* AKTUALNOŚCI
 


Brzeg, 25.10.2008 r. (sobota) - godz. 13:00
12. kolejka V ligi opolskiej

PIAST BRZEG - NKS START NAMYSŁÓW 0-1 (0-1)

0-1 Z.Pabiniak 16' (asysta Zalwert)

PIAST: Smuga - Suchodolski, Kowalczyk (46.Kamiński), Strząbała, Świtoń, Mazurkiewicz, Szpak, P.Boczarski, Raczyński (72.Bandrowski), Rabanda (k), Szczupakowski (68.Hałas).
Rezerwowi: M.Boczarski, Grzyb, Zarówny.
Trener: Janusz DZIURA.

NKS START: Kubaczyński - Żołnowski, Szota, Wolny - Kozan (k) - Suchocki, M.Raszewski (90+5.Iwanowski), Biczysko (70.Zagwocki), Zalwert (46.Moskal), Simlat, Z.Pabiniak (90+3.K.Raszewski).
Rezerwowi: P.Gołębiowski.
Trener: Krzysztof GNACY.

Sędziowali: Paweł Kurczyński (jako główny) oraz Jacek Słobodzian i Sebastian Grzebski (wszyscy Nysa)

Żółte kartki: Strząbała (18.), Szpak (58.), Rabanda (90.) - Kozan (33.), Żołnowski (39.).

Czerwona kartka: Świtoń (78. faul)

Widzów: 230

Mecz trwał: 100 minut (49+51)

Świetna passa piłkarzy namysłowskiego Startu pozwalała z umiarkowanym optymizmem wyczekiwać spotkania w Brzegu. Choć gospodarze sobotniego spotkania znajdowali się - przed pierwszym gwizdkiem arbitra - wyżej w tabeli, to zdawali się być przeszkodą jak najbardziej do przejścia dla rozpędzonej "czerwono-czarnej" machiny. Nim jednak mecz się rozpoczął, miny namysłowskich kibiców - którzy dotarli do Brzegu - mocno zrzedły. Okazało się, że na przedmeczową zbiórkę nie dotarł żaden bramkarz (Kuleszka pauzuje za czerwoną kartkę). Trener Gnacy zdecydował więc - z braku możliwości manewru - desygnować do gry między słupkami Jakuba Kubaczyńskiego, nominalnego pomocnika. Po raz drugi z rzędu, wszak "Kuba" przed tygodniem zastąpił wyrzuconego z boiska Kuleszkę. Perspektywa gry w bramce zawodnika z pola stawiała nasze szanse pod dużym znakiem zapytania. Jak się jednak później okazało, Jakub został jednym z bohaterów spotkania.

W początkowych minutach do głosu doszli zawodnicy Piasta. W 4' swoich sił z dystansu próbował Świtoń. Jego uderzenie minęło jednak bramkę Kubaczyńskiego o dobre kilka metrów. W kolejnej akcji, w zamieszaniu podbramkowym piłkę wyłuskał Szpak. Strzelił natychmiast i trafił w słupek. Nasi zawodnicy nie zdołali jednak wyekspediować futbolówki z obrony. "Skórę" przechwycił Świtoń i po raz drugi zdecydował się tego dnia na uderzenie, a jego zagranie minęło spojenie słupka z poprzeczką w niewielkiej odległości. W 10' z lewej strony urwał się Rabanda, a jego centra trafiła do znajdującego w polu karnym Szpaka. Ten jednak nie trafił czysto w piłkę i strzał minął bramkę Kubaczyńskiego w znacznej odległości. Napór gospodarzy nie ustawał, a uderzenie P.Boczarskiego zza szesnastki (ponad bramką) był tego najlepszym przykładem.
Namysłowscy piłkarze odpowiedzieli na okres przewagi gospodarzy w najlepszy sposób. W 16' futbolówkę w środku boiska przechwycił Wolny. Zagrał na lewe skrzydło do wybiegającego Zalwerta. Damian podciągnął z piłką kilka metrów i zdecydował się na dośrodkowanie. Do zagrania doszedł Z.Pabiniak i uderzeniem z powietrza (z bliskiej odległości) pokonał Smugę. Wśród brzeskich fanów konsternacja. Kiedy wydawało się, że bramka dla ich zespołu to kwestia czasu, zostali bezlitośnie skarceni przez legendę "czerwono-czarnych".
To trafienie sprawiło, że nasi piłkarze nabrali wiatru w żagle. W 22' z kornera zacentrował Suchocki. Do piłki najwyżej w polu karnym wyskoczył Kozan, lecz jego "główka" minęła bramkę gości. W kolejnej okazji Simlat zagrał do M.Raszewskiego. Ten zdecydował się na strzał z pierwszej piłki, lecz jego uderzenie było bardzo niecelne.
Kolejnych kilka minut nie przyniosło dogodnych sytuacji dla którejkolwiek ze stron. W 36' dopiero po raz pierwszy w tym meczu futbolówkę złapał Kubaczyński. Wcześniej miał jedynie kontakt z piłką przy okazji wykonywania "piątek", jako wynik niecelnych prób z dystansu gospodarzy.
W 38' z rzutu rożnego dośrodkował M.Raszewski, a do piłki znów najwyżej wyskoczył Kozan, by głową przedłużyć zagranie. Ta trafiła do Simlata, którego strzał (też głową) wylądował na poprzeczce bramki Smugi.
Brzescy piłkarze przebudzili się w 44', ale Rabanda kompletnie nieudanie uderzył zza szesnastki. Już w doliczonym czasie pierwszej części gry prawą stroną urwał się Szpak, jednak - na całe szczęście - jego niecelną centrę zdołał złapać Kubaczyński.
Pierwsza połowa pokazała, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Mimo naszych kłopotów w bramce, nie odbiło się to w znaczący sposób na grze obronnej. Gospodarze poza słupkiem Szpaka, nie zagrozili poważnie Kubaczyńskiemu.

Drugie 45 minut otworzyła nam akcja Suchockiego. Prawy pomocnik Startu przechwycił niecelne zagranie brzeskich piłkarzy na połowie boiska i popędził na bramkę. Przed polem karnym zszedł do środka i zza szesnastki uderzył w światło bramki gospodarzy, lecz Smuga pewnie pochwycił piłkę. W 54' z rzutu wolnego piłkę w pole karne wrzucił Szota. Tam zagranie opanował Pabiniak, odwrócił się z futbolówką i strzelił. Niestety, próba "Cacyka" minęła poprzeczkę bramki.
Nie minęła minuta, kiedy nasi zawodnicy stworzyli sobie najlepszą okazję w tej połowie. Po szybkiej akcji piłka trafiła na prawą stronę do Suchockiego, a ten zdecydował się na zagranie do wybiegającego na pozycję Simlata. Choć okazja do bramki była wymarzona, to strzał Rafała minął prawy słupek bramki Smugi w minimalnej odległości.
Z kolei 58' przyniosła uderzenie sprzed pola karnego P.Boczarskiego, choć "skóra" minęła słupek namysłowskiej świątyni. Dwie minuty później Żołnowski w ostatniej chwili zablokował szarżującego w polu karnym Rabandę. W 64' Suchocki zacentrował z rzutu rożnego wprost na głowę Kozana, którego uderzenie z kłopotami złapał Smuga. W 66' Rabanda zagrał do wybiegającego w uliczkę Szczupakowskiego, jednak ku naszej radości, Kubaczyński fantastycznie interweniował i odbił piłkę napastnika Piasta. Minutę później strzał aktywnego P.Boczarskiego z rzutu wolnego minął poprzeczkę naszej bramki. W kolejnej próbie potężnie z narożnika szesnastki uderzył nowy na murawie Hałas lecz futbolówka minęła w niewielkiej odległości bramkę "Kuby". Wreszcie w 72' Rabanda zagrał do P.Boczarskiego, który swoją próbę również zakończył nieprecyzyjnie.
Kolejne minuty zdominowała twarda, męska gra. Czasem nazbyt twarda, czego efektem czerwona kartka dla Świtonia, za brutalny atak z tyłu na nogi jednego ze "startowców". Minuty upływały, a żadna ze stron nie potrafiła sobie stworzyć dogodnej okazji. W poczynaniach obu zespołów było w tym fragmencie gry sporo chaosu i niecelnych zagrań.
Impas przełamali namysłowianie. W 87' wyszliśmy z kontratakiem, gdzie biegnący środkiem Z.Pabiniak podał do uciekającego Simlata. "Simi" został jednak dogoniony przez obrońcę, więc zdecydował się oddać piłkę Pabiniakowi. Niestety, w ostatniej chwili zamiar odczytał jeden z brzeskich defensorów i skasował akcję. Szkoda, że Rafał nie widział Zagwockiego, który wybiegał na czystą pozycję tuż zza jego pleców.
Po raz ostatni o końcowy wynik musieliśmy drżeć w 92', gdy piłkę w polu karnym opanował Hałas, ale przeniósł ją nad poprzeczką bramki Kubaczyńskiego.

Samo spotkanie pozbawione było wielkich fajerwerków. Stuprocentowych okazji również nie było zbyt wiele. Jednak mecz mógł się podobać, bowiem nie brakowało walki i nie można powiedzieć, że którykolwiek z uczestników meczu przeszedł obok gry. Mecz fragmentami była nawet zbyt ostry, a brutalnymi zagraniami popisywali się zwłaszcza gospodarze. Oprócz wykluczenia z gry Świtonia, co najmniej dwie inne sytuacje wydawały się zasługiwać na czerwoną kartkę (bezpardonowy atak z tyłu na nogi Simlata czy też to, jak został potraktowany Wolny). Nie przebierał zwłaszcza w środkach weteran opolskich boisk - Rabanda, który kilkukrotnie solidnie poturbował naszych defensorów.
Za postawę w sobotnim meczu należy wyróżnić wszystkich piłkarzy "czerwono-czarnej" drużyny. Żaden z naszych zawodników nie odstawał poziomem od swoich partnerów. Niemniej dostrzegliśmy kilku "cichych" bohaterów. Po pierwsze, na duże słowa uznania zasługuje Jakub Kubaczyński. Naprawę ciężko przyczepić się do którejkolwiek z jego interwencji. Co więcej, raz w fenomenalny sposób uchronił nasz zespół przed utratą gola. Przypomnieć po raz kolejny należy, że Jakub to nominalny pomocnik! Idąc dalej, w obronie brylował Szota, który w kilku sytuacjach gasił pożar pod namysłowską bramką. Kończąc wyróżnienia, nie sposób zapomnieć o zdobywcy "złotej" bramki. Zbigniew Pabiniak miał stuprocentową okazję i nie zawiódł.
Piękny sen Startu wciąż trwa, bowiem nasz zespół zanotował 5-te zwycięstwo z rzędu, a ósmy w ogóle mecz bez porażki (7 zwycięstw i 1 remis). Co ciekawe, po raz 5 w bieżącym sezonie NKS zagrał z rywalem występującym w żółto-niebieskich strojach i po raz 5 odniósł nad nim zwycięstwo! Jak widać, takie zestawienie barw przeciwników wyjątkowo piłkarzom NKS-u leży.
Teraz piłkarzy czeka dwutygodniowa przerwa spowodowana Świętem Zmarłych. Po niej do Namysłowa zawita LZS Obrowiec. To kolejny rywal, z którym trzeba będzie zdobyć trzy punkty. Oczywiście jeżeli myślimy o tym, o czym po cichu zaczyna się mówić w obozie "czerwono-czarnych". [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP