Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Wola walki i determinacja"

Odsłony: 6990

Marcin KRÓTKIEWICZ (trener Sparty Paczków): - Pół żartem mogę powiedzieć, że jeśli chcesz wygrać ze Spartą, to zagraj z nią w niedzielę. Nie wiem co jest tego powodem, ale niedzielne mecze nie za bardzo nam wychodzą. Inna sprawa, że trafiliśmy

dziś na zespół, który zasługuje na to, żeby być „Rycerzami Wiosny”. Od początku meczu widać było u gospodarzy wolę walki i determinację, a przede wszystkim chęć zwycięstwa, czego przynajmniej w pierwszej połowie zabrakło mojej drużynie. Byliśmy jacyś ospali, nie reagowaliśmy w porę na boiskowe sytuacje. Brakowało życia w drużynie, nie było wzajemnego podpowiadania. Drużyna z Namysłowa chciała wygrać i ten cel osiągnęła. Od początku każdy piłkarz gospodarzy ze sobą współpracował, a my jakbyśmy zapomnieli, że mamy gęby. Komunikacja w zespole jest bardzo ważna, a tego nie było.

StartNamyslow.pl: - Całkiem nieźle wyglądaliście w grze ofensywnej, natomiast w defensywie, zwłaszcza w pierwszej połowie, Sparta prezentowała się słabo. Sporymi fragmentami Pana zespół zostawiał sporo miejsca do gry namysłowianom, z czego Ci skwapliwie korzystali. A momentami w linii obrony zostawało tylko dwóch defensorów, co z mojej perspektywy było wręcz zaskakujące.

- Powodem takiej gry były okoliczności, w wyniku których na dzisiejsze spotkanie musiałem zmienić nieco styl. Za kartki pauzował dziś Dawid Żeligowski. To defensywny, bardzo dobrze grający zawodnik, którego trudno zastąpić. Ta absencja wymusiła na mnie zmianę w ustawieniu drużyny. No i nie ma co ukrywać, że jeśli w tygodniu pięciu zawodników ze składu ani razu nie dotknęło piłki, w tym trzech podstawowych obrońców, to musi to wyjść na murawie. W takich warunkach ciężko wymagać, abyśmy byli na boisku monolitem. To jest problem. A jeśli chodzi o ofensywę, to jak Pan zauważył, nie wyglądało to źle. Jeszcze przy stanie 0-0 mieliśmy klarowną sytuację Fludera, gdy wyszedł sam na sam. W takich sytuacjach musimy zdobyć bramkę, ale to się tym razem nie udało. Podsumowując, Namysłów zagrał dzisiaj fajny mecz.

- Co Pana bardziej zaskoczyło? Rzut karny podyktowany dla Sparty czy też czerwona kartka, którą zobaczył Fluder? Pytam, bo obie decyzje arbitra były, nie tylko moim zdaniem, co najmniej zastanawiające.

- Od pewnego czasu przestałem komentować decyzje arbitrów. Skupiam się na tym, co mam w trakcie meczu robić jako trener, a nie jako sędzia. To są tacy sami ludzie jak my i też się mogą mylić. A swoją drogą proszę mi wierzyć, obu sytuacji akurat nie widziałem.

- Sparta dwukrotnie goniła z wynikiem namysłowian, niwelując stratę dwóch bramek do jednej. Ale ta czerwona kartka chyba definitywnie pozbawiła Was szans na wywalczenie w Namysłowie korzystnego rezultatu?

- Tak, czerwona kartka dla mojego zawodnika siłą rzeczy wpłynęła na dalszy przebieg meczu. Chyba nie do końca wierzyliśmy, że w osłabieniu damy radę doścignąć gospodarzy, choć niejednokrotnie zdarza się, że drużyny w osłabieniu spisują się lepiej, niż grając w komplecie. Taką sytuację przerabialiśmy choćby z Brzegiem, gdy od 20 minuty graliśmy właśnie w osłabieniu. Wtedy była większa determinacja i wola walki, a dziś tego zabrakło. Mam młody zespół, a wiadomo, że prawem młodości na pewno nie jest stabilność.

- Przyznam się Panu, że to było fajne dla oka widowisko. Zagraliście otwartą piłkę w Namysłowie i dzięki temu kibice mogli obejrzeć dobry, interesujący pojedynek. Nie zamierzaliście murować bramki, jak to w tym sezonie zrobiło przy Pułaskiego już parę ekip.

- Szczerze mówiąc rzadko kiedy mój zespół się broni. Preferuję i lubię grę ofensywną i taką piłkę chcemy grać. Na treningach szczególny nacisk kładę na grę wysokim pressingiem i graniem piłki na jeden czy dwa kontakty. Chłopcom odpowiada takie granie. Uważam, że jako zespół umiemy grać w piłkę. I co ważne, mam też w składzie zawodników, którzy potrafią się w takiej grze dobrze odnaleźć. Decyzja na boisku należy do zawodnika, a nie trenera. Ja jestem od tego, żeby w tygodniu podpowiedzieć, skorygować, wytłumaczyć. A w trakcie meczu – co zawsze mówię zawodnikom – to oni podejmują decyzje. Mimo dzisiejszej porażki wierzę w swój zespół i wierzę, że szybko się podniesiemy i w końcówce ligi zagramy o wiele lepiej. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (szkoleniowiec Startu Namysłów): - Wiedzieliśmy, że przyjeżdża do nas solidna drużyna, dlatego tym bardziej zależało nam na trzech punktach, aby dystans między nami a Spartą się nie zmniejszył. Bo przed meczem nie był duży i wynosił cztery punkty. Mecz był na początku wyrównany, ale w kolejnej fazie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji bramkowych. Zresztą na przestrzeni 90 minut pod tym względem nasze statystyki wyglądały lepiej niż rywali. Zdobyliśmy aż cztery bramki, a straciliśmy dwie. Jeden ze straconych goli jest według mnie mocno kontrowersyjny. Mam tu na myśli rzut karny, który przeciw nam podyktował sędzia, a którego według nas nie powinno w ogóle być. Na szczęście nie wpłynął on na naszą grę i wygraliśmy.

StartNamyslow.pl: - Skoro rozmawiamy o karnym, to ja dorzucę też wątek z czerwoną kartkę, którą zobaczył zawodnik gości. Bo sporo osób na trybunach twierdziło, że obie sytuacje arbiter zinterpretował błędnie.

- Sytuację z karnym widziałem z bliska i moim zdaniem Wojtek Stasiowski pierwszy doszedł do piłki, piąstkując piłkę do boku. W międzyczasie zawodnik rywali zderzył się z naszym bramkarzem i zdziwiliśmy się, że Pan sędzia wskazał na wapno. Drugiej sytuacji nie widziałem, więc nie mogę jej ocenić. Koledzy z drużyny mówili mi jednak, że celowości w faulu na Damianie [Tistku – przyp. aut.] nie było, więc pewnie zawodnik Sparty nie powinien zobaczyć „czerwieni”.

- Sparta zaskoczyła nas chyba pozytywnie, od początku grając do przodu. Dzięki temu zawodnicy gości zostawiali Wam sporo miejsca we własnej strefie obronnej, co z pewnością ułatwiało drużynie zadanie zagrażania ich bramce.

- Już kiedyś wspominałem, że nie lubimy grać z rywalami, którzy tylko „pałują” piłkę. Dobrze nam się gra z zespołami, które potrafią grać piłką. Wtedy mecz siłą rzeczy jest atrakcyjny dla kibica. Uważam, że jeśli chodzi o kulturę gry, to pod tym względem jesteśmy w czołówce IV ligi. Odniosłem wrażenie, że w początkowych minutach taka taktyka przeciwników wynikała z tego, że chcieli nas wybadać, jak gramy. Rywale chyba spodziewali się, że zagramy z nimi atakiem pozycyjnym. Ale jak Pan zauważył, Sparta dawała nam sporo miejsca do gry na ich przedpolu. Na pewno plus dla nich, że przyjechali z nastawieniem gry do przodu, a nie żeby tylko się bronić. Paczków to ciekawa drużyna, dobrze poukładana przez trenera. Widać, że w ten zespół szkoleniowiec włożył sporo pracy. Przy okazji pozdrowienia dla trenera naszych dzisiejszych gości. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy