* AKTUALNOŚCI
 


Krasiejów, 22.08.2009 r. (sobota) - godz. 17:00
3. kolejka III ligi śląsko-opolskiej (klasa rozgrywkowa nr 4)

RAJFEL KRASIEJÓW - NKS START NAMYSŁÓW 5-0 (1-0)

1-0 Włoch 2'
2-0 Noga 50'
3-0 Dziambor 52' (rzut wolny)
4-0 Dziambor 66'
5-0 Pietraczyk 67' (głową)

RAJFEL: Podolak - Kałuża, Klaczka (k), Cybulski, Gruchalski, Grendziak, Kalka (70.Burda), Noga, Dziambor, Włoch (55.Dawid Janoszka), Słupik (63.Pietraczyk).
Rezerwowi: Damian Janoszka, Konik, Pinkawa.
Trener: Mieczysław AGAFON.
Stroje: białe koszulki (z czarnymi wypustkami) - czarne spodenki - białe getry.

NKS START: Rozmus (75.M.Moskal) - Żołnowski, A.Moskal, Józefkiewicz, Gołębiowski - M.Raszewski, Szpak, Kluzek (80.Iwanowski), Zalwert (46.Kubaczyński) - Bojarzyński (69.Kubis), Z.Pabiniak (k).
Rezerwowi: Wolny, K.Raszewski, Zagwocki.
Trenerzy: Andrzej MOSKAL, Krzysztof GNACY.
Stroje: czarne (z czerwonymi wypustkami).

Sędziowali: Wojciech Muszyński (jako główny) oraz Wojciech Noga i Mirosław Zapotoczny (wszyscy Strzelce Opolskie).

Żółte kartki: Kluzek (22.), A.Moskal (32.+51.), Józefkiewicz (48.), Iwanowski (86.).

Czerwona kartka: A.Moskal (51., za dwie żółte).

Widzów: 300 (w tym ok. 50 z Namysłowa).

Mecz trwał: 94 minuty (46+48).

Pierwszy wyjazdowy mecz Startu w III lidze odbył się w Krasiejowie. Z różnych względów trener Gnacy musiał dokonać dwóch zmian w składzie (w porównaniu z wyjściową jedenastką sprzed tygodnia). Nieobecnych: Piotra Szotę i Rafała Simlata, zastąpili Damian Zalwert i Zbigniew Pabiniak. Przed spotkaniem liczyliśmy, że wywieziemy z Krasiejowa jakieś punkty. Niestety, nasze przedmeczowe plany w sposób bezlitosny zostały zweryfikowane na boisku.
Mecz rozpoczął się dla nas fatalnie. W 2' Noga wyrzucił daleko piłkę z autu. W polu karnym zagranie głową przedłużył Cybulski. Futbolówka trafiła pod nogi Włocha, który spokojnie opanował podanie i pewnym strzałem pokonał Rozmusa. Szybko stracona bramka nie podłamała naszych zawodników, bowiem już w 8' stanęliśmy przed znakomitą szansą na wyrównanie. Pabiniak zagrał idealnie w tempo do Bojarzyńskiego, a młody napastnik popędził na bramkę Podolaka. Już w szesnastce miejscowych wypuścił sobie piłkę za daleko i Podolak odważną interwencją na przedpolu zażegnał niebezpieczeństwo.
Miejscowi odpowiedzieli w 9' strzałem Słupika obok bramki. Minutę później fatalny błąd popełnił przed naszym polem karnym Szpak. Zamiast do partnera, podał wprost pod nogi Dziambora. Ten ostatni zwietrzył swoją szansę i natychmiast zdecydował się na uderzenie. Na szczęście piłka odbiła się od jednego z namysłowskich defensorów i opuściła linię końcową. Następnie, w 11', zza szesnastki obok słupka strzelił Włoch.
W kolejnych minutach przewagę optyczną uzyskali podopieczni Krzysztofa Gnacego. W 13' Pabiniak z boku boiska zagrał w pole karne w kierunku Bojarzyńskiego. Filigranowy napastnik nie zdołał jednak dojść do podania doświadczonego partnera i futbolówka padła łupem Podolaka. Kolejną sytuację przyniósł nam rzut wolny egzekwowany w 18'. Do piłki podszedł Szpak i gdy wydawało się, że zacentruje, zdecydował się na bezpośredni strzał, który o kilka metrów minął świątynię Podolaka. W 26' świetnym przerzutem na prawą stronę popisał się Józefkiewicz. Podanie trafiło do M.Raszewskiego, który zdołał uwolnić się spod opieki pilnującego go obrońcy i pobiegł prawą stroną. W polu karnym wypatrzył Bojarzyńskiego, do którego skierował piłkę. Niestety, Janek nie doszedł do niej. 60 sekund później sprytnie z boku boiska zachował się Kluzek. Przyjął piłkę wyrzuconą z autu. Obrócił się z nią w kierunku bramki, przy okazji mijając kryjącego go obrońcę. Wpadł w szesnastkę, ale fatalnie uderzył lewą nogą, kilka metrów obok słupka.
Gospodarze ponownie zaczęli nam zagrażać po półgodzinie gry. W 30' Noga z dystansu uderzył daleko obok bramki. Trzy minuty później ten sam Noga popisał się dalekim wyrzutem piłki z autu, a w namysłowskiej szesnastce znów zapanowało zamieszanie. Ostatecznie futbolówka trafiła przed pole karne do Gruchalskiego, który potężnie uderzył obok bramki. W 34' przy linii bocznej Włoch ograł Andrzeja Moskala. Napastnik z Krasiejowa pobiegł w stronę naszej szesnastki, po czym zdecydował się na strzał. Próba była nieudana.
Czerwono-czarni podkręcili tempo w końcówce pierwszej części gry. W 43' Bojarzyński ograł przy linii bocznej Cybulskiego. Pognał na bramkę Podolaka, ale ostatecznie został zastopowany przez jednego z defensorów z Krasiejowa, stąd wywalczyliśmy tylko korner. Po centrze z rzutu rożnego piłkę z głowy P.Gołębiowskiego w ostatniej chwili ściągnął Podolak. Już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy stworzyliśmy sobie niezłą szansę na zdobycie gola. M.Raszewski zagrał w tempo do wybiegającego Pabiniaka. "Cacyk", mimo presji ze strony defensorów, zdołał oddać strzał. Uderzenie było jednak zbyt lekkie i golkiper z Krasiejowa nie miał żadnych kłopotów z interwencją.

Drugie 45 minut otworzyło uderzenie głową Cybulskiego po centrze z rzutu wolnego (49'). Defensor miejscowych przestrzelił jednak obok słupka. Mniej szczęścia mieliśmy w 50'. Do zagranej z głębi pola piłki doszedł w naszym polu karnym Noga. Uprzedził wybiegającego z bramki Rozmusa i pewnym uderzeniem po ziemi umieścił futbolówkę w siatce. Od tej sytuacji rozpoczął się tytułowy ciąg nieszczęść namysłowskiego zespołu. Już minutę później drugą żółtą kartkę ujrzał - po faulu na Gruchalskim - A.Moskal. Andrzej nie zdążył ze wślizgiem i zamiast w piłkę trafił w nogi przeciwnika, więc kartka jak najbardziej zasłużona. Niestety, było to już drugie upomnienie dla naszego zawodnika (pierwsze za używanie nieparlamentarnych słów), który w tym momencie musiał udać się pod prysznic. Jakby nieszczęść było mało, za chwilę straciliśmy kolejną bramkę po rzucie wolnym, który był efektem wspomnianego wcześniej faulu. Do piłki podszedł Dziambor. Zdecydował się na bezpośredni uderzenie na naszą bramkę. Futbolówka skozłowała jeszcze przed Rozmusem. Nasz golkiper, mimo że piłka leciała w niego, nie zdołał złapać mokrej od deszczu "skóry" i rozpoczął się prawdziwy dramat. W ciągu trzech minut straciliśmy 2 bramki i 1 zawodnika!
W tym momencie mecz właściwie się dla nas skończył. Gospodarze zaś nabrali wiatru w żagle i raz po raz zagrażali naszej bramce. Co ciekawe, to namysłowianie jako pierwsi stworzyli sobie szansę. W 55' Szpak podał na prawo do M.Raszewskiego, który zdecydował się na uderzenie. Futbolówka poszybowała jednak wysoko nad poprzeczką. Potem nastąpiło 10 minut, które nasz zespół rozbiło dokumentnie. W 59' i 60' dwukrotnie fantastycznymi interwencjami w sytuacjach sam na sam z Dawidem Janoszką popisał się Rozmus. Natomiast w 63' świetnie z rzutu wolnego uderzył Dziambor, a Rozmus kapitalnie sparował strzał do boku. Dwie minuty później wysoko nad bramką strzelił zza pola karnego Grendziak. Z kolei w 66' i 67' gospodarze dokonali dzieła zniszczenia namysłowian. Najpierw Pietraczyk zagrał w pole karne do nadbiegającego Dziambora, który huknął jak z armaty pod poprzeczkę bramki Rozmusa. A zaraz potem, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłkę w siatce głową umieścił Pietraczyk.
W ostatnich dwudziestu minutach miejscowi zwolnili tempo, dzięki czemu udało nam się kilka razy przedrzeć pod bramkę Podolaka. Na kwadrans przed końcem trener Gnacy zdecydował się na zmianę golkipera. Rozmusa, który nie mógł zaliczyć sobotniego spotkania do udanych, zastąpił Marek Moskal. W 79' po centrze z kornera Szpaka futbolówka trafiła pod nogi M.Raszewskiego, który dobrze strzelił zza pola karnego. Jeszcze lepiej spisał się jednak Podolak, który odbił zagranie do boku. Gospodarze odpowiedzieli dwie minuty później, próbą lobu Pietraczyka (piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką bramki M.Moskala). W 82' Iwanowski uderzył z dystansu, niewiele ponad bramką. Następnie, po rzucie rożnym wykonywanym przez miejscowych, zakotłowało się w naszej szesnastce. Dziambor dośrodkował wprost na głowę Cybulskiego. Ten mocno uderzył na bramkę, lecz piłka trafiła w... Pietraczyka. Do futbolówki doskoczył jeszcze Klaczka, który niecelnie poprawiał z woleja. Dobrą okazję na zdobycie honorowej bramki mieliśmy w 87', gdy Szpak znalazł w polu karnym Pabiniaka. Weteran z niezłej pozycji przestrzelił obok lewego słupka. Już w doliczonym czasie gry gospodarze mogli przypieczętować swoją wysoką wygraną. Dawid Janoszka zdołał nawet ograć M.Moskala, jednak w całą sytuację wmieszał się jeszcze Józefkiewicz, który zastopował napastnika z Krasiejowa.

Sobotnie spotkanie fatalnie się dla nas zaczęło i jeszcze gorzej skończyło. Takiego wyniku z pewnością nie spodziewał się żaden kibic namysłowskiego Startu. Stracona już w 2' bramka nie załamała naszych piłkarzy. Mimo, że w pierwszej połowie na boisku było sporo chaosu, to po zdobyciu bramki zespół z Krasiejowa oddał nam inicjatywę. Podobnie wyglądały pierwsze 4 minuty drugiej połowy. Potem w ciągu 3 minut spadły na nas 3 potężne ciosy, po których nie zdołaliby się pozbierać nawet bracia Kliczko razem wzięci. Po utracie trzeciego gola głównym zadaniem Startu było właściwie unikanie kolejnych bramek. Niestety, miejscowi dorzucili nam jeszcze 2 trafienia, choć równie dobrze mogli zdobyć co najmniej 4 bramki.
Co tu dużo mówić. Mecz z Krasiejowem, przy niekorzystnym zbiegu okoliczności, skończył się katastrofą. Choć ciężko w tym momencie o optymizm, liczymy, że czerwono-czarni szybko wezmą się w garść i zaczną zdobywać punkty. Punkty, bez których nie ma mowy o utrzymaniu się w lidze. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP