Start Namysłów
Zaloguj Zarejestruj

Logowanie do konta

Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

Stwórz konto

Pola oznaczone gwiazdką (*) są wymagane.
Imię *
Nazwa użytkownika *
Hasło *
Zweryfikuj hasło *
Email *
Zweryfikuj email *
Captcha *

"Start wygrał walką i ambicją"

Odsłony: 8048

StartNamyslow.pl: - Można odnieść wrażenie, że faworyzowana Stal z obiektu w Namysłowie wyjeżdża ze sporym uczuciem niedosytu.

Sebastian SOBCZAK (trener Stali Brzeg): - Niedosytu? To mało

powiedziane. Wyjeżdżamy źli. Nie dość, że straciliśmy punkty, to straciliśmy je w niezrozumiałych dla mnie okolicznościach. O meczu można powiedzieć niewiele dobrego. To było słabe spotkanie w wykonaniu obu zespołów. Domyślaliśmy się, jak ten mecz może wyglądać, mając w pamięci choćby sparingi Startu i Stali. Namysłów niczym nas nie zaskoczył, natomiast my zagraliśmy bardzo słaby mecz, zwłaszcza w ofensywie. W efekcie mój zespół, który do tej pory w każdym spotkaniu potrafił stworzyć po 5-6 sytuacji, dziś nie stworzył ani jednej okazji bramkowej. No może oglądaliśmy jedną pół-sytuację. Ciężko więc było w takich okolicznościach pokusić się o zwycięstwo. Z obu stron oglądaliśmy bardzo dużo walki. Ambitnie do sprawy podszedł zwłaszcza Start Namysłów. Widać było, że dla gospodarzy był to bardzo ważny mecz. Rywale spięli się na nas, a my nie odpowiedzieliśmy w podobny sposób. Oczywiście i z naszej strony nie brakowało walki, ale za mało agresywnie graliśmy do przodu, przez co, jak już wspomniałem, tych sytuacji z naszej strony nie było. Szkoda, że tak wyszło. Tym bardziej, że mam w zespole zawodników, którzy potrafią kreować grę. Tym razem się nie udało, choć na pewno przeciwnik wspomniane zadanie mocno nam utrudnił. To był mecz na remis. Było w nim dużo złośliwości i walki, ale nie przekuwało się to na sytuacje bramkowe. W sytuacji, w której sędzia miał gwizdek w ustach, chcąc zakończyć zawody, wydarzyło się coś, czego wcześniej w piłce nie widziałem. A proszę mi wierzyć, że byłem już świadkiem wielu różnych i dziwnych sytuacji. Niezrozumiała dla mnie decyzja arbitra spowodowała, że ostatecznie straciliśmy 3 punkty.

- Rozumiem, że nie zgadza się Pan z interpretacją sędziego na temat faulu w polu karnym bramkarza Stali?

- Ja to zajście od początku do końca widziałem z odległości ławki, miałem jakieś 40-50 metrów do zdarzenia. Mój bramkarz twierdził, że był prowokowany obelgami przez zawodnika gospodarzy. Sędzia też to widział i słyszał, więc gwizdnął. Początkowo myślałem, że arbiter po prostu zakończył mecz, bo nastała długa cisza. Interpretacja należy do sędziego. A było tak, że mój zawodnik wbiegał przed zawodnika Startu. W sytuacji, kiedy był zamiar uderzenia ze strony mojego bramkarza, to oczywiście sędzia mógł taką sytuację gwizdnąć. Ciężko jest mi ocenić, czy faktycznie nastąpiło uderzenie, z mojej perspektywy był raczej zamiar uderzenia. A w takim przypadku, jeżeli uderzenia nie było, to sędzia nie miał prawa gwizdnąć karnego. Ewentualnie mógł podyktować rzut wolny pośredni. Sędzia tymczasem zinterpretował to inaczej i stało się, jak się stało. Dla mnie to dramatycznie kuriozalna sytuacja. Jeśli nie można zwyciężyć, to trzeba chociaż mecz zremisować. Ale nawet to nam się po tej sytuacji nie udało.

- Pomijając sporną sytuację, nie ma Pan wrażenia, że zespół Startu odrobił zadanie domowe, wiedząc, że kluczem do dobrego wyniku będzie zneutralizowanie poczynań środka pola Stali?

- To prawda. Potwierdza Pan moje wcześniejsze słowa. Nie potrafiliśmy wykreować sobie sytuacji strzeleckich w meczu. Trudno, żebym miał pretensje do zespołu, bo ten starał się walczyć. W defensywie spisaliśmy się dobrze, bo Namysłów przez cały mecz nie stworzył sobie sytuacji. Natomiast bardzo dużo działo się, wręcz kotłowało, w środku pola. To była kopaninka, brzydki dla oka mecz. To nie było spotkanie na poziomie IV ligi. To była raczej walka poparta ambicją i w tym aspekcie Start Namysłów ten mecz wygrał. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Start na niewiele nam pozwolił. Zawodnicy gospodarzy byli bardzo blisko moich piłkarzy i dlatego ciężko nam się piłkę rozgrywało. Nie potrafiliśmy się przed taką grą obronić i właściwie zareagować.

- O co w tym sezonie walczy Stal Brzeg? Pytam, bo z informacji, które z Brzegu docierają, mierzycie w najwyższe cele.

- A co konkretnie ma Pan na myśli?

- Awans do III ligi.

- Tak się składa, że jestem trenerem Stali i moja wiedza na ten temat jest taka, że zespół ma się znaleźć w pierwszej trójce. Taki cel został postawiony przede mną i drużyną. Po rundzie jesiennej chcemy się zameldować w czołowej trójce, a co będzie później, to zobaczymy.

- Może niezbyt precyzyjnie się wyraziłem. No to uściślę, że myśląc o awansie Stali, miałem na uwadze oczekiwania piłkarskiej społeczności w Brzegu, która po wielu latach przerwy znów chciałaby zobaczyć Stal w III lidze.

- Oczywiście gra się po to, żeby wygrywać. W kontekście kolejnych zwycięstw na pewno myśli się o najwyższych celach. To normalna sytuacja w każdym sporcie. Nie ukrywam, że i my mamy w głowach świadomość, że chcielibyśmy wreszcie zrobić coś więcej, niż tylko po raz kolejny zagrać na poziomie IV ligi. Ale żeby duży cel osiągnąć, najpierw należy zdobywać te mniejsze, czyli zdobywać punkty i wygrywać każdy kolejny mecz. Zobaczymy, jak to się wszystko potoczy.

- Dziękuję Panu za rozmowę, życząc na koniec, aby Wasza sportowa złość po meczu ze Startem przekuła się w dobry rezultat w kolejnym spotkaniu. No i oczywiście życzę Brzegowi również tego, aby najładniejszy stadion na Opolszczyźnie doczekał wreszcie tej wymarzonej III ligi (uśmiech).

- Wierzę, że tak się właśnie stanie. Liczę, że chłopcy pokażą w sobotę charakter i sportową złość i że z Lewinem zobaczymy już zupełnie inne spotkanie. [rozmawiał KK]

Damian ZALWERT (grający szkoleniowiec Startu Namysłów): - Wiedzieliśmy, że przyjeżdża do nas mocny rywal, dlatego też ustawiliśmy się nieco defensywnie, zagęszczając środek pola. Czekaliśmy na to, jaką grę wybierze przeciwnik. Widać było, że Stal, to dobra drużyna, która zdobywała teren, grając w piłkę. Rywale chcieli nas wciągnąć na własne przedpole, ale nie daliśmy się im powodów, żeby nas w tą pułapkę złapali. Mecz dobrze się dla nas zaczął, bo już w pierwszych minutach stworzyliśmy sobie niezłą okazję do zdobycia bramki. W 10 minucie Brzeg odpowiedział jednak stuprocentową sytuacją, po której od utraty gola uratował nas słupek. W kolejnych minutach gra wyrównała się, tocząc się przeważnie w środku pola. Wybijaliśmy gości z rytmu i Ci w pewnym momencie próbowali grać dłuższe piłki. Do przerwy było bez bramek. Na drugą połowę wyszliśmy na murawę jeszcze bardziej zdeterminowani, czując, że jeśli utrzymamy naszą grę w ryzach, to jesteśmy w stanie osiągnąć korzystny wynik. W ostatniej akcji meczu uśmiechnęło się do nas szczęście i zdobyliśmy zwycięską bramkę. A właściwie to nawet nie tyle szczęście, co głupota jednego z zawodników gości spowodowała, że otrzymaliśmy rzut karny.

StartNamyslow.pl: - A propos ostatniej sytuacji, decydującej o losach meczu. Tuż po gwizdku przedstawiciele dwóch drużyn mieli na temat zajścia w polu karnym dwie skrajne opinie. No to jak z Pańskiej perspektywy wyglądała ta kontrowersyjna sytuacja?

- Dla mnie był to ewidentny rzut karny. Zawodnik z Brzegu wpadł na Pawła Sarnowskiego i widać wtedy było wyraźny atak łokicem w kierunku podbródka naszego zawodnika. Sędzia znajdował się bezpośrednio przed tymi dwoma zawodnikami i nie miał innej możliwości, jak podyktować jedenastkę. Widziałem to będąc na środku boiska. Tym bardziej więc sędzia musiał to widzieć. Dla mnie arbiter podjął jak najbardziej słuszną decyzję. Na raty, ale karnego wykorzystaliśmy, co oczywiście spowodowało na murawie wielką radość.

- Zwycięstwo ze Stalą powinno podbudować naszą drużynę w sferze mentalnej. Był to tak naprawdę pierwszy mecz z jednym z największych faworytów ligi i przed spotkaniem kibice mogli mieć co do końcowego rozstrzygnięcia pewne obawy. Tymczasem okazało się, że walcząc i będąc konsekwentną przez 90 minut, nasza drużyna pokazała, że stać ją na wiele.

- W konfrontacji z brzeżanami pokazaliśmy, że rzeczywiście stać nas na wiele. Inna sprawa, że na mocniejsze drużyny łatwiej jest się zmobilizować i zmotywować zespołom teoretycznie niżej notowanym. Mam nadzieję, że w naszym przypadku w każdym kolejnym meczu pokazywać będziemy te cechy, które zaprezentowaliśmy ze Stalą. Nasz młody zespół pokazał dziś wielki charakter i chwała mu za to. Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem. [rozmawiał KK]

P.S. Fotografię trenera Sebastiana Sobczaka wykorzystaliśmy z portalu http://www.stalbrzeg.pl/

Zaloguj się aby móc dodawać komentarze
Komentarze | Dodaj własne
  • Brak komentarzy