję również stworzyli sobie goście. W 52' będący w pełnym biegu Stramski z narożnika pola karnego huknął nad poprzeczką. W kolejnych kilkunastu minutach stroną stwarzającą podbramkowe zagrożenie nadal była drużyna z Pniówka. Namysłowscy piłkarze nie mogli wówczas znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy gości. W 54' sędzia liniowy nie zauważył pozycji spalonej Żbikowskiego, więc doświadczony napastnik popędził lewą stroną. Wypatrzył wbiegającego w szesnastkę Halamę, do którego posłał piłkę. Podanie przerwał jednak Piotr Gołębiowski, tym samym zażegnując niebezpieczeństwo. 60 minuta przyniosła uderzenie Żbikowskiego z 12 metrów - obok słupka. Natomiast 5 minut później Stramski zdecydował się na kolejne dośrodkowanie w szesnastkę do Żbikowskiego. Tym razem super-snajpera rywali głową uprzedził Żołnowski. Widać, że drużyna z Pawłowic Śląskich dużym zaufaniem darzy Żbikowskiego, bowiem kolejna akcja też nie obyła się bez jego udziału. Scenariusz z 67' był podobny do poprzednich, gdy partnerzy szukali Żbikowskiego w szesnastce. Tym razem podającym był Tkocz, ale zawodnik występujący do niedawna na zapleczu ekstraklasy piłki nie sięgnął. Futbolówka trafiła jeszcze do Kluza, który z niezłej pozycji przeniósł ją nad poprzeczką. W 70' z rzutu wolnego przymierzył Halama, lecz Kuleszka odbił strzał na rzut rożny. Z kornera na krótki słupek dośrodkował Tkocz, a Przybyła zgubił krycie, uprzedzając też Kuleszkę. Ostatecznie jego główka w niewielkiej odległości minęła słupek namysłowskiej bramki.
Czerwono-czarni ofensywną niemoc przełamali dopiero w 72'. Po dobrej akcji Zbigniew Pabiniak zagrał w kierunku syna. Kuterek był jednak szybszy i naszego napastnika uprzedził. To, co nie udało się Patrykowi w 72', zmaterializowało się w 78'. Faulowany tuż przed szesnastką był Kluzek, więc arbiter przyznał nam rzut wolny z 17 m. W tym momencie w głowach namysłowskich kibiców pojawiła się pewnie myśl: "Jeśli nie teraz, to kiedy?". Do futbolówki podeszli Szota, P.Pabiniak oraz Zagwocki. Trochę trwało nim sędzia ustawił mur rywali na regulaminową odległość. Gdy wydawało się, że swoich sił spróbuje Szota, do piłki podbiegł P.Pabiniak i mocno uderzył. Znalazł lukę w murze i po chwili futbolówka zatrzepotała w siatce.
Staraliśmy się pójść za ciosem. W 81' Kluzek dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne do Z.Pabiniaka. "Cacyk" trącił piłkę głową, ale dobrze ustawiony Kuterek pewnie ją złapał. W 86' futbolówkę w środku pola stracił Kluzek na rzecz Mazurka, który z kolei uruchomił Sałka. Ten podciągnął kilka metrów, uderzył zza pola karnego, lecz o centymetry przeniósł ją nad namysłowską poprzeczką.
Ostatnie minuty przyniosły sporo emocji. W 88' Halama z rzutu wolnego (25 m) uderzył w mur. Za chwilę po dośrodkowaniu w szesnastkę, przy próbie interwencji faulowany był Kuleszka. Arbiter nie zauważył jednak nieprzepisowego zagrania i futbolówka trafiła pod nogi jednego z zawodników z Pniówka. Na szczęście ten z niewielkiej odległości przeniósł "skórę" nad bramką. W 90', po dalekim zagraniu Szoty, głową obok słupka strzelił Kubaczyński. Próba Kuby mogłaby być lepsza, gdyby ten za bardzo nie pochylił się do nadlatującej piłki. Pierwsza minuta doliczonego czasu gry przyniosła kolejną szansę Namysłowianom. Szpak zagrał na długi słupek do Zagwockiego. Ten zgrał piłkę głową do Z.Pabiniaka, który z bliska - w trudnej pozycji - trafił w obrońcę. Natomiast już w 93' emocje sięgnęły zenitu. Każda ze stron mogła wtedy zapewnić sobie zwycięstwo. Najpierw Kuleszka fantastyczną interwencją wybił piłkę z linii bramkowej po główce jednego z rywali. W tym momencie Start ruszył z kontratakiem, a prawą stroną pomknął z piłką P.Pabiniak. Będąc już w polu karnym, powalony został przez rywala wślizgiem. Zgromadzeni na stadionie kibice domagali się rzut karnego, jednak sędzia pozostał nieugięty. Wątpliwości po meczu rozwiał sam poszkodowany, który stwierdził, że o faulu nie mogło być mowy. Jak powiedział: obrońca najpierw trafił w piłkę, a następnie w jego nogi. Tym, samym przyszło nam zadowolić się remisem.

Zdobyty z Pniówkiem punkt powinien cieszyć, gdyż z przebiegu gry na więcej nie zasłużyliśmy. Przyjezdni sprawiali lepsze wrażenie, a ich gra wyglądała na bardziej zorganizowaną i poukładaną. Według nas rywale w większym stopniu wiedzieli, co mają robić na boisku. Nasi gracze, co tu dużo mówić, zagrali bardzo przeciętnie. W sobotę nie potrafili stworzyć sobie zbyt wielu dogodnych okazji bramkowych. To, że zaprezentowaliśmy się mniej korzystnie (niż w ostatnich dwóch spotkaniach), nie upoważnia jednak do tego, żeby twierdzić, że Pniówek w tym spotkaniu zdecydowanie dominował. Spotkanie było w miarę wyrównane. Tylko w niektórych jego fragmentach optyczną przewagę posiadali zawodnicy z Pawłowic Śląskich. Ważny jest jednak fakt, że choć przeciwnik był nieco lepszy od nas, wywalczyliśmy remis. Piłkarskie porzekadło mówi, że: "Jeśli nie potrafisz meczu wygrać, to przynajmniej nie daj się ograć". To też się liczy. Często zdarza się, że w perspektywie całego sezonu jeden punkt przesądza o sukcesie bądź porażce drużyny (w równym stopniu dotyczy awansów i spadków). Dlatego cieszmy się z tego cennego remisu. Passa meczów bez porażki naszego NKS-u trwa. I oby trwała jak najdłużej. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP