* AKTUALNOŚCI
 


Namysłów, dn. 09.08.2008 r. - godz. 17:00
1.kolejka V ligi opolskiej

NKS START NAMYSŁÓW - GKS STAROŚCIN 0-0

NKS START: Rozmus - Żołnowski, P.Gołębiowski, Wolny (68.M.Gołębiowski), M.Raszewski, Kozan (k), Szota, Dziedzic (46.Zagwocki), Kubaczyński (79.Iwanowski), Simlat, Zalwert (46.Matłosz).
Rezerwowi: Cieplicki, K.Raszewski, Piekarczyk.
Trener: Krzysztof GNACY.

STAROŚCIN: Moskal - Piwowarczyk (k) Uryga, Matkowski, Szczypiór, Pawliszyn (46.Czekaj), Szewczyk, Siejka, Raduchowski, Uram, Suchocki (83.Justyński).
Rezerwowi: Stasiowski, Szrom, Gienieczko.
Trener: Zbigniew BILIŃSKI.

Sędziowali: Radosław Paszek (jako główny) oraz Ryszard Okaj i Marcin Filarski (wszyscy Kluczbork).

Żółte kartki: Zagwocki (86.)

Widzów: 350

Mecz trwał: 96 minut (48+48)

Po ponad dwóch miesiącach ligowej przerwy, w ostatnią sobotę nowy sezon rozpoczęli piłkarze namysłowskiego Startu. Liga tylko z nazwy pozostała ta sama, gdyż tak naprawdę naszym futbolistom przyjdzie mierzyć z przeciwnikami w piątej - licząc hierarchicznie - klasie rozgrywkowej w Polsce. Przeciwnikiem ,,czerwono-czarnych" był lokalny rywal - GKS Starościn. Kibice mieli więc podwójny powód do emocji, inaugurację rozgrywek oraz fakt, że było to spotkanie derbowe.
Obydwa zespoły rozpoczęły mecz ostrożnie. Chodziło o to, żeby nie narazić się na kontratak, który mógłby przynieść utratę bramki. W 5' zza pola karnego swoich sił próbował Zalwert, który w tym spotkaniu wystąpił - po długiej przerwie - w ataku. Uderzenie napastnika Startu było jednak bardzo niecelne. Już po chwili z rzutu rożnego zacentrował Mariusz Raszewski. Bohater poprzedniej akcji próbował w polu karnym w ekwilibrystyczny sposób oddać strzał czy też opanować piłkę, ale nie zdołał sięgnąć futbolówki.
Goście swój pierwszy strzał w światło bramki oddali w 11'. Z dystansu po ziemi uderzał Siejka, a Rozmus bez problemów chwycił ,,skórę". Gra była cały czas szarpana, mnożyły się niecelne podania. Długimi fragmentami z boiska wiało nudą.
Kolejna akcja godna odnotowania miała miejsce w 23'. W środku pola piłkę wyłuskał Kozan. Zagrał na lewe skrzydło do Kubaczyńskiego, który podciągnął kilka metrów i wypuścił w bój Zalwerta. Młody napastnik Startu wpadł w szesnastkę przyjezdnych, gdzie po chwili doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Damian został sprowadzony do parteru po wcześniejszym kontakcie z obrońcą gości. Gwizdek sędziego głównego milczał jednak jak zaklęty. Po spotkaniu z naszego obozu dochodziły głosy, że rzut karny w pełni nam się należał. Trudno jednak z wysokości trybun jednoznacznie ocenić, czy arbiter rzeczywiście podjął słuszna decyzję.
W 29' Szota, z daleka, strzelił ładnych parę metrów obok bramki. Goście ożywili się dopiero w ostatnich minutach pierwszej części gry. W 40' lewą stroną urwał się Uram, który zaraz potem dośrodkował w pole karne Startu. Znajdujący się w dogodnej okazji Raduchowski nie doszedł jednak do zagrania partnera. Chwilę potem mocno z rzutu rożnego zacentrował Siejka. Rozmus musiał ratować się piąstkowaniem, ubiegając wyskakującego do piłki Raduchowskiego. Odpowiedzieliśmy w 44'. Z rzutu wolnego zagrywał Szota, lecz Moskal odważnym wyjściem do piłki, w ostatniej chwili zażegnał niebezpieczeństwo. Dodajmy, że na błąd golkipera GKS-u czyhał już Simlat. Po chwili najlepszą okazję w tej połowie miał Raduchowski. Prawą stroną szarżował Suchocki. Zdecydował się na wycofanie piłki przed pole karne do wspomnianego wcześniej piłkarza gości, który, znajdując się w dogodnej sytuacji, fatalnie przestrzelił obok prawego słupka świątyni Rozmusa.

Pierwsze 45 minut gry stało na bardzo słabym poziomie. Na boisku nic ciekawego się nie działo. Irytowały niecelne podania. Obydwa zespoły nie potrafiły znaleźć sposobu na stworzenie sobie dogodnej okazji bramkowej. W pierwszej połowie, tak naprawdę, mieliśmy tylko jedną sytuację, po której mogła paść bramka. Miała on miejsce dopiero w 45 minucie (ostatnia szansa Raduchowskiego)! Obie jedenastki grały na podobnym, niestety słabym, poziomie. Gdyby nie kibice z Namysłowa (w głównej mierze) i Starościna, dzięki których dopingowi coś się działo, o pierwszej części gry moglibyśmy tylko powiedzieć, że się odbyła.

Pierwsze podbramkowe zamieszanie po przerwie miało miejsce w 49'. Z wolnego mocno uderzał Siejka, jednak Rozmus złapał piłkę. W kolejnej akcji Szewczyk zagrał długą piłkę w stronę Raduchowskiego. Na całe szczęście bramkarz namysłowskiej drużyny zdołał przejąć piłkę, zanim zrobił to napastnik gości. 180 sekund później na strzał z dystansu zdecydował się Szewczyk. Próba legendy przyjezdnych minęła w znacznej odległości ,,świątynię" Rozmusa. Kolejne minuty upływały, a stroną atakującą cały czas pozostawali zawodnicy ze Starościna. W 61' Suchocki zagrał na lewo, do wybiegającego na obieg Szczypiora. Ten zdołał przejąć podanie i uderzyć z ostrego kąta na bramkę Startu. Rozmus sparował próbę obrońcy gości na rzut rożny. Po chwili mogliśmy głęboko odetchnąć, bowiem niewiele brakowało, a stracilibyśmy bramkę. Z prawej strony precyzyjnie dośrodkował Czekaj (przeniósł się z Namysłowa do Starościna po ostatnim sezonie - przyp. MW), jednak niepilnowany Uram - z bliska - uderzył głową, przenosząc piłkę minimalnie nad poprzeczką. Dopisało nam wówczas szczęście. W 63' i 67' widzieliśmy dwie ,,okazje" naszego zespołu. W obydwu przypadkach były to próby z dystansu. Najpierw Szoty, a później Kozana. Oba strzały nie stanowiły jednak żadnego zagrożenia dla Moskala, gdyż minęły bramkę. Po chwili swoich sił zza pola karnego ponownie próbował Szota. Tym razem trafił w światło bramki. Niestety, uderzał z prawej, swojej słabszej nogi, i piłce nie została nadana odpowiednia siła. Moskal nie miał problemów z pochwyceniem futbolówki.
Przyjezdni na nasze próby z dystansu odpowiedzieli w 74'. Szewczyk uruchomił na lewej stronie Suchockiego, który natychmiast zdecydował się na odegranie do Raduchowskiego. Ten wpadł z piłką w pole karne namysłowian i w idealnej okazji uderzył na bramkę Rozmusa. Młody golkiper ,,czerwono-czarnych" nie musiał jednak wysilać się zanadto, bowiem pomocnik gości przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Nasi zawodnicy nie wyciągnęli jednak z tej akcji wniosków, gdyż po chwili sprokurowali kolejne zagrożenie pod swoją bramką. Tuż przed polem karnym piłkę ręką zagrywał Piotr Gołębiowski. Do rzutu wolnego podszedł Suchocki, którego strzał poszybował jednak kilka ładnych metrów od bramki.
Po raz ostatni byliśmy świadkami spięć podbramkowych w 87'. Jako pierwsi z inicjatywą wyszli nasi gracze. Matłosz z boku zacentrował w szesnastkę Moskala. Adresat zagrania - Simlat - nie doszedł jednak do piłki. Zawodnicy ze Starościna odpowiedzieli z rzutu wolnego, egzekwowanego z bocznego sektora boiska (w pobliżu naszego pola karnego). Do futbolówki podbiegł Szczypiór i posłał mocny strzał w stronę naszej bramki, a "skóra" zatrzymała się na poprzeczce bramki Rozmusa (!). Niedługo potem sędzia Paszek zakończył spotkanie, a piłkarze udali się pod prysznic.

Podsumujmy. Oczekiwania kibiców przed pierwszą potyczką nowego sezonu, do tego derbową, były spore. Sympatycy futbolu liczyli nie tylko na widowiskowy mecz, ale i wspaniałą postawę kibiców obu drużyn. Jak się później okazało, nie zawiedli jedynie najaktywniejsi fani.
Sam mecz na pewno nie przejdzie do historii derbowych pojedynków. Atrakcji w nim praktycznie żadnych, bo i gdzie ich wypatrywać, jeśli mecz był słaby. W przypadku Startu dotyczyło to tak pierwszych 45 minut, jak i gry po przerwie. Nasi zawodnicy sprawiali wrażenie, jakby znajdowali się w letargu. Brakowało im pomysłu na grę. Goście z kolei drugą połowę - pod względem okazji bramkowych - zdominowali. Zresztą stworzyli sobie dwie wyśmienite okazje, po których mogli zadać decydujący cios. Uczciwie przyznając, po analizie przebiegu gry, z jednego punktu powinniśmy być zadowoleni. Trudno wszak wygrać mecz, nie stwarzając nawet jednego poważnego zagrożenia pod bramką przeciwnika.
Na chwilę obecną Start dysponuje bardzo młodym zespołem. Dlatego kibice "czerwono-czarnych" muszą uzbroić się w cierpliwość, nim namysłowski narybek okrzepnie w tej klasie rozgrywkowej. Trzeba mieć nadzieję, że kolejny zastęp wychowanków, który dołączył do kadry, podąży drogą P.Gołębiowskiego czy Biczysko, i w niedługim czasie zawodnicy ci staną się wyróżniającymi graczami NKS-u.
Co do ligi. Nie należy oceniać jej poziomu po jednym spotkaniu. Sobotni pojedynek rozczarował, ale pozostaje mieć nadzieję, że to tylko pierwsze ,,śliwki-robaczywki". Do oceny realnego poziomu rozgrywek będziemy mogli wrócić dopiero za kilka kolejek. Nie ma się jednak co oszukiwać. Zespołu klasy Leśnicy czy Zdzieszowic w Namysłowie szybko nie zobaczymy. [MW]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP