Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Nasz cel to utrzymanie"

Odsłony: 8591

Grzegorz KRZYŻANOWSKI (trener Olimpii Lewin Brzeski): - W pierwszej połowie mieliśmy szansę, żeby strzelić dwie lub nawet trzy bramki. Odniosłem wrażenie, że zespół z Namysłowa grał w taki sposób, jakby nie chciał wygrać meczu. Rywale skupiali się

głównie na grze we własnej połowie, bronili się, próbując kontratakować. My staraliśmy się grać piłką, ale nie byliśmy w stanie przebić się przez obronę. Ale jak wspomniałem, mieliśmy kilka okazji, m.in. bramkarz Startu wyciągnął piłkę zmierzającą w okienko, a za chwilę strzał Tomaszewskiego po rykoszecie w niewielkiej odległości minął bramkę. Mam pretensje do zespołu, że nie podjął walki. Za pierwszą połowę mam żal o brak determinacji w grze mojej drużyny. Dostosowaliśmy się do gry przeciwnika i jak widać po tabeli, to chyba obecny poziom obu drużyn. Za mało biegaliśmy do piłki, nie pokazywaliśmy się też na pozycjach, co przełożyło się na trudności w stwarzaniu zagrożenia. Nie byliśmy konsekwentni w swoich działaniach.

StartNamyslow.pl: - Po nie najlepszej jesieni w wykonaniu Olimpii ostatnie mecze Pana zespołu były całkiem udane. Dlatego też wydaje mi się, że z Pańskiej perspektywy wyjazd do Namysłowa zapowiadał się jako potencjalna zdobycz punktowa. Tymczasem zostaliście z niczym.

- Po ostatnim remisie i frekwencji oraz zaangażowaniu w ostatnich dniach na treningach, spotkania w Namysłowie bardzo się obawiałem. Widziałem w zespole rozluźnienie i w pewnym sensie nastawienie, że jedziemy po pewne 3 punkty. Frekwencja też mi na treningach podupadła. No i niestety, moje obawy potwierdziły się w całej rozciągłości.

- No i mimo, że macie więcej punktów w tabeli niż Start Namysłów, Wasza sytuacja w tabeli wcale nie jest za wesoła, gdyż jesteście uwikłani w walkę o utrzymanie. Logicznym więc jest, że w rundzie rewanżowej priorytetem Olimpii będzie zapewnienie sobie bytu w IV lidze.

- Na pewno tak. Po rundzie jesiennej zadowolony jestem tylko z formacji obronnej. Straciliśmy naprawdę bardzo mało, bo 19 bramek. Osobiście nie pamiętam, kiedy straciliśmy mniej goli w jednej rundzie. Natomiast w grze ofensywnej, myślę tu głównie o ataku, mamy naprawdę dużo do zrobienia. Pracy w zimie z tą formacją na pewno nam nie zabraknie. Próbowałem kilkunastu wariantów w ataku, ale cały czas nie mamy w nim siły przebicia. Zmieniałem ustawienia zawodników, ale to też nie przynosiło efektów.

- Na koniec zapytam czy fuzja Olimpii z Pogonią Łosiów spełniła oczekiwania w Lewinie? Pytam o Pana perspektywę, bo to Pan miał do dyspozycji zawodników grających dotychczas w niższej klasie rozgrywkowej.

- Na pewno chłopakom z drugiej drużyny potrzeba czasu, aby wskoczyli na poziom IV-ligowy. Pół roku, to jednak zbyt krótki okres. Według mnie to kwestia nawet dwóch sezonów, żeby weszli na odpowiedni poziom. To w końcu zupełnie inny, zdecydowanie bardziej wymagający cykl treningowy. Kilku zawodników na pewno posiada spory potencjał, ale po pierwsze muszą uwierzyć w siebie, że na tym poziomie mogą grać, a po drugie, muszą nadrobić spore zaległości treningowe. Na początku byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, zwłaszcza że nie było drugiego trenera, który prowadziłby rezerwy. W efekcie prowadziłem treningi obu drużyn jednocześnie. Na początku sezonu miałem na treningach po 25 zawodników, bez żadnego asystenta czy innej pomocy. Myślę, że między innymi z tego względu mieliśmy słabszy start w rozgrywkach. Próbowałem różnych wariantów, żeby znaleźć optymalne miejsce w drużynie dla chłopców z drugiej drużyny. Byliśmy też zdecydowanie za mało zgrani, bo przez cały okres przygotowawczy graliśmy praktycznie dwiema jedenastkami. Dopiero pod koniec rundy wykrystalizowała się grupa, które chce grać i trenować. Zadowolony też jestem z tego, że w drugiej części jesieni miałem odpowiednią frekwencję na treningach, tym bardziej, że wiem jak to wyglądało w przeszłości, gdy na treningach pojawiało się po czterech zawodników. Wtedy trener nie ma większego wpływu ani na grę, ani na wynik drużyny. Pozostawała jedynie kwestia motywacji przed meczem. Cieszę się, że mogłem zrealizować większość planów treningowych. I mimo, że do dyspozycji miałem zawodników o mniejszych umiejętnościach, to jakość treningu jest zasadniczo inna, gdy mam do dyspozycji np. dwunastu graczy, a nie czterech. Ale mamy też kilka nie uzgodnionych kwestii, które zimą wymagają wyjaśnienia z zarządem pod kątem rundy wiosennej. Jak choćby fakt, że zawodnicy z pierwszego zespołu, jeśli nie zmieszczą się w pierwszej jedenastce, to potem niespecjalnie kwapią się do grania w rezerwach. W drugą stronę to działa bez zarzutu. I myślę, że dziś Łosiów może mieć pretensje do nas o tę kwestię.

