* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, 06.09.2008r. (sobota) - godz. 16:00
5. kolejka V ligi opolskiej

NKS START NAMYSŁÓW - SWORNICA CZARNOWĄSY 2-1 (1-1)

1-0 Simlat 15' (asysta Moskal)
1-1 Zboch 34'
2-1 Simlat 81' (asysta Zalwert)

NKS START: Kuleszka - Żołnowski, Szota, Wolny - P.Gołębiowski - M.Raszewski, K.Raszewski (46.Matłosz), Kozan (k) (70.Kubaczyński), Moskal (70. Zalwert) - Simlat, Suchocki.
Rezerwowi: Piekarczyk, M.Gołębiowski, Iwanowski.
Trener: Krzysztof GNACY

SWORNICA: Wierzba - Jeleniewski, Jacek (k), Kielanowski, Polok (83.Wilczek), Goncik, Krężlewski, Olejnik, Zawadzki (72.Wicher), Zboch, Borowiec.
Rezerwowi: Kupilas, Wójtowicz, Gajewski, Lach, Procyszyn.
Trener: Wojciech LASOTA

Sędziowali: Radosław Paszek (jako główny) oraz Piotr Dachowski i Jerzy Herbut (wszyscy Kluczbork)

Żółte kartki: Matłosz (46.), Simlat (50.), Szota (68.) - Jeleniewski (54.), Polok (81.).

Widzów: 150.

Mecz trwał: 94 minuty (46+48).

Do sobotniego spotkania przystępowaliśmy z dorobkiem jednego punktu. Okazja do podreperowania konta wydawała się szczególna. Mogliśmy zdobyć nie tylko 3 punkty, ale także pokazać zespołowi z Czarnowąs, że wygrać można w zgodzie z duchem "fair play", bez posiłkowania się pięcioma zmianami. Nim rozpoczęliśmy mecz, o wiosennym skandalu przypomniał klub kibica Startu. Fani wywiesili wielce wymowny transparent o treści: " 21.05.2008 r. - Pamiętamy. Panowie z OZPN -u niech nam ktoś odpowie, ukaraliście ,,wiosennych" winowajców, a gdzie dla Nas walkower?"
W początkowym fragmencie gry optyczną przewagę uzyskali piłkarze Swornicy. Często przebywali na naszej połowie, jednak nie potrafili wypracować sobie klarownej okazji strzeleckiej. Namysłowscy zawodnicy szybko otrząsnęli się z niemocy. W 6' znajdujący się na lewym skrzydle Simlat zdecydował się na zagranie do ustawionego tuż przed polem karnym K.Raszewskiego. Ten po przyjęciu piłki, natychmiast technicznie uderzył, ale próba w niewielkiej odległości minęła słupek bramki Wierzby. Po chwili na prawej flance szarżował M.Raszewski i zdecydował się na podanie do Simlata. Ten sprytnie przepuścił futbolówkę, która trafiła do Suchockiego. Najnowszy nabytek Startu zamiast próbować strzelać zdecydował się na odegranie, które było kompletnie nieudane. Z kolei w 11' M.Raszewski centruje z rzutu rożnego, ale tuż przed samą bramką piłki głową nie sięga Żołnowski.
Kolejna sytuacja, to rzut wolny dla naszego zespołu z dogodnej pozycji. Uderzenie Szoty leci jednak wysoko nad poprzeczką. W 15' do piłki na linii pola karnego doskakuje Suchocki. Strzela, a Wierzba paruje zagranie do boku. Nie minęło 60 sekund, kiedy mogliśmy się cieszyć z objęcia prowadzenia. Aktywny od początku spotkania Moskal zagrywa długą, krzyżową piłkę w szesnastkę gości. Fatalny błąd popełnia obrońca Swornicy, a z prezentu korzysta Simlat. Przejmuje futbolówkę, odbija delikatnie do boku i strzela obok wybiegającego Wierzby.
Zdobycie bramki nazbyt rozluźniło nasz zespół. Do końca pierwszej części gry nie zdołaliśmy bowiem stworzyć ani jednej dogodnej sytuacji. Goście z kolei, z minuty na minutę zaczęli sobie coraz lepiej radzić pod naszą bramką. W 21', po dwójkowej akcji, z ostrego kąta strzelał Goncik, a "skóra" minimalnie minęła słupek bramki Kuleszki. W kolejnej akcji przyjezdnych, swoich sił z dystansu próbował Olejnik, lecz Kuleszka bez problemu łapie piłkę. W 34' okres lepszej gry Swornicy został ukoronowany zdobyciem bramki. Znajdujący się przed naszą szesnastką Borowiec odegrał na prawo do Zbocha. Ten doszedł do piłki tuż przy narożniku pola karnego i bez namysłu strzelił z całej siły w kierunku bramki. Pilnujący krótkiego rogu Kuleszka nie zdołał sięgnąć uderzenia i futbolówka zatrzepotała w siatce.
Do końca pierwszej połowy, poza próbą z dystansu i strzałem głową ze strony Swornicy, nie byliśmy świadkami żadnych wydarzeń godnych uwagi.
Pierwsze 45 minut miało dwa różne oblicza, jeżeli chodzi o tworzenie sobie klarownych okazji strzeleckich. Najpierw nasz zespół miał kilka szans, po czym - po zdobyciu bramki - to goście mieli swoje okazje. Należy przy tym podkreślić, że żadna ze stron nie potrafiła uzyskać przy tym znacznej przewagi. Jeśli chodzi o analizę gry namysłowskiego Startu, w oczy rzucały się co najmniej dwie kwestie. Duet środkowych pomocników - Kozan, K.Raszewski - był zbyt mało kreatywny. Obaj gracze, to typowi zawodnicy defensywni, których główną zaletą nie jest akurat konstruowanie akcji zaczepnych. Zauważył to również nasz trener i od początku drugiej części za K.Raszewskiego desygnował do gry Matłosza. Drugim mankamentem było zbyt duża odległość między naszą formacją środkową, a defensywą. Widoczne to było zwłaszcza w momencie szybkich ataków Swornicy. Obrońcy gości posyłali dalekie piłki do tercetu: Zawadzki, Borowiec i Zboch. Ta trójka, po otrzymaniu piłki, często miała przed sobą tylko osamotnioną obronę Startu. Brakowało w takich sytuacjach powrotu naszych pomocników pod swoją bramkę.

Drugie 45 minut rozpoczęło się spokojnie. Żadna ze stron nie rzuciła się do szaleńczego ataku. Pierwszą próbę mieliśmy dopiero w 53', gdy Olejnik sprawdził strzałem z daleka Kuleszkę. "Dudek" interweniował jednak bez zarzutu. Odpowiedzieliśmy 3 minuty później, zresztą okazją stuprocentową. Z kontratakiem wyszedł Simlat. Zagrał na lewo do Suchockiego, po czym sprintem udał się w pole karne. Partner odegrał mu idealnie. Znajdował się na 7 metrze i zamiast uderzać, zdecydował się jeszcze zgubić obrońcę. Niestety, w tym przypadku przekombinował i nie zdołał oddać strzału. W 59' błąd w środku pola popełnił Kozan, a jego niecelne zagranie przechwycił Borowiec. Odwrócił się w stronę naszej bramki, podciągnął trochę i zdecydował się na lob z kilkudziesięciu metrów i futbolówka w nieznacznej odległości minęła prawy słupek bramki wysuniętego Kuleszki.
W kolejnej akcji, w dogodnej okazji niecelnie główkował Zboch. W 68' blisko naszego pola karnego faulował Żołnowski. Goście stanęli przed niezłą szansą. Na całe szczęście Jeleniewski trafił piłką w mur. Następne minuty przyniosły nam błąd Kuleszki. Piłkarz Swornicy zacentrował z boku, Kuleszka nie zdołał złapać futbolówki, która po jego rękawicach spadła w naszą szesnastkę. Do zagrania zdołał dojść zawodnik gości, który upadając przeniósł "kulę" nad poprzeczką. W 76' Krężlewski uderzał z daleka. Nasz golkiper interweniował tym razem bez zarzutu.
W końcu i my mieliśmy swoją okazję. W 81' jeden z naszych graczy dośrodkował w pole karne przyjezdnych. Powstało duże zamieszanie. Do piłki wyskoczył Zalwert, i mimo asysty obrońcy, zdołał musnąć futbolówkę, która trafiła do Simlata. Autor pierwszej bramki dla "czerwono-czarnych" tym razem nie zawiódł i głową wpakował piłkę do siatki.
Swornica rzuciła się do odrabiania strat. W 84' po centrze z kornera do zagrania doszedł Wicher, lecz jego strzał głową minął poprzeczkę namysłowskiej bramki. Po chwili, dopiero co wprowadzony, Wilczek uderzał zza pola karnego, a jego próba minęła słupek. W 87' z rzutu wolnego zagrywał Krężlewski. W naszym polu karnym powstało spore zamieszanie, po którym o mało co nie straciliśmy bramki. Już w doliczonym czasie gry zdołaliśmy wyjść z niebezpieczną kontrą. Simlat biegł środkiem pola, po czym zagrał na lewo do Suchockiego. Szybki napastnik Startu wpadł w pole karne i uderzył, a w zasadzie... podał piłkę wprost w ręce Wierzby. Kiedy wydawało się, że sędzia zaraz skończy grę, arbiter pozwolił na jeszcze jedną akcję. Szybki atak Swornicy, faul przed naszą szesnastką i po raz kolejny musimy drżeć o wynik. Goście trafili piłką w mur, a dobitka - na całe szczęście - wylądowała na bocznej siatce. Po chwili jednak gwizdek - w słoneczne popołudnie - zabrzmiał po raz ostatni.

Plan został wykonany. Po raz pierwszy i mamy nadzieję, nie ostatni, w tym sezonie przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Samo spotkanie nie zachwyciło. Nie potrafiliśmy narzucić przeciwnikowi swoich warunków gry. Ciężko było również liczyć na to, że gracze wprowadzeni z ławki rezerwowych zmienią oblicze gry. Spowodowane było to w głównej mierze tym, że zasiedli na niej sami młodzieżowcy. Zastanawiający był brak rezerwowego golkipera. O słabej grze środka pola wspominaliśmy już wcześniej. Obie bramki zdołaliśmy zdobyć po zagraniach z boku boiska.
Mankamenty wymieniliśmy, pora więc na analizę pozytywów. Zagraliśmy skuteczniej niż w ostatnich spotkaniach. Nie marnowaliśmy seryjnie stuprocentowych okazji. Mecz dał również odpowiedź na pytanie gdzie powinien grać Suchocki. Zdecydowanie lepiej czuje się w napadzie niż na boku pomocy. Szybkość tego gracza + technika Simlata może być ciekawym rozwiązaniem w linii napadu na nadchodzące spotkania. Cieszyć może i powinien sam wynik. W końcu za kilka tygodni nikt już nie będzie pamiętał o stylu, a będą liczyć się punkty. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP