* AKTUALNOŚCI
 


Piątek 29 czerwca
"ŚWIETNY POMYSŁ"
(Mecz Wspomnień okiem byłych bohaterów)

Od "Meczu Wspomnień", który do Namysłowa ściągnął byłe klubowe gwiazdy Startu, minął już niemal tydzień. Jak wiemy, w minioną sobotę przy Pułaskiego zmierzyli się nasi obecni III-ligowcy z zawodnikami, którzy przyczynili się do największych w historii sukcesów czerwono-czarnych. Mecz ten zakończył się polubownym remisem (3-3), a w dodatkowej atrakcji przygotowanej dla kibiców, czyli rzutach karnych, lepsze okazały się ex-gwiazdy Startu, wygrywając 4-2. Nie wynik był jednak najważniejszy, a możliwość spotkania się piłkarskich pokoleń Startu, przy okazji obchodów 60-lecia jego założenia. Od dziś (przez następnych kilkanaście dni) zachęcamy do śledzenia cyklu rozmów, które specjalnie dla naszych kibiców przeprowadziliśmy z przedstawicielami NKS-u lat 90-tych. Publikować będziemy ciekawe rozmowy, z których będzie się można dowiedzieć, jak wspominają pobyt w Namysłowie ówcześni "stranieri", a także co porabiają dziś.
Na pierwszy ogień proponujemy Pana Andrzeja Krupę, byłego szkoleniowca naszego klubu, który przyczynił się m.in. do awansu Startu Namysłów na poziom centralny. Oto zapis rozmowy:

StartNamyslow.pl: - Panie trenerze, dzięki "Meczowi Wspomnień" w ramach obchodów 60-lecia Startu Namysłów, nasi starsi kibice mogli cofnąć się do okresu lat 90-tych, które okazały się największymi sukcesami w historii czerwono-czarnych. Ale były również Pańskim udziałem, bo przecież pamiętamy Pana w Namysłowie jako tego, który doprowadził Start Namysłów do II ligi. Może na początek przypomni Pan młodszemu pokoleniu, w jaki sposób trafił do Namysłowa?
Andrzej KRUPA (szkoleniowiec Startu Namysłów w latach 90-tych): - Zacznę od tego, że inicjatywa rozegrania meczu między obecnym zespołem, a chłopakami, którzy grali w II i III lidze, uważam za bardzo cenną. Co do pytania. Moje pojawienie się w Namysłowie, to zasługa tylko i wyłącznie Pana Raczkowskiego. Z racji naszych dobrych relacji, w pewnym momencie dostałem od niego propozycję pracy w klubie i jak się później okazało, przepracowałem w nim 5 lat. Pod moją opieką zespół zanotował trzy awanse, z klasy międzywojewódzkiej do III ligi, z III ligi do ligi drugiej. A i awans z "okręgówki" do "eMki" (klasy międzyokręgowej - przyp. aut.) też był w jakimś stopniu moim udziałem, bo już wtedy byłem blisko klubu. Przypomnę, że w pierwszym sezonie gry w II lidze zajęliśmy 8. miejsce. Prezes uznał jednak, że to za mało. Miał większe ambicje i zatrudnił nowego trenera.
- Przypomnę kibicom, że to właśnie za Pana czasów Start Namysłów zanotował niewiarygodną domową serię bez porażki, która trwała dokładnie 2 lata, 2 miesiące, 2 tygodnie i 2 dni.
- Zgadza się. Dodam, że kilka razy wielu osobom wydawało się już przed określonymi meczami, że zaliczymy kompromitujący mecz. Pamiętam choćby wyjazd w II lidze do Wodzisławia Śląskiego, gdzie skazywano nas na pożarcie. Tymczasem wygraliśmy tam 1-0. Podobną sytuację pamiętam również przed wyjazdem do Knurowa na mecz decydujący o awansie do II ligi. Wtedy też nie dawano nam szans na punkty, a do Namysłowa wróciliśmy z wygraną 1-0. Na pewno nie mam się czego wstydzić, jeśli chodzi o pracę w Namysłowie. Dziś mogę powiedzieć, że ten okres mojej pracy trenerskiej wspominam bardzo dobrze.
- Przez wiele lat zasiadał Pan na niejednej ławce trenerskiej. Zapytam więc, jak z perspektywy czasu ocenia Pan właśnie swoją pracę w Namysłowie na tle innych klubów, w których miał Pan okazję pracować?
- Wspomniane 5 lat pracy w Namysłowie świadczy chyba o tym, że to był dobry okres. Bo jak wiadomo, praca szkoleniowa, to generalnie "gorący stołek". Z Namysłowa odszedłem w trochę dziwnych okolicznościach. Zbudowałem zespół oparty na zawodnikach miejscowych, że wspomnę Kowalczyka, Krzaka, Medyka, czy wchodzących wtedy do zespołu Szlufarskiego i Tokarskiego. Z tymi chłopakami zrobiliśmy w II lidze 8. miejsce. Prezes Raczkowski zmienił jednak politykę w klubie i zaczął ściągać zawodników z całej Polski. Okazało się jednak, że drużyna z nowymi piłkarzami nie prezentowała się wcale lepiej (w dwóch kolejnych sezonach Start Namysłów dwukrotnie zajmował 8. pozycję - przyp. aut.). Uważam, że z posiadanym potencjałem osiągnąłem w Namysłowie duży sukces i z tego faktu jestem dumny. A na późniejsze decyzje personalne prezesa nie miałem żadnego wpływu.
- Po wielu latach, korzystając z zaproszenia na "Mecz Wspomnień", znów pojawił się Pan w Namysłowie. Jakie wrażenia?
- Nie ukrywam, że bardzo chętnie skorzystałem z propozycji przyjazdu na taki mecz, a zaprosili mnie Mirek Wójciak z Bogdanem Kowalczykiem. Mam w tym mieście wielu przyjaciół oraz znajomych i jest mi naprawdę miło, że pamiętano o mojej osobie. W końcu spędziłem tu kawałek swojego życia. Sam mecz był świetnym pomysłem i oby do takich spotkań dochodziło częściej.
- Jak rozumiem, sentyment do Startu Namysłów pozostał?
- Zdecydowanie. Po pobycie w Namysłowie, przez kolejne 2,5 roku pracowałem w Naprzodzie Rydułtowy, ale pamiętam, że to już nie było to, co u Was. Zupełnie inny klimat i atmosfera.
- A co dziś porabia trenera Andrzej Krupa? Odpoczywa od piłki czy wciąż jest z nią związany?
- Przy piłce wciąż jestem. Nie udzielam się jednak w niej już tak zdecydowanie jak kiedyś, bo mam już swoje lata. Dokładnie 64 lata, choć niektórzy trenerzy pracują i z siódmym krzyżykiem na karku.
- Mimo upływających lat, wcale się Pan nie zmienił.
- Dziękuję bardzo (uśmiech). Ktoś w trakcie meczu powiedział mi to samo, mając na myśli, że jestem tak samo wesoły jak kilkanaście lat wcześniej...
- ... To fakt (uśmiech).
- Wracając do pytania, to do niedawna prowadziłem jeden z zespołów w klasie okręgowej poza naszym województwem. Uznałem jednak, że ciągłe dojazdy w moim wieku nie mają już większego sensu. Szkoda zdrowia. Co miałem do zrobienia w piłce, to chyba zrobiłem. Teraz czas na młodszych trenerów, którzy mają już inne wizje i koncepcje prowadzenia drużyn klubowych.
- Czy z perspektywy lat czuje się Pan spełniony jako trener?
- Czy spełniony? Jak każdy trener, miałem marzenie, aby trenować zespół w ekstraklasie, ale ostatecznie nie dane mi to było. Miałem jednak możliwość pracy w II lidze (wówczas klasie rozgrywkowej nr 2 - przyp. aut.) i to też uważam za sukces. Najważniejsze, aby w życiu nie narzekać. Gdybym narzekał, to oznaczałoby, że nie byłbym... sobą. Trenerski chleb to też życie, a życie trzeba brać takim, jakim jest. [rozmawiał KK]

P.S. Zdjęcie trenera Andrzeja Krupy wykonał Artur Musiał [StartNamyslow.pl]

 
 * KLUB
    O klubie
    Stadion
    Sukcesy
    Historia
 * SENIORZY
    Kadra
    Tabela
    Wyniki
    Statystyka
 * JUNIORZY MŁODSI
 * SKLEP