- Pozostaje mi życzyć udanej regeneracji sił w przerwie zimowej, dobrze przepracowanego okresu przygotowawczego i skutecznego powalczenia o utrzymanie w IV lidze.

- Dziękuję. Wam też życzę utrzymania, bo macie bogatą historię i jesteście zasłużonym klubem. Warto byłoby, abyśmy się spotkali w następnym sezonie w meczach o punkty. Oczywiście koniecznie muszę dodać, że nadal w IV lidze (uśmiech). [rozmawiał KK]

Bartosz MEDYK (trener Startu Namysłów): - Odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo i uczciwie trzeba powiedzieć, przypadło nam ono w udziale w pełni zasłużenie. Obawialiśmy się tego spotkania, zakładając, że będzie nas czekał mecz z trudnym przeciwnikiem. I to się na boisku potwierdziło. Wiedziałem, że Olimpia, to twardy i zdecydowanie grający zespół. To też drużyna grająca solidny defensywny futbol, więc musieliśmy znaleźć jakiś sposób na to, żeby rywali „otworzyć”, w znaczeniu rozluźnić szyki obronne rywala. To nam się udało, choć niemal w każdym fragmencie meczu odnosiłem wrażenie, że ten zespół chce grać ofensywnie. To oczywiście było dla nas korzystnym obrotem spraw, bo dzięki temu w obronie gości było trochę luźniej. Stworzyliśmy kilka sytuacji ofensywnych, zwłaszcza w drugiej połowie, ale znów szwankowała skuteczność. Rozegraliśmy naprawdę dobre zawody, choć nie ukrywam, że przed meczem miałem obawy, co do desygnowanego, zmienionego składu, a wymuszonego różnymi sytuacjami. Choćby Zieliński zagrał pierwszy raz w tym sezonie w podstawie. I powiem szczerze, że zagrał bardzo dobry mecz. Ale uczciwie też przyznam, że w pewnym momencie dopisało nam trochę szczęścia. Podsumowując: na pewno nie jesteśmy tak dobrzy, jak nasze ostatnie trzy mecze, choć oczywiście cieszymy się z tej małej passy. Nie jesteśmy też jednak tak słabi, jak wskazywałaby na to tabela. Dzięki sobotniej wygranej na pewno odzyskaliśmy jakiś blask jako zespół i złapaliśmy pewien kontakt z drużynami, które bezpośrednio przed nami uciekają. Mam nadzieję, że sukces z Olimpią będzie początkiem dłuższej passy Startu.

StartNamyslow.pl: - Mimo, że nie opuściliśmy 17-tej lokaty w tabeli, to biorąc pod uwagę zdobycz punktową, którą mamy w tej chwili, a którą mieliśmy jeszcze trzy tygodnie temu, możemy mieć chyba choćby umiarkowane powody do zadowolenia.

- Jak najbardziej. Pamiętać jednak należy, że aby wydostać się ze strefy spadkowej, potrzebna jest seria dobrych zwycięskich meczów. Na pewno nie mówimy tu o serii dwóch – trzech meczów, ale serii zdecydowanie dłuższej. W praktyce żeby myśleć o utrzymaniu, potrzebujemy rozegrać bardzo dobrą całą rundę wiosenną. Musimy liczyć się z tym, że drużyny, które są przed nami, nie poddadzą się i też będą chciały regularnie punktować, aby uciec spod topora. Czeka nas bardzo trudna runda rewanżowa. Musimy przede wszystkim rozegrać bardzo dobrą rundę w defensywie. Na razie mamy trzy miesiące przerwy w rozgrywkach, podczas której czeka nas ciężka praca.

- Pozostaje mi życzyć spokojnego odpoczynku i optymalnego wykucia formy przed początkiem marca, po to, żeby w czerwcu piłkarze i kibice mieli w Namysłowie powody do radości.

-  Utrzymanie, to jest nasz cel. Bylibyśmy bardzo rozczarowani, gdyby tego celu nie udało się osiągnąć, choć doskonale wiemy, że realizacja naszych planów będzie niezwykle ciężka. Na koniec chciałbym zespół pochwalić, bo zrealizował jesienny cel minimum, który sobie założyliśmy. Dziś, mimo że mocno osłabieni, zagraliśmy naprawdę poprawnie w obronie i przy dużej koncentracji wszystkich formacji. Pomoc, mimo, że pierwszy raz grała w takim ustawieniu, zagrała naprawdę dobry futbol. W ataku chłopcy się starali i w końcu dopięli swego. O Wojtku Stasiowskim też muszę wspomnieć, bo wnosił spokój w drużynie i wybronił wszystko, co poleciało w jego stronę. Za to spotkanie muszę pochwalić chłopaków i życzyłbym sobie, abyśmy taką konsekwencję i determinację pokazywali w każdym meczu wiosennym. [rozmawiał KK]

P.S. Zdjęcie trenera Grzegorza Krzyżanowskiego wykorzystaliśmy z portalu http://www.olimpialb.futbolowo.pl.

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy