Brzeg, dn. 22.07.2009 r. (godz. 18:00) - mecz sparingowy nr 4

STAL BRZEG - NKS START NAMYSŁÓW 2-5 (1-2, 0-1, 1-2)

1-0 Kruk 5'
1-1 Świtoń 28' (samobójcza po rzucie wolnym M.Raszewskiego)
1-2 Simlat 30' (asysta Szpak z kornera)
1-3 Simlat 33' (asysta Kluzek)
2-3 Wolny 67'
2-4 Kubis 86' (asysta K.Raszewski)
2-5 Zalwert 87' (asysta Zagwocki)

STAL: Świder (61.Smuga) - Grzybek, Kowalczyk, Świtoń, Tarnowski (61.Fabiszewski), Kamiński, Mazurkiewicz (61.Żędzianowski), Dziura (73.Krzywda), Kruk (47.Mencel), Szczupakowski (47.Wolny), Woźniak (47.Hraca).
Rezerwowi: -
Trener: Piotr NAWROT (zastępował przebywającego na urlopie Janusza DZIURY).

NKS START: Rozmus (31.Kuleszka, 61.M.Moskal) - Żołnowski (31.Ł.Pabiniak), Szota, Józefkiewicz (61.A.Moskal), P.Gołębiowski (61.Żołnowski) - M.Raszewski (70.K.Raszewski), Szpak, Zagwocki, A.Moskal (31.Łuniewski, 79.Kubis) - Simlat (61.Zalwert), Kluzek.
Rezerwowi: -
Trener: Krzysztof GNACY.

Sędziowali: Tomasz Szczawurski (Brzeg)

Widzów: 100

Mecz trwał: 92 minuty (31+30+31) - /rozegrano 3 tercje/.

W środę namysłowski Start udał się do Brzegu, aby rozegrać czwarty test-mecz w ramach przygotowań do nowego sezonu. Trenerzy postanowili, że drużyny zagrają 3 x 30 minut, gdyż trener Gnacy chciał zobaczyć w akcji bramkarza, który od kilku dni trenuje z "czerwono-czarnymi". Tą postacią jest Marek Moskal, starszy brat Andrzeja, pomocnika Startu.
Lepiej rozpoczęli namysłowianie, którzy od pierwszych minut chcieli narzucić swój styl gry. Niestety, po prostym błędzie Szoty, już w 5' straciliśmy gola, którego zdobył Kruk (idealnie obsłużył go Kamiński). Przez kilkanaście kolejnych minut "czerwono-czarni" nie mogli się pozbierać, a rozochoceni brzeżanie konstruowali składne akcje, które licznej publiczności mogły się podobać. Start odnalazł jednak właściwy rytm, i to nasi zawodnicy zaczęli nadawać ton grze. Sygnał do bardziej zdecydowanego ataku dał Simlat, który po płynnej akcji drużyny półwolejem uderzył w słupek, by po chwili przegrać pojedynek "1 na 1" ze Świderem.
Na bramkę czekaliśmy do 28 minuty. Wówczas M.Raszewski podkręcił piłkę z rzutu wolnego na krótki słupek. Tam pechowo interweniował jeden z obrońców gospodarzy, kierując piłkę do własnej bramki. Gdy wydawało się, że I tercja zakończy się remisem, oglądaliśmy drugiego gola dla Startu. W 30' Szpak zacentrował futbolówkę z kornera, a Simlat pokazał, że gra głową, to jego spory atut.
Drugą część gry wyśmienicie zaczęli namysłowianie, którzy w 33' objęli dwubramkowe prowadzenie. Po składnej akcji całej drużyny Simlat dopełnił tylko formalności i zrobiło się 3-1 dla NKS-u. Od tej chwili nasz zespół z pasją atakował miejscowych, którzy momentami wyglądali na bezradnych. Tylko nieskuteczności Startu stalowcy zawdzięczają, że do ich siatki nie wpadły kolejne bramki. Tak grający NKS chcielibyśmy oglądać zawsze.
Ostatnia tercja nie była już tak fascynująca. Tempo gry siadło, a gospodarze bardziej skupili się na brutalnych zagraniach, niż na grze w piłkę. Mimo to w tej części gry ujrzeliśmy aż 3 gole.
W 67' Stal zmniejszyła straty po kolejnym rażącym błędzie Szoty (bez presji ze strony rywala), wykorzystanym z zimną krwią przez Wolnego. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się jednobramkowym zwycięstwem "czerwono-czarnych", Ci w ciągu jednej minuty postarali się o dwa gole! Najpierw do siatki (86') trafił Arkadiusz Kubis (namysłowski junior), a za chwilę dobił rywali Zalwert (87').

Środowy sparing pokazał, że zawodnicy Startu rozumieją się coraz lepiej, a ich forma wyraźnie zwyżkuje. Gołym okiem widać było jakościową zmianę w grze w stosunku do poprzednich meczów. Niepokoi jednak zbyt łatwa utrata przez nasz zespół bramek. Tym razem dwie "wpadki" zaliczył Piotr Szota, czyli zawodnik, któremu prostych błędów popełniać zwyczajnie nie wypada. Może w okresie przygotowawczym każdy z namysłowskich obrońców musi zaliczyć swoje "wtopy", aby nie powtórzyć ich w lidze? O tym przekonamy się już niebawem. [G]