Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Namysłowska twierdza zdobyta"

Odsłony: 7301

Wojciech LASOTA (trener TOR-u Dobrzeń Wielki): - Wygraliśmy dziś zasłużenie. Szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy zdecydowaną przewagę, kiedy stworzyliśmy sobie kilka bardzo dobrych sytuacji. Gdyby nie interwencje Wojtka

Stasiowskiego po strzałach „Palca”, Sieńczewskiego czy wcześniej Grześka Benedyka, to wynik mógł się otworzyć wcześniej. Częściej stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką Startu i mieliśmy też więcej z gry. Efektem tego był gol Grześka, który ustawił mecz. Od tego momentu grało nam się lepiej, choć oczywiście gospodarze do końca próbowali odrobić starty. Na szczęście to my dzisiaj wywozimy 3 punkty z Namysłowa.

StartNamyslow.pl: - Z mojej perspektywy decydujące znaczenie dla losów meczu miała lepsza gra TOR-u w środku pola. Właściwie uniemożliwiliście rozgrywanie piłki namysłowianom w tej strefie boiska.

- Z całą pewnością tak było. Zresztą niemal zawsze jest tak, że kto opanuje środek pola, to stwarza sobie więcej sytuacji. Jest wówczas więcej możliwości, można piłkę rozgrywać do boku, są dośrodkowania, są sytuacje strzeleckie. To było kluczem do sukcesu, choć równie ważna była dobra gra skrzydłowych, którzy wykonali dużą pracę. Oglądaliśmy wymienność funkcji z dużą liczbą dośrodkowań. A jeśli zespół stwarza zagrożenie, to znaczy, że czuje się dobrze i pewnie. My tak się czuliśmy i czekaliśmy na bramkę, która padła w 57 minucie.

- Czy po dobrym wejściu w rundę wiosenną będzie Pan korygował pierwotne plany związane z tegorocznym sezonem?

- Nie. Cel jest jasno określony, chcemy zapewnić sobie spokojne utrzymanie. Takie zresztą było też założenie przed sezonem. Natomiast zupełnie zrozumiałe jest, że chcemy walczyć o zwycięstwa w każdym meczu. Zwycięstwa, które dają radość z gry, ale i motywację do pracy. Bez pozytywnego nastawienia ciężko jest w każdych rozgrywkach.

- Mówiąc o utrzymaniu, Pańskie słowa do złudzenia przypominają deklaracje trenera Jagiellonii. Białostoczanie plasują się w ścisłym czubie Ekstraklasy, tymczasem trener Probierz na każdej prawie konferencji mówiąc o priorytetach, wskazuje właśnie utrzymanie (uśmiech).

- Wciąż pamiętamy o tym, że jesienią mieliśmy bardzo dobre otwarcie sezonu. Obecną serię chcemy utrzymać jak najdłużej, gdyż wspominany przeze mnie początek sezonu był rewelacyjny. Później jednak notowaliśmy słabsze występy i sporo punktów potraciliśmy. Dlatego mam nadzieję, że po dobrze przepracowanej zimie nowa passa będzie trwała do końca sezonu. Chcemy się prezentować jak najlepiej. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (trener Startu Namysłów): - Przed dzisiejszym spotkaniem byliśmy bojowo nastawieni. Liczyliśmy, że na własnym boisku uda nam się przedłużyć passę meczów bez porażki. Do dziś było to sześć meczów i mieliśmy nadzieję na osiągnięcie co najmniej remisu. Niestety, porażka spowodowała, że namysłowska twierdza została zdobyta. W pierwszej połowie wyglądaliśmy bardzo słabo. Druga połowa już się trochę wyrównała. Przy stanie 0-1 staraliśmy się gonić wynik, ale niestety, to nam się nie udało.

StartNamyslow.pl: - Nie ma Pan wrażenia, że dziś kluczem do sukcesu było zneutralizowanie TOR-u w środku pola? Nie mieliśmy zbyt wielu argumentów w tej strefie, żeby skutecznie przeciwstawić się dużo bardziej doświadczonym zawodnikom gości, gdzie prym wiódł weteran opolskich boisk Sieńczewski.

- Doskonale wiedzieliśmy, że w szeregach rywali cała gra opiera się na wspomnianym zawodniku. Przed meczem omówiliśmy sobie sposób gry Dobrzenia, ale w trakcie spotkania nie realizowaliśmy założeń. Faktycznie wszystkie akcje przechodziły przez Sieńczewskiego. Widać było u niego doświadczenie, bo kiedy było trzeba, to rozgrywał lub rzucał piłki na skrzydła. Poradził sobie z nami, choć z drugiej strony nasz zespół wyglądał dziś blado. Za mało było walki, z której przecież jesteśmy znani. Zabrakło dziś determinacji i zadziorności o każdą piłkę.

- Obrazem bezsilności Startu były sytuacje, w których zespół nie widząc możliwości skutecznego przebicia się przez formację środkową TOR-u, bardzo często posyłał długie piłki do przodu. A osamotniony Samborski miał spory problem, żeby przepychać się z dwójką opiekujących się nim rywali.

- Zabrakło nam konsekwencji w grze, a konkretnie tego, żeby bliżej Rafała grali Szymon Włoszczyk z Kamilem Smolarczykiem. W ofensywie daję chłopakom dowolność, jednak dziś zbyt często obaj grali za szeroko. Zabrakło nam wsparcia i bliższej gry przy napastniku. Prawda jest taka, że jeśli w trakcie meczu stwarza się raptem dwie sytuacje pod bramką, to jest to zbyt mało, aby myśleć o dobrym wyniku. A że popełniliśmy błąd skutkujący stratą gola, to przegraliśmy.

- Pozostaje mieć nadzieję, że wraz z zespołem wyciągnie Pan wnioski po dzisiejszym meczu i w kolejnym ponownie powalczymy o pełną pulę. Tym bardziej, że czeka nas spotkanie z tzw. „języczkiem u wagi”, czyli rywalizacja z Victorią Chróścice, której trenerem jest Pan Bogdan Kowalczyk, wychowanek i wieloletni szkoleniowiec NKS-u.

- Rzeczywiście można tak mecz z Chróścicami nazwać (uśmiech). W pierwszym meczu z Victorią poszło nam całkiem dobrze, więc pewnie przeciwnicy nastawiają się na to, żeby wziąć na nas rewanż. My przed tygodniem przełamaliśmy wyjazdową niemoc, a dziś przegraliśmy. No to może prawem serii wypadałoby coś przywieźć z meczu rozgrywanego w gościach. Zresztą każdy kolejny mecz, a zostało ich piętnaście, będzie dla nas bardzo ważny. Od jutra zapominamy o porażce z TOR-em i walczymy dalej. [rozmawiał KK]

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy