* AKTUALNOŚCI
 


Piątek 7 czerwca
"TRZY TORNADA"
(Bogdan Kowalczyk przed meczem z Odrą)

Końca kłopotów namysłowskiego Startu nie widać. Znane powszechnie problemy ostatnio przybrały nawet na sile, po tym jak okazało się, że klubowa kasa świeci pustkami. Wobec brutalnej rzeczywistości nowy zarząd zmuszony był do wycofania świetnie spisującego się zespołu rezerw z klasy okręgowej. Okazuje się jednak, że sytuacja jest poważniejsza, niż zdawałoby się nam z boku. Ostatnim tego znakiem jest m.in. decyzja o rozegraniu prestiżowego meczu z opolską Odrą bez udziału publiczności. Powód? Nie tylko zastrzeżenia policji, ale i brak środków na zatrudnienie agencji ochrony. W sobotę więc zamiast święta, będziemy mieć intrygujący mecz w atmosferze sparingu. Niestety, w ostatnich latach to drugi z rzędu przypadek, gdy kibice w Namysłowie obejdą się smakiem, zamiast zobaczyć w akcji piłkarzy obu klubów. Szkoda, bo w tych trudnych dla naszego klubu czasach przydałaby się - choćby jednorazowym, wyraźnym wzrostem frekwencji - iskierka nadziei na lepszą przyszłość.
Problemy ma nie tylko klub. Problemy ma także trener Bogdan Kowalczyk, nomen omen jeden z członków zarządu. Przed spotkaniem z Odrą postanowiliśmy zapytać go, jak wyglądają przygotowania do bardzo ważnego dla nas - z racji tradycji i aktualnej sytuacji w tabeli - meczu. Zagailiśmy go również o plany na końcówkę sezonu. Znany z optymizmu namysłowski szkoleniowiec tym razem był bardzo powściągliwy. Sprawiał raczej wrażenie mocno zafrasowanego obecnym stanem rzeczy, a także ogólną niepewnością, co do kolejnych miesięcy NKS-u.

- Przygotowania do meczu z Odrą nie idą tak, jak zakładałem - mało optymistycznie zaczął Bogdan Kowalczyk. - W poniedziałek pojawiło się na treningu czterech zawodników, a we wtorek siedmiu. Nieco lepiej było w środę, gdzie miałem do dyspozycji 14 ludzi, z czego dwóch, Rafał Samborski i Łukasz Szpak, w sobotę i tak nie będzie mogło wystąpić. Tych zawodników na pewno bardzo będzie nam brakować. Trudno mi nawet tę sytuację komentować, bo zamiast wychodzić na prostą, problemy tylko nam się mnożą. W ostatnich tygodniach przez klub przeszły trzy tornada. Na początku sezonu kontuzje wyeliminowały z gry Zubrzyckiego Kozana i Jordana. Za kilkanaście dni tornado okazało się jeszcze bardziej bolesne w skutkach i z tego samego powodu straciliśmy Jankowskiego, Łątkę, Maryniaka, Zajączkowskiego i Wróblewskiego. Co najgorsze w każdym z przypadków nie będę miał możliwości skorzystania z tych zawodników do końca sezonu. Zdołaliśmy się jednak jakoś pozbierać. I gdy wydawało się, że poukładaliśmy w przyzwoity sposób zespół, ostatnio nawiedziło nas tornado numer trzy. Tym razem z gry, na rzecz pracy zawodowej, zrezygnował Gołębiowski, "Szpaku" i "Sambor" będą pauzować za kartki, a dodatkowo ze względów proceduralnych nie zagra też Rozmus (Damian jest zawodnikiem Odry i w umowie o wypożyczeniu jest zapis mówiący o tym, że nasz bramkarz nie może wystąpić w Starcie przeciw Odrze właśnie - przyp. aut.). Damiana zastąpi Paweł Kuleszka, który w ostatnim okresie zmuszony był skupić się na pracy, a nie treningach. Że nie wspomnę o tym, iż w środę na treningu kontuzji doznał Damian Raszewski. Mamy w drużynie prawdziwy szpital, ale jedenastu zawodników na mecz derbowy powinniśmy wystawić. W sumie wypadło nam aż 13-tu graczy, ale mam nadzieję, że ta trzynastka nie będzie dla nas pechowa. Istotny jest fakt, że ośmiu z nich to zawodnicy wyjściowego składu. W naszej defensywie doszło do sytuacji bez precedensu. Bo nie dość, że wypadli zawodnicy podstawowi, to także ich potencjalni zmiennicy! Będzie nam bardzo trudno, aby ich wszystkich zastąpić. Nie mamy zbyt wielkiego pola manewru i to jest w tej chwili nasz największy kłopot. Co do końcówki ligi - kontynuował trener - to patrzymy na nią nieco optymistyczniej. Przede wszystkim dlatego, że będą mogli grać dwaj nasi sobotni kartkowicze (Szpak i Samborski - przyp. aut.), odbywający karę tylko w meczu z Odrą.

Zapytaliśmy naszego szkoleniowca, czy z racji całej masy kłopotów, te nie odbijają się na zespole. Sytuacja w tabeli tylko pozornie wygląda nieźle, gdyż w tym sezonie z dużym prawdopodobieństwem spadną nie trzy, ale aż pięć drużyn (to pochodna zgłoszenia do III-ligowych rozgrywek Ruchu Radzionków i prawdopodobnego spadku z II ligi Ruchu Zdzieszowice - przyp. aut.). A to oznacza, że w tej chwili - przy czterech meczach do końca - do miejsca bezpiecznego (11-tego) tracimy 6 punktów i w perspektywie czeka nas wyjazd do Czańca, czyli zespołu tą pozycję zajmującego. Trener realnie ocenił rzeczywistość, nie chcąc pewnie nadmiernie rozbudzać nadziei namysłowskich kibiców.
- Niestety, wiele wskazuje, że w tym sezonie z III ligą się pożegnamy - zaczął kolejny wątek coach. - O problemach czysto sportowych już mówiłem i wobec powyższego nasze utrzymanie można byłoby zakwalifikować w kategoriach cudu. Ale decydujący wpływ mają tu sprawy organizacyjne i finansowe, a te jak wiemy, nie wyglądają dobrze. Na obecną chwilę nie stać nas na III ligę i to jest gorzka prawda. Tym boleśniejsza, że sportowo nie składamy broni, ale prawdopodobnie przegramy ekonomicznie. Jeśli mamy spaść z ligi, to chcemy to zrobić z honorem. Dlatego w każdym meczu walczymy o ten honor zaangażowaniem i determinacją. Chłopcy zdają sobie sprawę z trudnej sytuacji w klubie, ale chwała im za to, że do końca nie zamierzają odpuszczać. Myślę, że stać nas jeszcze na sprawienie jakiejś niespodzianki, mimo, że drużynę dosłownie co mecz "klecimy". W meczu z Odrą nie będziemy mieć żadnego komfortu, a jedyne co nam zostaje, to walka. Takie mamy na obecną chwilę możliwości i mamy świadomość, że pewnego progu nie przeskoczymy.

Fot.: Trener Bogdan Kowalczyk (na zdjęciu w tle, w czarnym dresie) z niepokojem przygląda się nie tylko grze swoich podopiecznych, ale i aktualnej sytuacji w klubie. Jaka przyszłość czeka namysłowski Start? Na to pytanie odpowiedź poznamy pewnie w ciągu kilku najbliższych tygodni.
[fot: www.mirekmakuch.blogspot.com]

Najbliższy mecz z Odrą, to nie tylko poważne problemy ze składem. To również zawód kibiców obu klubów, że nie będą mogli obejrzeć tego meczu z trybun. Spytaliśmy więc Bogdana Kowalczyka, jak na tą okoliczność zapatrują się zawodnicy.
- Bez dwóch zdań ten mecz chcielibyśmy zagrać dla kibiców, bo przy sporej, tak myślę, widowni, miałby on wtedy godną oprawę. Piłka nożna - kontynuował - to sport, w którym gra się przede wszystkim dla kibiców. Szkoda, że tak się stało, choć akurat winnym takiej sytuacji nie jest tylko klub. Nie dostaliśmy od policji zgody na organizację tego spotkania w określonych warunkach i dlatego zdecydowaliśmy, że rozegramy go przy pustych trybunach. Owszem, była jeszcze pewna możliwość, aby zagrać przy 200 widzach. Jednak po gruntowanej analizie kilku, nazwijmy to "czynników pośrednich" uznaliśmy, że sytuacja w trakcie zawodów może się nam mocno skomplikować. Na pewno jest to przykra sytuacja, tak dla kibiców, jak i zawodników oraz działaczy. Nie tak powinny wyglądać mecze o punkty, a już na pewno nie "piłkarskie święto" w Namysłowie. Brakuje nam na Opolszczyźnie meczów, o których mówi się pod kątem tradycji i większych emocji. Zamieszanie było już spore przy okazji meczu Chemika Kędzierzyn z Odrą i niestety, podobne jest z naszym udziałem.

Okoliczności nakreślone przez trenera nie napawają optymizmem. Można wręcz wyczuć wiszącą w powietrzu atmosferę przygnębienia. Paradoksalnie jednak mimo kłopotów atakujących Start z każdej możliwej strony, na koniec sezonu może okazać się, że nasza drużyna osiągnie lepszy punktowo wynik niż przed rokiem. W czerwcu 2012 roku, gdy zapewnialiśmy sobie utrzymanie w III lidze, kończyliśmy ligę z dorobkiem 27 punktów. Tymczasem dziś mamy ich 24 i cztery spotkania w perspektywie. Zapytaliśmy więc, jak nasz szkoleniowiec widzi tą poniekąd paradoksalną sytuację. Bo z jednej strony może to świadczyć o postępie naszej drużyny (mówimy o całej kadrze biorącej udział w rozgrywkach), że już tyle punktów wywalczyła. A z drugiej, że nawet poprawiając ten dorobek ligę możemy opuścić. A to może też świadczyć o wzroście poziomu rozgrywek.
- Nie chciałbym dokonywać podsumowań przed zakończeniem ligi. Na to przyjdzie odpowiedni czas. Przede wszystkim 27 punktów jeszcze w tym sezonie nie ugraliśmy. Niemniej ta liga jest bardziej wyrównana niż przed rokiem, a dodatkowo nauczyliśmy się gry w III lidze. Przez ostatnie lata zbieraliśmy w tych rozgrywkach doświadczenie, które procentuje. Sądzę, że gdyby nie te wszystkie perypetie, które ciągną się za nami nie od miesiąca czy dwóch, ale od początku sezonu, to nasza obecna sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Myślę, że bylibyśmy dziś w innym miejscu w tabeli oraz innym miejscu pod względem czysto piłkarskim. Mimo wszystko liczę, że rzeczywiście uda nam się do końca zdobyć kilka punktów, które mimo znanych powszechnie kłopotów w klubie i w drużynie, świadczyłyby, że zespół osiągnął progres. Szkielet zespołu mamy mocno pogruchotany, ale jeszcze żyjemy. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy widzę spory postęp w grze, choć dla kibiców to nie jest wystarczający argument, jeśli okaże się, że spadniemy do IV ligi. Widzą to jednak osoby mocno interesujące się rozgrywkami, znający nieco głębiej piłkarskie niuanse. I widzą to też piłkarze, zarówno nasi, jak i ze strony przeciwników.

Na koniec zapytaliśmy trenera, czy w związku z tymi wszystkimi kłopotami nie obawia się sobotniego pojedynku z Odrą Opole. Było nie było, to aktualny wicelider rozgrywek, dla którego wywalczenie 3 punktów w Namysłowie jest warunkiem niezbędnym do utrzymania się w dalszej grze o II ligę. Opolanie będą zdecydowanym faworytem i czy taka sytuacja nie wywołuje u szkoleniowca niepokoju.
- Bez dwóch zdań Odra będzie w sobotę faworytem. Wyrównane szanse, przynajmniej na papierze, mielibyśmy z opolanami, gdyby Ci przyjechali bez... ośmiu podstawowych zawodników. A już zupełnie poważnie uważam, że nasi derbowi rywale grają w tym sezonie bardzo dobry futbol i w pełni zasługują na awans. To jeden z najlepiej obecnie poukładanych klubów na Opolszczyźnie, tak pod względem organizacyjnym, finansowym, jak i sportowym. Do tego ze sporymi tradycjami i sporą publiką. Myślę, że w przypadku wywalczenia awansu Odra będzie dobrze reprezentować nasze województwo już w rozgrywkach centralnych. Natomiast jeśli chodzi o moich chłopaków, to bez względu na końcowy wynik w sobotę, dobrego zdania o nich nie zmienię. Nawet w przypadku niekorzystnego wyniku piłkarski świat się dla nas nie skończy. Ja bynajmniej w pierwszej kolejności będę się starał wyeksponować pozytywy kończącego się sezonu. Chwała chłopcom za walkę oraz za to, że w trudnym dla klubu momencie zostali z nami i grają do końca.

Podsumowanie? Ogólna sytuacja w Starcie Namysłów nie wygląda dobrze. A wręcz źle, jeśli weźmiemy pod uwagę jutrzejszy mecz z opolanami. Przykro to stwierdzić, ale w ostatnich latach nie było sytuacji, w której Odra byłaby tak zdecydowanym faworytem, jakim będzie w sobotę. Niepokój? Jest i to spory. Trudno jednak, aby było inaczej, gdy na naszym "piłkarskim niebie" nie widać choćby jednej, wyraźnie świecącej dla nas gwiazdki. Mamy cichą nadzieję, że wbrew przeciwnościom losu, w najmniej spodziewanym momencie rozbłyśnie jednak Startowi "gwiazdka szczęścia", która poprowadzi nasz zespół do osiągnięcia korzystnego wyniku. [wysłuchał KK]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP