Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Zagraliśmy dobre zawody"

Odsłony: 8099

Marek HANZEL (trener Polonii Głubczyce): - Do Namysłowa przyjechaliśmy z nastawieniem wywalczenia jak największej liczby punktów. Nie udało nam się zdobyć kompletu, ale wracamy do domu z jednym „oczkiem”. Z przebiegu meczu

wyniku nie musimy żałować. Owszem, jakiś niedosyt jest, bo przecież objęliśmy prowadzenie, a później dostaliśmy bramkę po błędzie indywidualnym. Trzeba jednak szanować ten jeden punkt, bo wywozimy go z ciężkiego terenu. Tym bardziej, że punkty zgubił tu Brzeg i pewnie zgubi jeszcze niejeden zespół.

StartNamyslow.pl: - Start w tym sezonie punktuje głównie u siebie, traci natomiast sporo punktów na wyjazdach. Skoro wspomniał Pan o meczu ze Stalą, to ta na naszym stadionie przegrała, a Wy wywozicie remis. Wychodzi więc na to, że powinniście być z takiego stanu rzeczy jednak zadowoleni.

- Dokładnie. Mecze w Namysłowie pamiętam jeszcze ze swojej gry w barwach Leśnicy. Tu zawsze dochodziło do ciężkich i trudnych pojedynków, dlatego ten dzisiejszy remis z pewnością potraktujemy jako dobry rezultat. Spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy. Spodziewaliśmy się, że będzie to mecz walki i taki właśnie był.

- Według Pana to przeciwnik był dziś taki mocny, czy raczej Pański zespół nie zaprezentował w pełni swoich umiejętności?

- Start przeciwstawił się nam konkretną walką oraz agresją i dlatego uważam, że przeciwnika należy potraktować w kategoriach mocnego. Specyfika IV ligi opolskiej jest taka, że każda drużyna może urwać punkty teoretycznie lepszej od siebie. Uważam, że kibice obejrzeli ciekawe widowisko. Dobrze przygotowana płyta tylko ułatwiała grę w piłkę. Nawet moi chłopcy stwierdzili, że macie jedną z lepszych płyt w IV lidze.

- A nie ma Pan wrażenia, że Pana piłkarze nie do końca podeszli do meczu w sposób należyty i stąd strata punktów?

- Nie. Szybko zdobyta bramka po przerwie chyba nas nieco uśpiła i za szybko uwierzyliśmy, że sięgniemy po kolejną wygraną. Niemniej drugą połowę, mimo, że straciliśmy bramkę, zagraliśmy lepiej, niż pierwsze 45 minut. Start w pierwszej połowie, zaraz na początku, miał znakomitą okazję sam na sam, ale jej nie wykorzystał. Generalnie dążyliśmy do zwycięstwa, lecz to się nie udało. Trzeba się skupić na kolejnych meczach.

- Podsumowując. W meczu dwóch niedawnych III-ligowców remis nie krzywdzi żadnej ze stron.

- Dokładnie. Przed meczem dokładnie to samo powiedziałem w szatni, że zagrają dwaj byli III-ligowcy. Miejsce w tabeli wcale musi odzwierciedlać tego, co dzieje się w danej drużynie. Nie możemy patrzeć na to, że przewodzimy w lidze, bo z tego powodu żaden przeciwnik nie położy się przed nami. Każdy walczy o jak najlepszy wynik, również my. [rozmawiał G]

StartNamyslow.pl: - Remis z liderem, to powód do satysfakcji, choć z przebiegu meczu Pański zespół chyba mógł pokusić się o coś więcej.

Damian ZALWERT (trener Startu Namysłów): - Wynik 1-1 z drużyną, która w tym sezonie nie przegrała meczu, musi cieszyć. Choć rzeczywiście szkoda, że nie udało nam się pokonać Polonii bo była na to szansa. Zagraliśmy dziś dobre zawody, ale żałuję, że znów straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry bo błędach w kryciu.

- No właśnie, wiem, że drużyna pracuje na treningach nad wyeliminowaniem błędów, ale dziś po raz kolejny tracimy gola po stałym fragmencie, który pozbawia nas świetnego wyniku. Co jest tego przyczyną?

- To faktycznie jest irytująca sytuacja dla nas oraz kibiców. Bo jak nie tracimy seryjnie goli po rzutach rożnych, to teraz straciliśmy bramkę po rzucie wolnym. Szkoda, że taka sytuacja miała dziś miejsce, choć cieszę się z tego, że drużyna nie złożyła broni i do końca walczyła o jak najkorzystniejszy rezultat. Zdobyliśmy bramkę wyrównującą, która ostatecznie dała nam punkt. W przekroju całego meczu z postawy drużyny jestem zadowolony. W pierwszej połowie zmarnowaliśmy znakomitą sytuację sam na sam, a po przerwie w moim przekonaniu Rafał Samborski zdobył prawidłowego gola, walcząc o górną piłkę z bramkarzem na siódmym metrze. Sędzia był jednak innego zdania i nie wiem dlaczego odgwizdał faul na Rafale, skoro to „Sambor” został przez golkipera staranowany. To był mecz walki.

- Cieszyć może fakt, że Start dobrze zareagował po raczej niespodziewanej stracie bramki i do końca ofiarnie walczył o wynik. To z pewnością podobało się kibicom. Co jednak musi się wydarzyć, aby nasz zespół równie walecznie prezentował się w meczach wyjazdowych?

- Nie wiem, co się z nami dzieje w meczach na obcych boiskach. Ciężko nam się gra poza Namysłowem i to jest spory problem. Nie znajduję konkretnej przyczyny takiego stanu rzeczy. Wydaje mi się, że czasem niepotrzebnie dostosowujemy się do warunków gry, które chce nam narzucić przeciwnik. I zamiast grać w piłkę, tę piłkę kopiemy. Nie wiem, czy to efekt braku doświadczenia naszej młodzieży, czy też problem tkwi gdzie indziej, bo z drugiej strony potrafimy zmobilizować się z dobrym skutkiem na mocnych rywali, a z tymi teoretycznie słabszymi gramy kiepskie zawody. Liczę, że jeszcze jesienią coś się w tym temacie zmieni i na wyjazdach zapunktujemy.

- Zostały nam cztery mecze do końca rundy, a już za tydzień czeka nas bardzo prestiżowy mecz. Wybieramy się na mecz z Chemikiem i co tu ukrywać, w warunkach naszego województwa zmierzą się ze sobą dwie uznane firmy. Jest szansa według Pana, że wyjazdową niemoc przełamiemy właśnie w Kędzierzynie?

- Kiedyś musimy się przełamać, więc dlaczego nie miałoby się to stać w Kędzierzynie? Kto wie, może zrewanżujemy się Chemikowi za marcowy mecz w Pucharze Polski, który przegraliśmy 0-3? Bynajmniej zawsze będzie to motywacja do odkucia się na przeciwniku, który nieźle się prezentuje w lidze i gra na efektownym obiekcie przy dopingu sporej grupy kibiców.

- Dosyć często w pomeczowych rozmowach wspomina Pan o braku skuteczności swojego zespołu. Po dzisiejszym meczu też możemy przyczepić się do skuteczności, mając na myśli kapitalną, ale nie wykorzystaną sytuację Kamila Smolarczyka. Za spotkanie z Polonią trzeba jednak pochwalić Wojciecha Stasiowskiego, według mnie cichego bohatera meczu, który wybronił kilka znakomitych okazji gości. Poloniści sprawiali wrażenie zespołu, który miał słabszy dzień.

- Nie do końca zgodzę się z tym, że goście mieli słabszy dzień. Uważam, że to my zagraliśmy dobre spotkanie i dlatego rywal nie mógł znaleźć na nas sposobu. Nasza agresja i walka o każdy metr boiska przyniosła dziś efekty. Możemy tylko żałować, że nie gramy tak w każdym meczu, bo tych punktów mielibyśmy na koncie zdecydowanie więcej. A co do Kamila, to liczę, że w końcu się przełamie. Że strzeli drugiego gola w rozgrywkach i to go w końcu rozpędzi. Kamil ma potencjał, jest dobrym piłkarzem, ale brakuje mu goli. Czasem nasz młody snajper jest niezdecydowany w sytuacjach podbramkowych. A napastnik musi być zdecydowany. Akurat wiem, co mówię, bo sam zaczynałem grę w seniorach jako napastnik. Brakowało mi jednak decyzji pod bramką przeciwnika i m.in. dlatego zostałem przesunięty bliżej własnej bramki. Podsumowując mecz, uważam, że był on ciekawy dla kibiców. Szkoda tylko, że kibiców pojawiło się na stadionie tak mało. A dziwi mnie to tym bardziej, że na dzisiejsze spotkanie wstęp był darmowy. Nie wiem, co jest tego przyczyną, ale uważam, że wobec takiej sytuacji należy się zastanowić, jak zachęcić społeczeństwo Namysłowa do tego, aby w większej liczbie odwiedzała obiekty sportowe w naszym mieście. 90 osób, to zdecydowanie za mało jak na ten klub i wcale niemałe miasto. Apeluję do kibiców, aby pomogli nam swoją obecnością w tegorocznych meczach. W końcu piłka nożna jest grą dla kibiców. Przy okazji dziękuję naszym najzagorzalszym fanom za doping, który zawsze pomaga i motywuje do lepszej gry. [rozmawiał G]

P.S. Zdjęcie trenera Marka Hanzela wykorzystaliśmy z portalu http://www.nto.pl/

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy