StartNamyslow.pl: - Pół roku temu, w Piotrówce, po meczu z namysłowskim Startem byliście w zdecydowanie lepszych nastojach. Czego Wam zabrakło, żeby wyjechać dziś z Namysłowa
ze zdobyczą punktową?
FILIPE (obrońca LZS Piotrówka): - Według mnie, zabrakło nam skutecznego wykończenia stworzonych sobie sytuacji. Z całym szacunkiem dla Startu, cały mecz wybijał tylko piłkę do przodu i liczył na stałe fragmenty gry. Mówiąc krótko, my graliśmy, a przeciwnik wygrał.
- Z prostą piłką Startu mieliście jednak duży problem.
- Jak już wspomniałem, nieskutecznie finalizowaliśmy akcje. Zadania nie ułatwiało nam również nierówne boisko. Taki stan murawy z pewnością przyczynił się do tego, że trudno było oddać precyzyjny strzał.
- W drugiej połowie zabrało Wam chyba – co podkreślał Wasz kapitan – koncentracji i lepszej gry w środku pola?
- Po przerwie po prostu przestaliśmy grać w piłkę. W tygodniu trener pewnie lepiej przeanalizuje przyczyny takiego stanu rzeczy. Niestety, skopiowaliśmy taktykę Startu i zaczęliśmy wybijać piłki do przodu.
- Zgodzi się Pan, że nie był to dobry mecz?
- Jak najbardziej. W pierwszej połowie my graliśmy, a gospodarze biegali. Mieli jedną okazję przed przerwą. W drugich 45 minutach miejscowi mieli już więcej z gry, wykorzystali jedną z okazji i wygrali. My po przerwie nie zaprezentowaliśmy już swojego futbolu.
- Jechaliście dzisiaj do Namysłowa po pierwsze wiosenne, wyjazdowe zwycięstwo. Wasz dorobek punktowy po tym spotkaniu pozostanie jednak niezmienny. O co wiosną walczy Piotrówka?
- W każdym meczu o trzy punkty (śmiech). Na końcu rozrywek okaże się, na ile w tych poczynaniach byliśmy skuteczni. Szczerze powiedziawszy, nie orientuję się w systemie rozgrywek i potencjale poszczególnych ekip, dlatego trudno mi powiedzieć, na co konkretnie będzie nas stać w tej rundzie. [rozmawiał KK]
Marcin ZAJĄCZKOWSKI (napastnik Startu Namysłów): - To było dla nas trudne spotkanie. Zresztą spodziewaliśmy się, że nie będzie łatwo. Cieszy drugie zwycięstwo z rzędu. To był typowy, III-ligowy mecz. Dominowała w nim walka o każdy metr boiska. Wydaje mi się, że po przerwie przeważaliśmy. Na pewno stworzyliśmy sobie wówczas więcej okazji. Sam mogłem pokusić się o jeszcze jedno trafienie. Sądzę, że o naszym końcowym sukcesie zdecydowało to, że w drugich 45 minutach pokazaliśmy, że bardziej zależy nam na komplecie punktów.
StartNamyslow.pl: - Twoje ostatnie wejścia na boisko z ławki rezerwowych wyglądają coraz lepiej. Gdy w Kędzierzynie-Koźlu zameldowałeś się na murawie, to nie straciliśmy więcej bramek. W Jaworznie przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą stronę. Dzisiaj natomiast Twoje trafienie zadecydowało o końcowym wyniku. Ostatnimi występami mocno pukasz do podstawowego składu Startu.
- Wracam do zespołu po kontuzji. Nie przepracowałem całego okresu przygotowawczego. Pewnie to miało też wpływ na decyzję trenera odnośnie mojej obecności w wyjściowym składzie. Na razie wchodzę na boisko z ławki. Walka o miejsce w podstawowej jedenastce cały czas jednak trwa. Myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeśli nawet mecz ze Swornicą zacznę na ławce rezerwowych, to wejdę na boisko po przerwie i zrobię to, co w meczu z Piotrówką (uśmiech).
- Byłeś autorem ostatniej, jesiennej, ligowej bramki dla Startu. Przypomnę, że miała ona miejsce podczas wysoko przegranego meczu w Bytomiu (1-6). Wówczas atmosfera w zespole była fatalna. Podobne nastroje panowały w klubie. Obecnie grają właściwie te same twarze, a wyglądacie na boisku dużo lepiej. Czym można tłumaczyć taki stan rzeczy?
- Po kontuzji wrócili Bartek Jordan i Kamil Urbański. Teraz też więcej osób bierze udział w treningach. Zimny prysznic spotkał nas także podczas pucharowego meczu w Kędzierzynie-Koźlu. Jak pokazały ligowe spotkania, porażka z Chemikiem wyszła nam jednak na dobre. W następnym meczu ze Swornicą również nie jesteśmy bez szans. Wypadałoby pójść za ciosem i pokusić się o kolejną wygraną.
- W przerwie zimowej pojawił się temat Twoich – do spółki z Łukaszem Szpakiem i Łukaszem Bonarem – przenosin do Stali Brzeg. Ostatecznie w komplecie nadal występujecie w Namysłowie. Biorąc pod uwagę Twoją osobę, uważasz, że dobrze się stało, że pozostałeś w Starcie?
- Jestem wychowankiem Stali. Z prezesem brzeżan rozmawiałem tylko raz. Później doznałem kontuzji. W Namysłowie występuję drugi rok i do końca rundy nic się w tej materii nie powinno zmienić. Jeśli strzelę jednak trochę więcej bramek, to będzie można zapukać latem do bram Ekstraklasy (śmiech). [rozmawiał KK]